Żużel. Polonia Piła. Drużyna dekady. W niej weterani, wychowankowie, bracia i rodzynek ze Szwecji

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

"Ważne że jest żużel i kiełbasy senatora" - tak śpiewał zespół "Strachy na Lachy". Śpiewałby nadal, gdyby nie to, że żużla, kiełbas i senatora już w Pile nie ma. Były za to podczas minionej dekady, a my podjęliśmy się wyboru drużyny marzeń Polonii.

1
/ 7

Wybór nietypowy, bo mamy do czynienia z zawodnikiem, który spędził w Pile zaledwie jeden sezon, ale za to jaki. W 2011 roku bracia Pawliccy wylądowali w Pile po fiasku negocjacji z macierzystą Unią Leszno. Zostali wypożyczeni do drugoligowej Polonii, mimo że nie brakowało na nich chętnych w Ekstralidze. Byki nie chciały jednak wzmacniać konkurencyjnych zespołów, a że groszem sypnął znany przedsiębiorca i senator Henryk Stokłosa, to Przemysław i Piotr zostali zawodnikami żółto-czerwono-zielonych.

Starszy z nich, choć liczył sobie tylko 20 lat, osiągnął fenomenalną średnią biegową 2,781, zostając rzecz jasna najlepszym zawodnikiem II Ligi. Polonia ją wygrała (awansu de facto nie wywalczyła, bo w Pile rządy przejął KŻ Victoria - red.), a Stokłosa mógł chwalić się, że jego klub wreszcie notuje dobre wyniki i do tego w składzie z bardzo obiecującym reprezentantem Polski. Pawlicki w tamtym sezonie zdobył bowiem brąz w IMŚJ i złoto w MEP.

2
/ 7

Trzeba przyznać, że nie trafił na zbyt szczęśliwy czas żużla w wielkopolskim mieście. W 2018 roku Polonia nie zdołała się utrzymać w 1. Lidze Żużlowej i po przegranym barażu z rywalem z Ostrowa spadła na trzeci szczebel. W 2019 klub zaczął mieć coraz poważniejsze kłopoty natury finansowej (i nie tylko) i choć przejechał cały sezon, to zakończył go na niezadowalającym 5. miejscu, bez awansu do play-off i bardzo dziwnym końcem, gdy w składzie Polonii na ostatnie spotkanie znalazła się... kobieta.

Jonasson polubił jednak Piłę, a Piła polubiła jego. Już sam angaż Szweda przez klub z Bydgoskiej mógł być pewnego rodzaju niespodzianką, bo mówimy jednak o kimś o dość uznanym nazwisku w lidze polskiej. Na poziomie pierwszoligowym zaliczał wpadki, choć ogólnie spisywał się solidnie. Zyskał w oczach kibiców, zostając na pokładzie po spadku. To było zaskoczenie. W 2. Lidze Żużlowej miał zostać najlepszym zawodnikiem i choć był skuteczny, jego postawa nie była przesadnie rewelacyjna.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

3
/ 7

W latach 2016-2017 stanowił za bardzo pewny punkt Polonii. Jej kibicom do dziś mogą stać przed oczami jego najlepsze akcje na dystansie, których wykonywał bez liku. Wychowanek leszczyńskiej Unii czuł się na torze w Pile jak ryba w wodzie, a i na wyjazdach zwykle można było na niego liczyć. Kościucha w barwach Piły należy ocenić raczej tylko pozytywnie. Dobre wyniki, widowiskowa, ale rozważna jazda, profesjonalizm. Miał wszystko, a to pomagała niejednokrotnie Polonii wygrywać spotkania. Ceniony przez kierownictwo i kolegów.

I nie ukrywajmy, że trafił na naprawdę niezły okres pilskiego klubu po tym, jak znalazł się on na pierwszoligowym poziomie po połączeniu niższych lig przed sezonem 2016. Gdy nad klubem zaczęły się zbierać powoli ciemne chmury, zdecydował się odejść. Przekonywał, że w Pile stworzono mu drugi dom, ale z uwagi na sportowe ambicje i chęć spróbowania swoich sił w Ekstralidze, poszukał szczęścia gdzie indziej. Wybór padł na Orła Łódź.

4
/ 7

Człowiek, który pamięta jedyne drużynowe mistrzostwo Polski dla Polonii - zdobyte w 1999 roku i to jeszcze w składzie z Hansem Nielsenem. Jedyny też, który przeżył dwa spadki z macierzystym klubem. Najpierw w 2003 roku z Ekstraligi, a w 2018 do drugiej ligi. Przygoda z miejscem, w którym się wychował, nie skończyła się dobrze. Ba, Gapiński wciąż walczy z byłymi działaczami o zaległe pieniądze za dwa lata jazdy. Wrócił w 2017, gdy Polonia wydawała się klubem sprawnym, mogącym bardzo powoli i ostrożnie odbudowywać swoją dawną pozycję. Okazało się, że jest zgoła inaczej.

- Boli mnie, że ten klub znowu upadł. To jest naprawdę ciężki temat, bo mówimy o mojej macierzystej drużynie. Tam się przecież wychowałem. Po drodze było za dużo afer i niewyjaśnionych spraw - mówił w wywiadzie dla naszego portalu w grudniu ubiegłego roku. Gapiński jeździł nieźle, brał wiele na siebie, ciężko pracował, na losie własnego środowiska bardzo mu zależało, co wielokrotnie podkreślał. Brał udział w rozmowach z miastem, wieloma osobami, które miały wpływ na los Polonii. Na koniec został z pustymi rękami.

5
/ 7

Kończąc bardzo długą, bogatą w sukcesy karierę liczył sobie aż 48 lat. Do Andrzeja Huszczy, który ścigał się do 50-tki, nie zdołał dojechać, ale i tak fakt, że Świst wytrwał na żużlowym torze - i to w bardzo dobrej formie sportowej - tak długo, zasługuje na wielki szacunek. Można powiedzieć, że w ostatniej dekadzie to jego należy uznać za numer jeden pilskiego żużla. Spędził w Grodzie Staszica siedem sezonów (2009, 2011-2016), z czego sześć drugoligowych kończył ze średnią powyżej 2 pkt/bieg. Zdobył 770 punktów, wygrał 150 wyścigów.

Zżył się z Piłą. W pewnym momencie postanowił już, że to tu skończy jeździć i choć lata mijały, nadal było mu mało ścigania. Sprawiało mu to frajdę, a zdobywana liczba punktów tylko podtrzymywała chęć dalszej jazdy w lewo. Świst rzadko zawodził kibiców, a do tego stanowił ogromne wsparcie dla sztabu szkoleniowego. Po zakończeniu kariery w 2016 sam zresztą do niego dołączył, bo był odpowiedzialny za szkolenie młodzieży. Po perturbacjach z działaczami, ostrych publicznych rozmowach, został zwolniony w 2018.

6
/ 7

Drugi wychowanek w drużynie marzeń. Obecny w macierzystym klubie przez cały okres młodzieżowy (2012-2016), w którym jego postawa może nie była rewelacyjna, ale w pewnym momencie już solidna. Czynił postępy, pokazywał, że można mu ufać i że będzie w stanie dokładać do dorobku zespołu cenne "oczka". Gdy pilanie ścigali się jeszcze w II lidze, miał problem z przekroczeniem średniej 1 pkt/bieg. W 2016 roku -już szczebel wyżej - jeździł za to obiecująco i zakończył starty z wynikiem 1,254.

Po skończeniu wieku juniora został w Polonii, lecz na regularną jazdę liczyć już nie mógł. Postawiono na lepszych, starszych zawodników i Pawlak swoje miejsce znalazł w drugoligowym Rawiczu, dokąd został wypożyczony. Tam zakotwiczył i w tym momencie jest jednym z dwóch obok Damiana Balińskiego polskich seniorów w składzie Unii Kolejarza.

7
/ 7

Zestawienie zaczęliśmy Pawlickim i zakończymy Pawlickim. Tak jak wspomnieliśmy, bracia z Leszna trafili do Piły na wypożyczenie przed dziewięcioma laty. Dla 17-letniego Piotra był to ligowy debiut. Okrzyknięty wielkim talentem od razu zaczął potwierdzać, że takie opinie nie są ani trochę przesadzone, bo choć doświadczenia nie miał praktycznie żadnego, z miejsca zaczął notować w II lidze świetnie rezultaty. Jeśli ktoś dopiero co zaczyna, a wykręca średnią 2,369 i na 65 biegów wygrywa 40, musi być "kozakiem".

Regularna jazda w lidze zaowocowała dobrą postawą w zawodach indywidualnych. Złote medale w IMEJ, MIMP i MEP (wraz z bratem) i wysokie 5. miejsce w IMP mówiły same za siebie. Stokłosa Polonia Piła przez jeden sezon miała w swoich szeregach rewelacyjnego debiutującego w dorosłym żużlu zawodnika.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (5)
avatar
Kylie Minogue
6.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Polonia ją wygrała (awansu de facto nie wywalczyła, bo w Pile rządy przejął KŻ Victoria - red." - co za niefortunne zdanie. Wynika z tego jakby przez KŻ Victorię nie było pierwszej ligi... Spe Czytaj całość
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pamiętam jeszcze w czasach 90-tych Okupskiego,Owiżyca, Gałę, Buśkiewicza,Dubickiego, Dobruckiego,Rzepkę, Charczekę Później Nielsen, Hampel, walczak.  
avatar
Piotr Biega
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wtedy jeszcze nie było krawężników  
avatar
Angrift
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kotlet,zimny,nuda.