W tym artykule dowiesz się o:
Przed startem sezonu niektórzy mówili, że po kontuzji jest kotem w worku. Szwed szybko ich uciszył. Od pierwszego wyścigu w PGE Ekstralidze prezentował kosmiczną formę. Jeździł tak szybko, że niektórzy zaczęli zastanawiać się, czy z jego sprzętem wszystko jest w porządku. Lindgren ma dużą szansę, żeby od mocnego akcentu rozpocząć rywalizację w Grand Prix. PGE Narodowy mu leży. Rok temu to on był najlepszy.
Długo nie siedział na motocyklu. Był wysyłany na emeryturę, wiele osób twierdziło, że od dawna odcina już tylko kupony, ale on wrócił w wielkim stylu. W pierwszych kolejkach PGE Ekstraligi jedyny zawodnik, który znalazł sposób na kosmiczną prędkość Fredrika Lindgrena. W meczu z Betard Spartą Wrocław pokonał nie tylko rywali, ale także ból. Nicki znowu jest głodny sukcesów, a w dodatku skupiony tylko na żużlu. Na pewno będzie bardzo groźny.
W światowej czołówce od 2013 roku, kiedy pierwszy raz został czempionem. Od tego czasu tylko raz nie stał na podium. W jego jeździe nie widać takiego błysku jak kiedyś, ale bez wątpienia trzeba się z nim liczyć. Brytyjczyk na pewno będzie w grze o medale.
Gdyby miało liczyć się tylko tu i teraz, to nie byłoby go w naszym zestawieniu. W ubiegłym roku wygrał z bólem i zdobył tytuł, który należał mu się jak psu buda, ale obecnie jest w kiepskiej formie. Uważamy jednak, że przekreślanie mistrza świata przed startem cyklu byłoby nietaktem. Doyle może w każdej chwili wrócić na właściwe tory, chociaż mamy świadomość, że obrona złotego medalu nigdy nie jest łatwa.
Jeden brązowy medal w debiutanckim sezonie i nic więcej. Rosjanina na pewno stać na zdecydowanie więcej. Za każdym razem jest w czołówce, ale od dłuższego czasu nie może wskoczyć na podium i zawalczyć o najwyższe cele. Być może to będzie jego rok.
Nie ma go w PGE Ekstralidze, więc nie mamy tak naprawdę żadnego punktu odniesienia. Pierwsza runda powinna pokazać, czy Amerykanin cały czas jest zawodnikiem ścisłej, światowej czołówki. W ostatnich latach wielu wróżyło mu koniec kariery, a póniej okazało się, że okrutnie się mylili. Nie będziemy zdziwieni, jeśli i tym razem Hancock będzie bić się o medale.