W tym artykule dowiesz się o:
Mecz na szczycie
Motor Lublin i Moje Bermudy Stal Gorzów aspirują do jazdy o medale DMP. Z tego względu ich bezpośrednia konfrontacja miała podwójne znaczenie. Wygrana wygraną, w grze był jeszcze jakże cenny punkt bonusowy.
Cios za cios
Do ósmej gonitwy włącznie mieliśmy aż sześć biegów zakończonych remisem. W dwóch pozostałych podwójnie triumfowali lublinianie, do połowy zawodów utrzymując ośmiopunktowe prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO Wyraźny progres u Pawła Przedpełskiego. Co stoi za jego odmianą?
Druga połowa dla gości
Gdyby to była piłka nożna, zastanawialibyśmy się, co Stanisław Chomski powiedział swoim zawodnikom w szatni. Bo od drugiej połowy to Moje Bermudy Stal wyglądała nieco lepiej od Motoru. Goście chwycili wiatr w żagle, po 11. wyścigu zeszli na sześć oczek straty.
Ogromne emocje
Przed biegami nominowanymi na tablicy wyników było 39:38 dla Motoru. Byłoby 40:38, gdyby Mikkel Michelsen nie popełnił bardzo rzadkiego jak na żużlowców takiej klasy błędu. Duńczyk wyjechał dwoma kołami za linię oddzielającą tor od murawy, za co został wykluczony. To jeszcze bardziej podgrzało i tak gorące już nastroje.
Główne danie nie zawiodło
Wszystko rozstrzygnęło się dopiero w ostatniej odsłonie, w której Grigorij Łaguta triumfował przed Bartoszem Zmarzlikiem, Martinem Vaculikiem i Jarosławem Hampelem. Motor wygrał 46:43, punkt bonusowy pojechał do Gorzowa.
Jeden bieg
Właśnie tyle potrzebował Grigorij Łaguta, by zostać bohaterem Lublina. Wcześniej Rosjaninowi nie szło, brakowało mu prędkości, wyraźnie się męczył. Ale odpalił w najważniejszym wyścigu dnia, wprowadzając lubelską publiczność w euforię.
Rosjanin przyćmił mistrza
Czterema decydującymi kółkami Łaguta przyćmił Zmarzlika, który na lubelskim torze wyczyniał prawdziwe cuda. Mijał rywali w kapitalnym stylu. Dominik Kubera po tym, jak w jednym z biegów został wyprzedzony przez mistrza świata, w prywatnej rozmowie mówił mu, że na atak Zmarzlika praktycznie nie było miejsca. A ten jednak atakował. I to skutecznie!