W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Powrót byłego kapitana[/b]
Przemysław Pawlicki to znana i lubiana postać w środowisku gorzowskim. Jeżeli wychowanek Fogo Unii Leszno z jakichś względów nie jeździł w swoim macierzystym klubie, najczęściej decydował się na starty w Cash Broker Stali Gorzów. To tutaj rozwijał swoje żużlowe skrzydła pod okiem Tomasza Golloba (jeszcze za czasów juniora), a później - w sezonie 2016 - wracał do klubu w poszukiwaniu swojej najlepszej formy. I trzeba przyznać, że ten związek zawodnika ze Stalą przynosił korzyści obu stronom. Żużlowiec na ogół nie zawodził i w całych rozgrywkach dorzucał od siebie mnóstwo punktów, a jemu samemu jazda na trudnym technicznie torze pozwoliła rozwijać się sportowo. W sezonie 2017 został wybrany nawet kapitanem drużyny. Po zdobyciu brązowego medalu przed rokiem zdecydował przenieść się do Grudziądza.
Wielkie oczekiwania
MRGARDEN GKM Grudziądz zajmuje ostatnią pozycję w tabeli i gorączkowo wypatruje jakichkolwiek punktów, które pozwolą drużynie złapać drugi oddech. Szansa na zdobycie niezwykle ważnego punktu bonusowego była właśnie w Gorzowie. W pierwszym meczu obu drużyn padł wynik 49:41 dla GKM-u, dlatego w spotkaniu ze Stalą celem numer jeden było zdobycie minimum 42 punktów. Nadzieje na korzystny wynik były jak najbardziej uzasadnione. Gospodarze jechali przecież bez kontuzjowanego Szymona Woźniaka i Rafała Karczmarza. Los się do grudziądzan uśmiechnął. Problem w tym, że drużyna nie skorzystała z tej okazji.
Nie tak miało to wyglądać
Pawlicki zdobył 6 punktów w sześciu startach. O wiele za mało, jak na zawodnika jadącego z numerem pierwszym i lidera, który miał ciągnąć cały wózek. Żeby było jasne, od razu zaznaczamy, że nie był to może jakiś katastrofalny występ. Jednak nie tego oczekuje się od zawodnika, który doskonale zna gorzowski tor. W tak trudnej chwili dla całej grudziądzkiej drużyny zdobycie bonusu byłoby pozytywnym kopem do dalszej walki o utrzymanie. A tymczasem Pawlicki w całych zawodach ani razu nie pokonał żadnego lidera Stali. W tym dniu stać go było na przywiezienie za swoimi plecami jedynie Linusa Sundstroema, Huberta Czerniawskiego oraz Alana Szczotkę. O wiele za mało.
Bez Pawlickiego na utrzymanie nie ma szans
Sytuacja GKM-u w tabeli jest szalenie ciężka. Co prawda do siódmego Falubazu Zielona Góra tracą zaledwie jeden punkt, ale to zespół Adama Skórnickiego wydaje się być w wyższej formie. Być może kluczowym meczem dla losów utrzymania będzie spotkanie obu drużyn, do którego dojdzie 19 sierpnia w Grudziądzu. W zasięgu Pawlickiego i spółki jest jeszcze Grupa Azoty Unia Tarnów. Jednak jeśli beniaminek wygra dwa mecze na własnym torze, to najpewniej zapewni sobie utrzymanie. Tak czy siak, w Grudziądzu mogą żałować straconego bonusu w Gorzowie, a Pawlicki musi wyciągnąć wnioski, aby w przyszłości prezentować się na miarę oczekiwań.