W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Największy sukces - Budowa nowego stadionu [/b]
Marzenia o powstaniu nowoczesnego obiektu narodziły się w głowie Witolda Skrzydlewskiego już kilkanaście lat temu. Początkowo główny sponsor klubu za własne pieniądze zamówił wizualizację stadionu i próbował przekonać do swojego pomysłu osoby decyzyjne w magistracie.
Po kilku latach starań działania ówczesnego prezesa klubu przyniosły skutek i zdecydowano się na budowę stadionu na 10 tysięcy miejsc. Co prawda sama inwestycja przeciągała się w czasie, ale ostatecznie zakończono ją w 2018 roku.
Dzięki temu Orzeł ściga się teraz na jednym z najnowocześniejszych obiektów w Europie, a kibice oglądają zawody w komfortowych warunkach. Z całą pewnością jest to największy sukces działaczy. W kilka lat udało się im przeprowadzić Orła z ruiny do nowoczesnego domu.
[b]
Największa porażka - Przegrany finał z Lokomotivem [/b]
W 2016 roku zdecydowano się na połączenie 1 i 2 ligi. Dzięki temu na zapleczu Ekstraligi ścigało się jedenaście drużyn, a łodzianie szli przez rozgrywki niczym burza, doznając w fazie zasadniczej tylko dwóch porażek na torach w Rzeszowie i Częstochowie.
Przed dwumeczem finałowym z drużyną Lokomotivu Daugavpils Orzeł był zdecydowanym faworytem. W pierwszym meczu na Łotwie gospodarze uzyskali czteropunktową zaliczkę, którą skutecznie obronili w Łodzi.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Największym problemem w ekipie Lecha Kędziory była postawa Hans Andersena. Duńczyk kilka tygodni wcześniej doznał kontuzji dłoni, która jak się okazało nie była skutecznie zaleczona. Ostatecznie zdobył tylko trzy punkty, a Orzeł sensacyjnie nie wygrał rozgrywek.
[b]
Bohaterzy - Rodzina Skrzydlewskich [/b]
Łódzki żużel znalazł się na skraju przepaści w 2004 roku. Ówczesny TŻ Łódź w 2. lidze przegrał wszystkie mecze i wydawało się, że to koniec czarnego sportu w mieście z centralnej Polski. Sprawy w swoje ręce wzięła jednak rodzina Skrzydlewskich.
Największą fanką żużla jest Joanna Skrzydlewska, która przekonała do zaangażowania w klub swoją babcię Helenę oraz tatę Witolda. Początkowo Skrzydlewscy wspierali TŻ Łódź, ale pod koniec 2005 roku założyli nowy klub - Orła.
Z biegiem czasu Orzeł stawał się coraz bardziej profesjonalny, a poziom sportowy stale wzrastał. Dzięki temu łodzianie po kilku latach wywalczyli awans do 1. ligi, a następnie byli w stanie dwukrotnie pojechać w finale rozgrywek.
[b]
Najlepszy trener - Lech Kędziora [/b]
Po awansie do 1 ligi Orła przez trzy sezony prowadził Janusz Ślączka. Gdy postanowił przejść do zespołu z Rzeszowa do Łodzi trafił Lech Kędziora. W swoim debiutanckim sezonie w Orle zdołał awansować do finału, gdzie przegrał… właśnie z Januszem Ślączką.
Sezon 2015 był niezwykle pechowy, ze względu na liczne kontuzje. Rok później Orzeł znów awansował do finału, ale przegrał z Lokomotivem. Pomimo dwóch porażek w dwumeczach finałowych, to nadal są największe sukcesy łódzkiej drużyny, które z całą pewnością nie byłyby możliwe bez Lecha Kędziory.
[b]
Niezapomniany mecz - Orzeł Łódź - Lubelski Węgiel KMŻ Lublin z 2010 roku [/b]
Od momentu przejęcia klubu przez rodzinę Skrzydlewskich, celem Orła był awans do 1 ligi. Kilkukrotnie ta sztuka nie udawała się łodzianom, ale przełomowy okazał się sezon 2010. Przez długi moment wydawało się, że nikt nie zagrozi drużynie Zdzisława Ruteckiego, jednak w pewnym momencie w zespół z Lublina postanowił zainwestować lokalny potentat branży węglowej. Dzięki temu lublinianie zakontraktowali kilku nowych zawodników.
Walka o awans do 1 ligi dzięki temu stała się niezwykle pasjonująca. Ówczesne zasady sprawiały, że po fazie zasadniczej cztery najlepsze drużyny rywalizowały między sobą, a decydujące okazało się spotkanie w Łodzi z KMŻ.
Ostatecznie Orzeł wygrał 50:40 i marzenie łódzkich kibiców i działaczy się ziściło. Najlepszym zawodnikiem spotkania był Jacek Rempała, który wywalczył jedenaście punktów. Warto także wspomnieć, że w całym sezonie to właśnie tarnowianin był najskuteczniejszym zawodnikiem w lidze, a w trakcie roku udało mu się zdobyć aż dziesięć płatnych kompletów punktów.
[b]
Najlepszy transfer - Jason Doyle [/b]
Australijczyk trafił do Orła Łódź w 2014 roku po sezonie spędzonym w Rawiczu. Mało kto wierzył, że będzie w stanie solidnie punktować na pierwszoligowym poziomie. Pierwszym sygnałem, że to może być jego sezon był świetny występ w Indywidualnych Mistrzostwach Australii, które odbywały się w styczniu.
Pomimo blisko trzydziestu lat, Doyle swą karierę na dobre rozpoczął dopiero występując w Orle. Często był niedościgniony dla rywali i został najskuteczniejszym zawodnikiem w całej lidze. Dzięki jego świetnej postawie Orzeł znalazł się w finale rozgrywek.
Jego świetnia postawa w biało-niebieskich barwach zaowocowała transferem do ekstraligowego zespołu z Torunia, a Doyle na stałe trafił do światowej czołówki. Do tej pory łódzcy działacze są dumni z tego, że to właśnie na stadionie przy ulicy 6-go Sierpnia rozkwitła kariera przyszłego mistrza świata.
[b]
Najgorszy transfer - Antonio Lindbaeck [/b]
Zakontraktowanie Szweda przed sezonem 2014 było prawdziwą transferową bombą. Do Orła trafiał zawodnik z przeszłością w Grand Prix, który miał być prawdziwą gwiazdą drużyny. Po słabym sezonie w Gnieźnie, jego kariera miała wrócić na właściwe tory.
Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla łodzian jak również samego Lindbaecka. W całym sezonie wywalczył tylko 86 punktów, a pod względem skuteczności był dopiero 25 zawodnikiem w lidze. Apogeum jego niemocy przypadło na spotkanie w Daugavpils. Na mecz spóźnili się jego mechanicy, przez co nie mógł wystartować w początkowych biegach. Następnie pod wpływem emocji zaliczył upadek podjeżdżając na linię startu i doznał kontuzji ręki. Jego transfer w związku z tym był wielkim niewypałem.