Potęgi powstają i upadają. Te kluby odrodziły się jak feniks z popiołów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Stal Gorzów, Falubaz Zielona Góra czy Sparta Wrocław - to pierwsze z brzegu przykłady klubów, które po tłustych latach musiały poradzić sobie z kryzysem. Dzięki tytanicznej pracy wróciły jednak na piedestał. I to w jakim stylu!

1
/ 7

Walka o odrodzenie

Potęgi rodzą się i upadają, by potem powstać na nowo. Tę frazę można odnieść nie tylko do historii świata, ale i samego sportu. Nie starczyłoby rąk by zliczyć na palcach przykłady klubów, które po pięknych dla kibiców, zawodników i działaczy latach, notowały bolesny upadek z piedestału, lecz po krótszym lub dłuższym czasie wracały w przebojowym stylu na szczyt.

W niniejszym tekście przybliżymy losy kilku żużlowych drużyn, które po latach sukcesów musiały przełknąć gorzką pigułkę w postaci spadku do niższej ligi. Historie te nieco się od siebie różnią. Jedni spadali, by potem odbudowywać się przez wiele lat. Inni lawirowali między ligami, szukając niezbędnej do odnoszenia sukcesów stabilizacji.

Czy w najbliższych latach grono takich drużyn się powiększy? Głęboko wierzymy, że tak. Zbliżający się sezon będzie drugim z rzędu w elicie dla wielkiego niegdyś ROW-u Rybnik, który mocno walczy o nawiązanie do sukcesów takich wychowanków jak Antoni Woryna czy Andrzej Wyglenda. Na ekstraligowej mapie Polski ponownie mamy też Włókniarza Częstochowa, a wszystko wskazuje na to, że dobrze dzieje się także w Polonii Piła, mistrzu Polski z 1999 roku.

2
/ 7

Unia Leszno

Byki to najbardziej utytułowany polski klub w historii, który był jednym z pionierów żużla w naszym kraju. 14 złotych medali DMP robi wrażenie. Leszczynianie krążki te zdobywali właściwie na przestrzeni kilku dekad, w trakcie których nie tylko odnosili sukcesy, ale musieli zmagać się też z porażkami.

Tak było chociażby w roku 1956, gdy dwa lata po zdobyciu szóstego z rzędu tytułu mistrzowskiego, znaleźli się na dnie tabeli. I choć szybko wrócili do elity, w kolejnych kilkunastu sezonach jeszcze dwa razy musieli przyjąć gorycz związaną ze spadkiem do niższej ligi. Dopiero awans w 1972 roku zapewnił Bykom stabilizację na wiele bogatych w sukcesy sezonów. Lata 80. należały głównie do zawodników Unii. Od 1979 do 1989 roku nie schodzili oni z podium Drużynowych Mistrzostw Polski, sześciokrotnie wygrywając rozgrywki ligowe. Złotych krążków zainkasowali jednak 5, bo w 1984 na podstawie decyzji władz polskiego speedwaya, Unia została pozbawiona mistrzowskiego tytułu.

O pierwszej połowie lat 90. wszyscy w Lesznie woleliby zapomnieć. Dopiero po awansie w 1996 roku Unia znów objęła właściwy kurs i od tej pory nieprzerwanie jest w gronie najlepszych drużyn w kraju. To właśnie w ciągu ostatnich ponad dwudziestu lat, leszczynianie w klasyfikacji medalowej DMP wyprzedzili dzierżący pierwsze miejsce ROW Rybnik.

3
/ 7

Włókniarz Częstochowa

Nieczęsto w sporcie zdarza się aby urzędujący mistrz był jedną z najsłabszych ekip w lidze. Tymczasem polski żużel pamięta taką historię - wydarzyła się ona 20 lat temu. Włókniarz-Malma Częstochowa po zdobyciu swojego trzeciego złotego medalu DMP w 1996 roku, 12 miesięcy później zajął przedostatnie miejsce w tabeli i pożegnał się z polską elitą.

Pod Jasną Górą musieli przeżyć ciężkie rozczarowanie. Wydawało się przecież, że Włókniarz właśnie ustabilizował swoją pozycję w najwyższej klasie, tuż po koszmarnych latach 80., które częstochowianie niemal w całości spędzili na zapleczu. Przedostatnie miejsce w 1997 roku było tym bardziej trudne do zaakceptowania, że trzon mistrzowskiego składu pozostał niezmieniony - wciąż na wysokim poziomie jeździli Sławomir Drabik, Sebastian Ułamek i Joe Screen. - Może wkradł się wśród nas za duży luz? Nie wiem co się wydarzyło wtedy z tym zespołem - zastanawiał się po latach legendarny żużlowiec Lwów, Drabik.

Włókniarz nie mógł pogodzić się z jazdą w niższej lidze i po dwóch sezonach wywalczył upragniony awans. Stopniowo piął się w górę aż w 2003 roku - po jednym z najbardziej emocjonujących finałów w historii polskiego żużla - pokonał Apatora Toruń i wrócił na tron.

Częstochowianie ostatnio znów borykali się z problemami, można nawet stwierdzić, że najpoważniejszymi w historii klubu. Skutkowały one roczną karencją w 2015 roku. Teraz jednak Włókniarz znów jest w elicie i mocno walczy o wstanie z kolan. Pierwszy krok został wykonany, teraz czas na następne.

4
/ 7

Sparta Wrocław

Klub z Dolnego Śląska połowę swojego medalowego dorobku w Drużynowych Mistrzostwach Polski zgromadził w latach 50. i 60., gdy polska liga tak naprawdę stawiała dopiero pierwsze kroki. Pech chciał, że właśnie na ten okres przypadła dominacja najpierw zawodników Unii Leszno, a później ROW-u Rybnik. Wrocławianie nie mieli wyjścia - musieli przywyknąć do oglądania pleców przynajmniej jednej lepszej drużyny.

Po dość burzliwym okresie, który zakończył się spędzeniem niemal całych lat 80. na zapleczu elity, Wrocław wrócił na ekstraligową mapę Polski i zaledwie dwa lata po awansie uzyskanym w 1991 roku, na Dolnym Śląsku po raz pierwszy w historii miał prawo polać się mistrzowski szampan. Sparta-Polsat, bo tak brzmiała wówczas nazwa wrocławskiego klubu, ustrzeliła klasycznego hat-tricka i nie schodziła z najwyższego stopnia podium przez trzy sezony. Co dobre, szybko się jednak kończy. Kto by pomyślał, że w 1997 roku, ledwie dwa sezony po - możemy przypuszczać - ogromnej fecie, wrocławianie wygrają tylko cztery mecze i jako zdecydowany outsider zajmą ostatnie miejsce w lidze?

Degradacja nie trwała jednak długo, bo zaledwie rok. Niedawny hegemon ligowy wrócił do elity i zaczął rozglądać się za armatami, które mogłyby wzmocnić wrocławski arsenał. Mocarstwowe plany, podobnie jak przed złotą erą, zakładały zbudowanie składu w oparciu o Tomasza Golloba, jednak - choć doszło do krótkiego, niewinnego flirtu - ślub ostatecznie się nie odbył, a najlepszy polski zawodnik został w Bydgoszczy. Mimo to drużyna Atlasa Wrocław z miejsca stała się jedną z czołowych ekip ligi, czego zwieńczeniem był powrót na tron DMP w 2006 roku.

5
/ 7

Unia Tarnów

Przypadek Jaskółek nieco różni się od innych tu opisanych. Tarnowianie pierwszy tytuł mistrza kraju zdobyli dopiero po odbudowie, ale na początku lat 90. bardzo mocna drużyna z Tonym Rickardssonem i braćmi Rempałami: Jackiem oraz Grzegorzem, wywalczyła pierwsze w historii klubu medale DMP - srebrne (1994). Jaskółki musiały ustąpić miejsca tylko ówczesnemu hegemonowi, Sparcie-Polsat Wrocław.

Dwa lata po pierwszym sukcesie Unia zajęła jednak ostatnie miejsce w elicie. Straciła wtedy do bezpiecznej strefy zaledwie jeden duży i kilkadziesiąt małych punktów. Kto myślał, że żużel w Tarnowie szybko się odbije, ten srogo się rozczarował. Jaskółki po trzech sezonach na zapleczu znów okazały się być najgorsze i spadły na samo dno (1999). Dopiero w 2001 roku rozpoczął się marsz w górę hierarchii.

Życie bywa przewrotne. Jeszcze w sierpniu i wrześniu 2001 roku Unia Tarnów podejmowała takie kluby jak Śląsk Świętochłowice i ŻKS Judyta Krosno. Dokładnie trzy lata później, już ze wsparciem Rafinerii Trzebinia, słynni bracia Gollobowie wraz z uwielbianym Rickardssonem, w plastronie z Jaskółką cieszyli się ze zdobycia pierwszego w historii tytułu mistrzowskiego.

6
/ 7

Falubaz Zielona Góra

Zielonogórski klub jest jednym z najbardziej zasłużonych dla polskiego żużla. Tym bardziej może dziwić fakt, że Falubaz na dobre zadomowił się w elicie dopiero u schyłku lat 70. Wcześniej w najwyższej klasie zielonogórzanie spędzili zaledwie... pięć sezonów. Kolejne dziesięciolecie było już jednak dużo bardziej udane. Wspaniałe pokolenie zawodników z Andrzejem Huszczą i Maciejem Jaworkiem na czele poprowadziło Falubaz do trzech tytułów Drużynowego Mistrza Polski.

Wydawało się, że także po zmianach ustrojowych w naszym kraju Zielona Góra będzie krainą mlekiem i miodem płynącą. Na czele klubu stanął biznesmen Zbigniew Morawski i już w pierwszym sezonie rządów (1991) mógł postawić przed swoimi zawodnikami skrzynkę z szampanem - oto klubowa gablota ugięła się pod ciężarem czwartego pucharu dla najlepszej drużyny w kraju.

Sielanka nie potrwała jednak zbyt długo. Trzy lata później drużyna Morawskiego wygrała zaledwie cztery mecze i z hukiem spadła do niższej ligi. Dwanaście sezonów - tyle trwał proces odbudowy zielonogórskiego żużla, podczas którego kibice garściami łykali gorzkie pigułki. Dopiero awans w 2006 roku zapoczątkował kolejną, złotą erę Falubazu. Do Winnego Grodu wrócili wychowankowie - Grzegorz Walasek i Piotr Protasiewicz, a kolejne młode torpedy już gotowały się do walki o najwyższe laury. Od tej pory zawodnicy z Myszką Miki na plastronach zdobyli sześć medali DMP, z czego aż trzy z najcenniejszego kruszcu.

7
/ 7

Stal Gorzów

Na miano jednego z najbardziej utytułowanych klubów żużlowych w Polsce gorzowianie zapracowali głównie w latach 70., gdy wręcz zdominowali rywalizację o Drużynowe Mistrzostwo Polski. Potem też zdobyli kilka medali, ale lata naprawdę dobre coraz częściej przeplatali z przeciętnymi. Naturalna kolej rzeczy. Mało kto potrafił sobie jednak wyobrazić polską elitę bez wielkiej Stali, która swoje miejsce w najwyższej klasie grzała nieprzerwanie od 1962 roku.

Wszystko zaczęło się komplikować na początku ubiegłego dziesięciolecia. Gorzowianie w 2002 roku zajęli ósme, ostatnie miejsce w Ekstralidze i po raz pierwszy w historii zaznali degradacji na jej zaplecze. Dla żużla nad Wartą nastały ciężkie czasy. Ci, którzy nie opuścili Stali w potrzebie, jeździli za przysłowiowy talerz zupy, a droższych obcokrajowców ściągano tylko do momentu wykonania brudnej roboty - zapewnienia sobie utrzymania w lidze.

W Gorzowie szybko zaczęto jednak myśleć o powrocie do elity. "Powrót legendy" - tak brzmiał ambitny plan przygotowany przed sezonem 2005, który zakładał, ze w ciągu dwóch lat Stal włączy się do walki o złote medale DMP. Od początku były z nim jednak same problemy. Najpierw działacze prowadzili długie negocjacje z krajowym zawodnikami, którzy czekali na zaległe wypłaty. Pojawiły się też zawirowania wokół tytularnych sponsorów klubu, a na domiar złego, tuż przed sezonem, fatalnej kontuzji doznał kreowany na lidera Mark Loram, mistrz świata z 2000 roku. Jak się sypie, to już wszystko. Nie pomogli ściągnięci awaryjnie Kenneth Bjerre i Krzysztof Pecyna. Loram po kilku miesiącach wrócił jako cień samego siebie, plan zakończył się fiaskiem, a awansować udało się dopiero dwa lata później. Na spokojnie, bez hucznych zapowiedzi.

Zbliżający się sezon będzie już dziesiątym z rzędu Stali w Ekstralidze. Początek po powrocie na salony był dość niemrawy. Gorzowianie byli obiektem kpin z powodu niechlubnego hat-tricka w postaci trzech szóstych miejsc (2008-10), mimo że buńczuczne zapowiedzi działaczy brzmiały... nieco bardziej ambitnie. Na podium udało się wskoczyć dopiero w 2011 roku (3. miejsce), a pierwszy od 31 lat złoty medal zawisł na szyjach gorzowian na zakończenie sezonu 2014. Kolejny, zdobyty ledwie kilka miesięcy temu, pokazuje, że w Gorzowie wykonano tytaniczną pracę. I potwierdza, że czasami warto zacisnąć zęby.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (24)
avatar
Remik Banaszkiewicz
29.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Polonia nigdy się odbuduje. Na pewno nie z tym właścicielem.  
avatar
ZLOTOUSTY
29.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Ten artykul jest nie wzlotem ale upadkiem autora.  
avatar
getwellfan
29.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Teoretycznie to dziwny artykuł, bo każdy porządny klub takiego odrodzenia doznał. Również klub z Torunia kiedy przyszedł Karkosik. W sezonie 2006 walka o utrzymanie i zwycięstwo w barażach, a w Czytaj całość
avatar
UNIA LESZNO kks
29.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
UNIA TEZ W LATACH 70!! HALO!!!  
avatar
sympatyk żu-żla
29.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Czytając 8 odcinków historii klubów wzloty i upadki. Przyglądając się temu można dedukować jakie są podłoża wzlotów jakie upadków.Jak będzie w przyszłości trudno powiedzieć..Pożyjemy zobaczymy Czytaj całość