W tym artykule dowiesz się o:
Zaczynamy od mistrzów Polski. W ekipie leszczyńskiej mimo wszystko najbardziej zastanawia nazwisko Australijczyka. Pozostali seniorzy w kadrze Byków to uznane marki, zresztą nie inaczej jest w przypadku młodzieżowców. Nie trzeba po raz enty przypominać, że wyglądają na zespół kompletny, bo każdy szanujący się kibic żużla to wie. Ale sytuacje, jak choćby ta ostatnia Piotra Pawlickiego, który doznał urazu podczas treningu na motocrossie, zmuszają nas do pamiętania, że kontuzje w speedwayu potrafią wywrócić wyniki do góry nogami. Dlatego nie bez znaczenia w drużynie z Leszna może być postawa Kurtza. Jeśli i on się sprawdzi, rywale Unii mogą nie mieć czego szukać.
Trudno będzie mu się w ogóle przebić do meczowego składu Spartan, ale przecież gdyby był pewniakiem, to nie znalazłby się w naszym zestawieniu. Zrobił wokół siebie szum po udanym występie w zeszłorocznym Drużynowym Pucharze Świata. Tamtym turniejem zapracował sobie na miejsce w łódzkim Orle. Byłby pewniejszy pozycji rezerwowego we wrocławskiej ekipie, ale Andrzejowi Rusko udało się dopiąć transfer Maxa Fricke'a. Szansa dla młodego Rosjanina być może się jednak pojawi lub sam on do niej doprowadzi. A wtedy, kto wie, może nawiąże do swojego na razie życiowego turnieju.
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"
Nigdy jakoś w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce nie błyszczał, a zwiedził już dość sporo klubów. Nie za bardzo wierzy w niego nasz ekspert, Wojciech Dankiewicz, choć i on zostawia otwartą furtkę na ewentualne powodzenie doświadczonego Szweda. Wystarczy przecież, aby trafił ze sprzętem, pokazał się lepiej niż Linus Sundstroem i trener Stanisław Chomski, który na razie stawia go w roli oczekującego, może zmienić zdanie. Ljung w rodzimej Elitserien to solidna postać, natomiast jeśli w Polsce jeszcze chce, aby było o nim głośno, to jest to dla niego ostatni gwizdek. Gdyby mu się udało, przypominałoby to historię Daniela Nermarka, który w Ekstralidze zadebiutował w wieku 34 lat i przez dwa sezony robił furorę.
Ostatnio rzecznik prasowy zielonogórskiego klubu, Marcin Grygier, mówił nam, że Niemiec jest traktowany na takich samych warunkach jak pozostali zawodnicy Falubazu. Jeśli jego forma będzie zadowalająca, znajdzie się w meczowym zestawieniu. Marian Maślanka życiowy sukces Smolinskiego, czyli zwycięstwo w Grand Prix w Auckland, skomentował słowami "ale jaja". Gdyby teraz Niemiec wygryzł ze składu któregoś z seniorów i na dodatek był solidnym punktem czwartej ekipy minionego sezonu, wówczas również mielibyśmy "niezłe jaja". Falubaz w niego wierzy, ale to oczywiste, bo inaczej by go przecież nie zakontraktowali.
Gdy trafiasz do klubu, w którym teoretycznie słabsi zawodnicy rozwijają skrzydła, a na dodatek twoim trenerem jest Marek Cieślak, z optymizmem możesz patrzeć w sezon. Rosjanin potencjał ma i jeśli go pokaże, wspomniany selekcjoner naszej kadry na pewno to wychwyci i nie zawaha się, aby z niego skorzystać. Tym bardziej, że jeszcze jako szkoleniowiec Falubazu chciał mieć Kudriaszowa u siebie. W takim razie zawodnikowi nie zostało nic innego, jak zakasać rękawy i realizować sen o skutecznej jeździe we Włókniarzu.
Z Niemca, który już kilkukrotnie pokazywał się z pozytywnej strony nawet w zawodach rangi mistrzowskiej, grudziądzanie mogą mieć pożytek zwłaszcza na wyjazdach, na cięższych nawierzchniach. To zasługa jego doświadczenia wyniesionego z Wysp Brytyjskich, gdzie dobrze poczynał sobie m.in. w barwach King's Lynn Stars. Dlatego na "betonie" w Grudziądzu nie, ale w delegacji może okazać się niezłym grajkiem w talii Roberta Kempińskiego.
Przed rokiem w Toruniu dużo obiecywano sobie po transferze ówczesnego młodzieżowego mistrza kraju z leszczyńskiej Unii. W nowym dla siebie środowisku junior od razu się nie odnalazł, a już na pewno nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W rok jednak nie zapomniał przecież jak się jeździ i niech nikt nie będzie w szoku, jeśli w nadchodzącym sezonie nawiąże do udanych występów z 2016 roku. Jacek Frątczak odbudował w ciągu kilku tygodni niewiele starszego od Kaczmarka Pawła Przedpełskiego. Czemu tego samego miałby nie uczynić z omawianym młodzieżowcem mając na to całą zimę?
Tarnowianie są skazywani na pożarcie w nadchodzącej ekstraligowej kampanii. Mówi się, że potrzebują wielu sprzyjających okoliczności, aby utrzymać się w elicie. Pewnie nikt w Tarnowie nie pogardziłby rozwiązaniem, w którym "czarnym koniem" drużyny i niespodzianką PGE Ekstraligi zostaje Wiktor Kułakow. Rosjanin bez wątpienia ścigać się potrafi. Gdyby udźwignął na swoich barkach ciężar jazdy na najwyższym poziomie w Polsce, byłaby to duża niespodzianka, jakże miła dla Unii.