W tym artykule dowiesz się o:
Kacper Woryna
Nie mamy wątpliwości, że jego miejsce jest w PGE Ekstralidze. Był najlepszym polskim żużlowcem w Nice 1.LŻ (śr. bieg. 2,355), ale udane występy notował też w innych zawodach. Choćby podczas wielkiego finału SEC na Stadionie Śląskim był trzeci. Wartościowi polscy żużlowcy to towar deficytowy, więc na jego usługi z pewnością znaleźliby się chętni. Choćby Włókniarz Częstochowa, o czym ostatnio wspomniał prezes tego klubu. Pytanie tylko co na to sam zawodnik, który jest mocno związany (i to się chwali) ze swoim macierzystym klubem z Rybnika. Może ROW sprawi niespodziankę i jeszcze zdoła awansować, eliminując w barażu Falubaz? Wówczas Woryna na pewno wróci na ekstraligowe tory.
Anders Thomsen
Zawodnik z ogromnym potencjałem, który mądrze prowadzi swoją karierę. W Polsce zaczynał w 2015 roku od II ligi. Kolejne trzy lata spędził w I-ligowym Wybrzeżu Gdańsk, a tegoroczny sezon skończył ze średnią bieg. 2,342 i był to 3. wynik w lidze. 24-letni reprezentant Danii nieźle spisywał się w Elitserien, gdzie miał do czynienia z wieloma zawodnikami jeżdżącymi w PGE Ekstralidze. Z pewnością już teraz byłby w stanie skutecznie jeździć w najlepszej żużlowej lidze świata. Zresztą już przed sezonem mówił, że lepiej dla niego byłoby jeździć w niej a nie na zapleczu, więc ma nadzieję na awans z Wybrzeżem. To się nie udało, ale na pewno może liczyć na oferty.
Mikkel Michelsen
Klubowy kolega Thomsena z Wybrzeża Gdańsk ma za sobą chyba najlepszy sezon w karierze. Świetnie prezentował się w Nice 1. LŻ (2,340), gdzie jeździł efektownie i efektywnie. Kibicom dobrze zapadł w pamięci dzięki wyścigowi z Lublina - chyba jednemu z najlepszych w tym sezonie. Poza tym wygrał indywidualne mistrzostwa ligi. Był też o krok od zdobycia medalu w cyklu Speedway Euro Championship. Michelsen miał już dwa podejścia do Ekstraligi - w Uniach z Leszna i Tarnowa. Wtedy nie wyszło, ale teraz Duńczyk jest lepszym zawodnikiem. O tym jak poważnie traktuje ligę polską najlepiej świadczy fakt, że to tutaj ma swoją bazę i tutaj mieszka.
Norbert Kościuch
Teraz albo nigdy. Ostatni raz w Ekstralidze jeździł, kiedy jeszcze był młodzieżowcem w 2006 roku. W przyszłym roku skończy 35 lat i to chyba ostatni moment, jeśli jeszcze chce spróbować swoich sił w tej lidze. Skoro w tym roku poradził sobie Jakub Jamróg, to Norbert Kościuch też mógłby. Trzy ostatnie sezony w jego wykonaniu były udane - za każdym razem kończył rozgrywki ze średnią powyżej 2 punktów na wyścig. Ponadto pojechał w trzech ostatnich finałach IMP i w żadnym z nich nie statystował. Jego atutem jest dobra, ustabilizowana dyspozycja.
Robert Lambert
Obrał podobną drogę jak Thomsen. Zaczął od II ligi i szybko przeniósł się jeden szczebel wyżej. Już w pierwszym sezonie awansował z Motorem (śr. 2,174) do PGE Ekstraligi, więc wszystko wskazuje na to, że 20-latek za rok się w niej pojawi. I dobrze. W PGE Ekstralidze z powodzeniem jeżdżą przecież rówieśnicy Lamberta, z którymi zaciekle rywalizuje w mistrzostwach świata juniorów - Maksym Drabik i Bartosz Smektała. Skoro oni sobie radzą, on też może.
W naszym zestawieniu nie ujęliśmy jego rok młodszego rodaka - Daniela Bewleya. W nim potencjał również jest duży, ale przez skomplikowaną kontuzję i ciągle małe doświadczenie na kontynentalnych torach wydaje się, że lepszą opcją dla niego mogłaby ciągle być I liga i regularna jazda.
Timo Lahti
Jeszcze trzy lata temu wydawało się, że kariera Fina stanęła w miejscu i będzie co najwyżej II-ligowym rzemieślnikiem. Ale potem przeniósł się do Orła Łódź i ruszył do przodu. Teraz ma za sobą dwa udane sezony w Lokomotivie Daugavpils (w tym roku śr. 2,088), choć z drugiej strony trzeba zauważyć, że znacznie skuteczniejszy był na domowym torze niż na wyjazdach. Mimo wszystko wydaje się być ciekawą opcją jako uzupełnienie składu któregoś z klubów. Jeśli już wspominamy jak żużlowcy radzili sobie w Elitserien, to Lahti w przeciągu dwóch ostatnich sezonów zaliczył w tej lidze siedem meczów z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Ostatnio mówił, że PGE Ekstraliga byłaby dla niego kolejnym krokiem w karierze i chciałby do niej trafić. Dotąd odjechał w niej... dwa biegi w 2012 roku.
Rohan Tungate
Żużlowy kameleon, który potrafi pojechać na wybitnie wysokim i niskim poziomie. Rok temu miał udaną końcówkę sezonu, gdzie błysnął formą m.in. jako rezerwowy w GP Australii. Wydawało się, że jeśli w tym roku utrzyma tamtą dyspozycję, to przejście do PGE Ekstraligi będzie formalnością. Ale nie utrzymał. W Szwecji jeździł całkiem dobrze, a w Polsce zepsuł pierwszą część sezonu. Gdy Orzeł Łódź zaczął jeździć na swoim torze, był już znacznie skuteczniejszy (skończył sezon ze średnią 2,019). Na pewno ma potencjał, żeby poradzić sobie w ekstralidze, ale być może trzeba byłoby mocniej z nim popracować, żeby forma była bardziej ustabilizowana. W tej lidze są odpowiednie pieniądze i odpowiedni fachowcy, więc jest to do zrobienia.