W tym artykule dowiesz się o:
W czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej starty zawodników zza granicy były niezwykle sporadyczne. Swoich sił w naszym kraju próbowali Jugosłowianie, m.in. Zvone Gerjević czy zmarły w tym roku Kreso Omerzel. Sytuacja zmieniła się w roku 1990, kiedy to obcokrajowcy zaczęli pojawiać się w polskiej lidze regularnie.
Na przestrzeni lat zmieniały się zasady związane ze startami obcokrajowców. Stosowano limit jednego, dwóch stranieri, przez moment funkcjonował przepis mówiący o tym, że KSM zawodników zagranicznych nie może przekroczyć 16.
W sezonie 2005 kluby mogły posiadać zaledwie dwóch obcokrajowców, przy czym w meczu mógł wystąpić zaledwie jeden. Oznacza to, że zagwarantowany start miało aż sześciu Polaków. Niewątpliwie miało to wpływ na poziom rozgrywek, co pokazywała druga liga, która w dzisiejszych realiach nazwana zostałaby półamatorską.
Prawdziwy przełom nastąpił rok później, kiedy Polska, będąca już członkiem Unii Europejskiej, otworzyła swoje granice na żużlowców zza granicy. Sprawiło to, że cała światowa czołówka na stałe zagościła w polskiej lidze.
Doprowadzało to jednak do sytuacji wręcz kuriozalnych. Brązowe medale MMPPK wywalczyli w 2006 roku dla wrocławskiego klubu Nicolai Klindt i Filip Sitera. W I lidze ZKŻ Zielona Góra często posyłał do boju trzech juniorów zza granicy, pomijając krajowych młodzieżowców. Z kolei w sezonie 2008, Klub Motorowy Ostrów pojechał z Polonią Bydgoszcz piątką obcokrajowców. Wprowadzenie tego zapisu miało negatywne skutki, co widać po malejącej z roku na rok liczbie Polaków uprawiających żużel.
Obecnie w PGE Ekstralidze oraz Nice Polskiej Lidze Żużlowej obowiązkowo musi pojawić się czterech Polaków (w tym dwóch juniorów), a w przypadku Polskiej 2. Ligi Żużlowej ta liczba wzrosła do pięciu. Takie obostrzenia stosowane są nie tylko w Polsce, ale funkcjonują również za granicą, choć w różnych formach.
Szwedzkie kontrowersje Po zakończeniu sezonu w Szwecji rozgorzała dyskusja na temat tego, ilu krajowych zawodników ma startować w meczach Elitserien. Lejonen Gislaved optowały za tym, aby liczbę tę ograniczyć z trzech do dwóch. Co więcej, działacze Lwów zagrozili wycofaniem z rozgrywek, jeśli ich pomysł nie zostanie przegłosowany.
Menadżer Lejonen, Anders Fjoerd, argumentował, że przepis ten generował zbyt duże koszty, a w przypadku kontuzji któregoś z krajowych zawodników potrzebny był kolejny, wobec czego kluby kontraktowały po czterech, pięciu Szwedów. To, jego zdaniem, wpływało również na poziom rozgrywek, bowiem nie wszyscy zawodnicy dysponowali odpowiednimi umiejętnościami.
Szantaż się powiódł. Od sezonu 2017 w meczach szwedzkiej Elitserien drużyny mogą wystawić tylko dwóch krajowych zawodników. Na tym jednak dyskusja się nie zakończyła. Kariery zakończyli Anton Rosen i Robin Aspegren.
ZOBACZ WIDEO Janusz Ślączka: Pierwszy krok to awans do play-offów. Finały to już inne mecze
Ratunkiem dla wielu szwedzkich zawodników może być jazda na zapleczu, czyli w Allsvenskan. W Szwecji funkcjonuje także liga Elit-B, w której startują rezerwy klubów Elitserien, a turnieje rozgrywane są w formie czwórmeczów. Ponadto zawodnicy prezentujący niższy poziom, bądź ci, którzy dopiero rozpoczynają swoje kariery, mogą próbować swoich sił w Division1.
Zmiany w Wielkiej Brytanii Od przyszłego sezonu znikają Elite oraz Premier League, a w ich miejsce pojawią się Premiership i Championship, wzorem rozgrywek piłkarskich. Zmiany dotkną nie tylko nazewnictwa. Do tej pory drużyny startujące na zapleczu miały dowolność w budowaniu składów, co doprowadzało do skrajnych sytuacji, w których zespoły nie posiadały choćby jednego Brytyjczyka. Brytyjska federacja zadecydowała, że w Championship w zestawieniu na mecz ligowy będzie musiał się znaleźć przynajmniej jeden młody Brytyjczyk.
Przez trzy ostatnie lata w Elite League funkcjonował przepis, że na miejscach przeznaczonych dla rezerwowych mogą znajdować się tylko młodzi, krajowi zawodnicy. Dzięki temu tacy żużlowcy jak m.in. Adam Ellis mieli sporo okazji do ścigania się z doświadczonymi rywalami, to z kolei podniosło prezentowany przez Brytyjczyków poziom. W przypadku Ellisa poskutkowało to podpisaniem kontraktu z TŻ Ostrovia. Warto dodać, że brąz IMŚJ wywalczył w tym sezonie Robert Lambert, a o medale, oprócz Ellisa, walczył jeszcze Josh Bates.
Podobnie jak w przypadku Szwecji, w Wielkiej Brytanii najniższa klasa rozgrywkowa przeznaczona jest przede wszystkim dla krajowych zawodników. W National League oprócz Brytyjczyków ściga się jeszcze kilku Australijczyków i Nowozelandczyków. Stawiający swoje pierwsze kroki w czarnym sporcie zawodnicy z Wysp mają także możliwość startów w Midland Development League oraz Northern Junior League, które można uznać za odpowiednik MDMP, z tą różnicą, że w tych rozgrywkach pojedynki rozgrywane są w formie sześciobiegowych meczów.
Biorą przykład z Polaków Od przyszłego sezonu w Metal Speedway League drużyny miały składać się nie z pięciu, a z sześciu zawodników. Ostatecznie jednak zmianę tę przesunięto na rok 2018. Mimo to miejsc dla krajowych zawodników nie zabraknie.
Duńczycy podzieleni są na cztery kategorie, w zależności od prezentowanych umiejętności. Od sezonu 2018 wprowadzona zostanie kolejna grupa, która przeznaczona będzie dla utalentowanych juniorów. Zawodnicy z kategorią "E" nie będą na stałe przypisani do swoich zespołów. Jeśli któryś z zawodników z tej grupy dozna kontuzji, będzie mógł zostać zastąpiony przez żużlowca innej drużyny na zasadach "gościa".
Dzięki zmianom połowę składu meczowego w Metal Speedway League stanowić będą Duńczycy. Ale nie tylko tam będą mieli sporo okazji do startów. W kraju Hamleta funkcjonują jeszcze Division1 i Division2. W niższych klasach rozgrywkowych rywalizacja odbywa się w formie czwórmeczów. Tak jak w brytyjskiej National League i szwedzkiej Division1, zmagania te przeznaczone są przede wszystkim dla krajowych zawodników.
Stawiają na swoich
Po przeglądzie czołowych lig europejskich przyszedł czas na rozgrywki, które stoją na niższym poziomie. W Speedway Bundeslidze drużyny składają się z sześciu zawodników, przy czym przynajmniej czterech z nich to Niemcy. Żużlowcy w Niemczech również podzieleni są na kategorie, z tą różnicą, że obcokrajowcy z urzędu przypisywani są do najwyższej z nich. U naszych zachodnich sąsiadów funkcjonuje także Speedway Team Cup. Oprócz zawodników niemieckich, startuje tam także grupa Holendrów.
Na swoich stawiają również Czesi, którzy powrócili w Extralidze powrócili do czwórmeczów. Choć większość w składach stanowią krajowi zawodnicy, to nie brakuje też żużlowców z czołówki, którzy okazjonalnie pojawiają się w Czechach. Na zapleczu, w I lidze, startują wyłącznie Czesi oraz Słowacy z klubu SC Żarnovica.
W Finlandii i Norwegii rozgrywki nie stoją na wysokim poziomie. W przypadku Kraju Tysiąca Jezior zdarzają się starty zawodników ze Szwecji czy Łotwy. W Norwegii jedynym obcokrajowcem, który walczył o punkty w minionym sezonie był Wojciech Szłapka. Startujący między sobą Norwegowie stale podnoszą swoje umiejętności, czego dowodem są coraz lepsze wyniki notowane przez Jarle Skjaevelanda, Glenna Moi czy Lasse Frederiksena.
Obcokrajowcom mówią "nie" Pogłębiający się z roku na rok kryzys w rosyjskim żużlu doprowadził do sytuacji, że w rozgrywkach w tym kraju startują zaledwie trzy zespoły. Rosjanie od kilku lat konsekwentnie nie pozwalają obcokrajowcom na starty w lidze.
Skład drużyny na mecz ligowy składa się z siedmiu zawodników, z czego aż trzech to młodzieżowcy. Wbrew pozorom taka sytuacja ma również pozytywne aspekty. Rosyjskie kluby szkolą młodych zawodników. W ostatniej edycji Indywidualnych Mistrzostw Rosji do lat 21. wystartowało aż 27 żużlowców. Przedstawicieli młodego pokolenia rosyjskich żużlowców coraz chętniej kontraktują włodarze polskich klubów. Prawdziwym objawieniem w Nice PLŻ był Siergiej Łogaczow. Szansę jazdy otrzymał także równie utalentowany 17-latek Gleb Czugunow.
We wszystkich europejskich ligach wprowadzone są limity obcokrajowców, w każdym kraju wyglądają inaczej. Od zakazu startów zawodników zza granicy w Rosji do zaledwie dwóch krajowych żużlowców w szwedzkiej Elitserien. Zamykanie rozgrywek dla obcokrajowców odbija się na poziomie ligi, jednakże z drugiej strony pozytywnie wpływa na szkolenie młodych zawodników.
Co ciekawe, tylko w Polsce najniższa klasa rozgrywkowa nie ma charakteru typowo szkoleniowego, choć poczyniono kroki, aby zwiększyć liczbę Polaków jeżdżących w PLŻ2. Od sezonu 2017 w meczu drugiej ligi startować będzie trzech polskich seniorów i dwóch młodzieżowców. Wydaje się być to zadowalającym wszystkich kompromisem.