Spokój w klubie przełożył się na wyniki. Lahti może patrzeć ku Ekstralidze

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Timo Lahti
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Timo Lahti

Timo Lahti w PGE Ekstralidze? Bez wątpienia to jeden z celów żużlowca. Ten sezon pokazał jego przydatność do jazdy w Nice 1. LŻ. Fin podkreśla, że w lepszej jeździe pomogło mu wsparcie działaczy Lokomotivu.

Timo Lahti, mimo świetnej postawy w Lublinie, nie uchronił Lokomotivu Daugavpils przed wysoką porażką z Motorem Lublin. Jakiś czas temu Fin składał odważne deklaracje o jeździe w finale przeciwko lubelskiemu klubowi. Kilka słabszych spotkań (m.in. w Łodzi i Krakowie) przyczyniły się do tego, że zespół z Łotwy zajął czwarte miejsce na koniec rundy zasadniczej trafiając na Motor, z którym nie potrafił się uporać.

- Walczyliśmy i nie chcieliśmy tu przegrać. Wiemy, że pojechaliśmy słabo u siebie i utrudniliśmy sobie sytuację. Jeżeli przystępujesz do spotkania z myślą, że możesz przegrać, to na pewno nie będziesz potrafił wygrać. Za każdym razem wierzę, że jesteśmy w stanie zwyciężać. Indywidualnie był to dobry mecz dla mnie. Szkoda, że nie zrobiliśmy nic więcej, ale Motor był o wiele lepszym zespołem. Uważam, że finał będzie bardzo wyrównany, ROW jak i Motor mają takie same szanse - stwierdził Lahti.

Żużlowcy Nikołaja Kokina byli w tym roku twardymi graczami dla pozostałych klubów. Udało się sprawić kilka niespodzianek. Choć apetyt rośnie w miarę jedzenia, to nie ma powodów, aby smucić się z powodu przegranego półfinału. - Ten sezon był w porządku. Mieliśmy sporo dobrych spotkań, jednak nie ustrzegliśmy się błędów. Byliśmy nastawieni na to, aby zakwalifikować się do play-off. To był nasz główny cel. Podsumowując, skończyliśmy całkiem nieźle - mówił żużlowiec.

Patrząc na składy i możliwości finansowe niektórych drużyn można stwierdzić, że  Łotysze zrobili satysfakcjonujący wynik. Lokomotiv, który ma zakaz awansu do PGE Ekstraligi mógłby zadowolić się walką o piąte, szóste miejsce. Tak się jednak nie stało. Lahti startował już w kilku drużynach w Polsce, ale to w zespole z Daugavpils ma zapewniony spokój i komfort jazdy. - Lokomotiv jest bardzo dobrym i profesjonalnym klubem. Skupiają się na zawodnikach, których mają i nie żonglują nimi co tydzień, za wszelką cenę. Jeżeli zawaliłeś spotkanie wiesz, że masz przed sobą ciężką pracę do wykonania, ale dostajesz kolejną szansę, aby jechać i zrehabilitować się. W niektórych drużynach jest tak, że masz złe spotkanie i wypadasz z gry na dłuższy czas. W Daugavpils nie ma wywierania silnej presji. W razie wpadki, stoją przy tobie i próbują cię wspierać, a nie dołować - przekonywał 26-latek.

Lahti w tegorocznych rozgrywkach spisywał się bardzo przyzwoicie. Obok Petera Ljunga był motorem napędowym zespołu z Łotwy. Pozostaje pytanie, jaka będzie przyszłość fińskiego ''rodzynka'' w naszej lidze. W drużynie Kokina zrobił delikatny progres w porównaniu do poprzedniego roku. Być może jest to czas, aby zainteresować się startami w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niezależnie, gdzie wyląduje w nowym sezonie, reprezentant Finlandii postara się wejść na jeszcze wyższy poziom. - Jestem usatysfakcjonowany. W pierwszym meczu w Gnieźnie zrobiłem cztery punkty, a potem było już tylko lepiej. Chce być jeszcze lepszym żużlowcem. Ekstraliga będzie dla mnie kolejnym krokiem w karierze. Czy stanie się to w przyszłym roku, za dwa, trzy, tego nie wiem, ale stanowczo będę chciał się tam znaleźć i być skutecznym zawodnikiem - zapowiedział Lahti.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: Widziałem w piątce Sajfutdinowa, zamiast Woffindena

Źródło artykułu: