W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Co jest nie tak z tą młodzieżą?[/b] Na początku ustalmy pewne podstawowe założenia. To nie jest tak, że kłopot przejścia w kolejny etap życia dotyka jedynie żużlowców. Większość dzieci notuje gorsze stopnie po zmianie szkoły podstawowej na gimnazjum, a później szkołę średnią. Statystyki rozwodowe w Polsce pokazują jasno, że najwięcej małżeństw rozpada się jeszcze przed "cynowymi godami", czyli zaledwie kilka lat po sakramentalnej przysiędze.
Nic więc dziwnego, że zdecydowana większość zawodników nie zawiesza kevlaru na kołek w wieku czterdziestu paru lat w świetle fleszy na uroczystym, pożegnalnym turnieju. Odchodzą po cichu, bardzo często wydając jedynie krótkie oświadczenie na facebookowym profilu. Rezygnują z największych marzeń swojego życia, choć często nie zdmuchnęli jeszcze nawet dwudziestu pięciu świeczek na urodzinowym torcie. Miejmy nadzieję, że polskich żużlowców z rocznika 1997 dużo częściej będzie spotykać ten pierwszy wariant.
Jeśli mowa o tych ze "świeżych" seniorach, którzy mają duże szanse na odnoszenie sukcesów w dorosłym żużlu, nie sposób nie wspomnieć o wychowanku leszczyńskiej Unii, który jednak kibicom czarnego sportu kojarzy się teraz przede wszystkim ze startów w drużynie z Torunia. Wydaje się być solidnym materiałem na pierwszoligowego lidera i najprawdopodobniej będzie świadczył o sile Unii Tarnów w przyszłym sezonie. Decyzja o zejściu poziom niżej, to oznaka dojrzałości Kaczmarka. Pierwszy sezon w gronie seniorów lepiej spędzić w luźniejszym Tarnowie niż w naciskającym na wynik klubie z Ekstraligi. Postawa tego zawodnika, to kolejny dowód na to, że leszczyńska szkółka należy do najlepszych w Polsce.
Jeden z dwóch (niestety, to nie pomyłka) 20- latków mogących się pochwalić kontraktem w PGE Ekstralidze. Nie wydaje się jednak, by Marek Cieślak widział w nim kandydata do wyjściowej siódemki Włókniarza w przyszłym sezonie. Czeka go więc walka o pozycję rezerwowego z Damianem Drożdżem i Witalijem Kowalem. Choć złośliwi mówią, że miejsce w składzie dostanie za samo nazwisko, najprawdopodobniej syn prezesa częstochowskiego klubu będzie zmuszony szukać chcącej go wypożyczyć drużyny z niższej ligi, jeśli chce zasmakować ligowego ścigania w przyszłym sezonie.
Ostatni w tym zestawieniu zawodnik z najwyższej klasy rozgrywkowej i z pewnością jedno z najciekawszych nazwisk na naszej liście. Jak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi, mówimy o przyszłym rezerwowym Falubazu. Biorąc jednak pod uwagę, że rezerwa zwykła w meczach zielonogórskiego dream teamu nie powinna być często widywanym zjawiskiem, zawodnik szuka klubu w którym mógłby startować jako gość. Nie będą to długie i żmudne poszukiwania, gdyż kluby z niższych lig bardzo potrzebują tak utalentowanych zawodników.
[b]
Mówiło się o nim jako nadziei polskiego żużla i perełce Wybrzeża. Niestety, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała plany gdańszczanina. Jeszcze w 2017 roku był zaliczany do grona najlepszych młodzieżowców zaplecza Ekstraligi. Przed ostatnim sezonem, zadziało się z nim jednak coś złego. Ostatnie miesiące były dla niego mordęgą. Cieniował w lidze, nie radził sobie też w zawodach młodzieżowych. Zdarzyło się nawet, że podczas jednej z rund DMPJ nie zdobył ani jednego punktu, choć jego przeciwnicy często byli od niego młodsi nawet o pięć lat. Oby w Wandzie Kraków zdołał się odbudować i wrócić na poprzednią, bardzo obiecującą, ścieżkę rozwoju.
[tag=37253]
[/tag]Oskar Bober
Jedno z najgorętszych nazwisk ubiegłego sezonu w polskim żużlu. Jednorazowa, alkoholowa wpadka nie może jednak przekreślić tego, jak bardzo przyczynił się do awansu Motoru Lublin do PGE Ekstraligi. Pod względem średniej biegopunktowej był najlepszym młodzieżowcem PLŻ, często notującym dwucyfrowe zdobycze punktowe. W roku 2019 będzie bronił barw szarganej licznymi problemami pilskiej Polonii. Oby tylko kłopoty klubu nie odbiły się na sytuacji młodego zawodnika, który przede wszystkim musi ustabilizować się psychicznie.
Choć członek słynnej w żużlowym światku rodziny Skupieniów całym sercem kocha rybnicki klub, to wie, że jako seniorowi trudno byłoby mu się przebić do wyjściowego składu ROW-u. Postanowił więc zrobić krok w tył, by potem wykonać dwa dynamiczne susy w przód. Podpisał kontrakt z krośnieńskimi Wilkami i w przyszłym sezonie razem z resztą drużyny z Podkarpacia będzie walczył o jak najlepsze wyniki w najniższej klasie rozgrywkowej, lecz jego głównym celem jest rozwój indywidualny. Po tym jak stanie się dużo lepszym zawodnikiem, Lars zamierza znów wzmocnić drużynę Krzysztofa Mrozka.
Zawodnik Polonii Piła podpisał co prawda kontrakt z klubem w którym kończył wiek młodzieżowca, ale nie może już chyba liczyć na zawojowanie świata czarnego sportu. W Wielkopolsce wprost mówi się, że Fajfer kontrakt dostał tylko dlatego, że działacze Polonii nie chcieli zostać z jednoosobową polską rezerwą w postaci Dariusza Karwackiego, gdyby nad klubem zawisło widmo absencji Patryka Dolnego lub Oskara Bobera. Przypomnijmy, że w meczowej siódemce każdego zespołu musi znajdować się przynajmniej czterech zawodników mogących pochwalić się polską licencją "Ż".
Zeszły sezon miał przeciętny, teraz Stal Rzeszów podpisała z nim umowę, ale niewiele wskazuje na to, by kibice z Podkarpacia mogli często oglądać tego zawodnika w barwach swej ukochanej drużyny. Kadra Żurawi jest po prostu bardzo liczna, a meczowy skład ograniczony. Oby nie okazało się, że ten sezon zwieńczy jego przygodę z żużlem. Pocieszeniem może być fakt, że gdzie jak gdzie, ale w Rzeszowie ostatnimi czasy może zdarzyć się wszystko.
[b]
Konia z rzędem temu, kto trafnie przewidzi dalszy ciąg przygody z żużlem tego młodego zawodnika. Rzeszowscy działacze bardzo zawiedli się na wychowanku gdańskiego Wybrzeża i nie byli zainteresowani przedłużeniem z nim kontraktu. Faktycznie, Bieliński znacznie obniżył loty, ale znacznie przyczyniła się do tego śmierć ojca zawodnika, który był motorem napędowym jego kariery oraz niezbyt przemyślana decyzja, by startować w klubie z miasta oddalonym kilkaset kilometrów od domu. Jerzy Kanclerz zdecydował się dać mu szansę w postaci kontraktu warszawskiego, jednak prawdopodobnie nie będzie on brany pod uwagę przy ustalaniu składu Gryfów. Aureliusz musi liczyć na problemy kadrowe innych drużyn.