Żużel. Wybraliśmy siódemkę sezonu. Drużyna marzeń PGE Ekstraligi z dwójką reprezentantów nowego mistrza

Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław) - 13 razy w siódemce kolejki

Zestawienie rozpoczynamy od kapitana nowych drużynowych mistrzów Polski, który w niedzielę na Stadionie Olimpijskim podnosił okazałe trofeum za zwycięstwo. Długo czekał, żeby jako kapitan macierzystej drużyny poprowadzić ją do złotego medalu. Wrocławianin zrobił to z przytupem, ma za sobą zdecydowanie najlepszy sezon ligowy w karierze.

Ustabilizował dyspozycję na bardzo wysokim poziomie. W aż 16 na 18 spotkań zainkasował dorobek dwucyfrowy. W 2018 roku kończył zmagania ze średnią biegową 2,191, co pozostawało jego najlepszą kampanią, ale teraz przebił ten wynik bardzo wyraźnie. Mimo tak znakomitej postawy 30-letni zawodnik... zajął drugie miejsce na liście klasyfikacyjnej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wzruszające słowa Janowskiego. Zadedykował tytuł zmarłemu koledze

Bartosz Zmarzlik (Moje Bermudy Stal Gorzów) - 13 razy w siódemce

Nieznacznie skuteczniejszy od Janowskiego był bowiem dwukrotny indywidualny mistrz świata i kapitan brązowych medalistów z miasta nad Wartą. Po raz czwarty został numerem jeden całej ligi. Bezsprzeczny lider Stali, z którą zdobył właśnie swój ósmy medal w jedenastym sezonie startów w DMP. W tym roku w trzech meczach wywalczył czysty komplet punktów.

Jak już WP SportoweFakty informowały w środę w "faktach i liczbach", 26-letni mieszkaniec Kinic pobił w tym roku swoje personalne rekordy w karierze. Nigdy wcześniej w jednym sezonie w PGE Ekstralidze nie zdobył tak wielu punktów biegowych, nie wygrał indywidualnie tak wielu wyścigów i nie wykręcił tak wyśmienitej średniej biegowej.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Jak wybierany jest wyścig sezonu? Tomasz Dryła wyjaśnia

CZYTAJ WIĘCEJ: "W naszej drużynie są jeszcze dziury". Trener Stali przestrzega

Artiom Łaguta (Betard Sparta Wrocław) - 4 razy w siódemce

Brakujący element wrocławskiej układanki. Andrzej Rusko przyznał, że czekali na niego w Sparcie dwa lata. Idealnie wkomponował się w zgrany zespół, w którym przecież od lat niepodważalną pozycję mają dwie inne światowe gwiazdy. Rosjanin jest jednak nie tylko bardzo skuteczny na torze, ale też koleżeński w parku maszyn, a wraz z nim cały jego team.

Sam przyznał, że z początku potrzebował jeszcze lepiej poznać wrocławski owal, stąd też przytrafiały mu się co jakiś czas niemrawe biegi, ale i tak na Dolnym Śląsku mogą być w pełni ukontentowani jego postawą w ciągu całego sezonu. Sprawdził się, wygrał indywidualnie najwięcej biegów w drużynie. Wreszcie zdobył swój pierwszy złoty krążek w polskiej lidze.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zasłużony tytuł Sparty. Hegemonem w stylu Unii nie będzie [FELIETON]

Jason Doyle (Fogo Unia Leszno) - 4 razy w siódemce

Australijczyk miał wrócić z wypożyczenia do beniaminka z Torunia, ale tam postawiono na innych i tym samym najlepszy żużlowiec świata sprzed czterech lat z chęcią dołączył do szeregów obrońców tytułu. Obronić się go nie udało, a nawet zdobyć brązowego medalu, ale w Lesznie mogą cieszyć się z tego, jak niespełna 36-latek wkomponował się do zespołu.

Z początku był nieco w cieniu Janusza Kołodzieja czy Emila Sajfutdinowa, ale dość szybko zaczął akcentować swoją pozycję i pokazywać duże umiejętności. Doyle stał się liderem Unii pełną gębą i kiedy koledzy zaczęli prezentować się słabiej, on dalej utrzymywał wypracowany poziom. Szybko zdecydował się na przedłużenie współpracy z Bykami.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kontuzja najlepszego juniora Fogo Unii Leszno. Złamał palec

Robert Lambert (eWinner Apator Toruń) - 4 razy w siódemce

W zestawieniu, które tworzone jest zgodnie z obowiązującym regulaminem, miejsce dla zawodnika do lat 24 zajął lider beniaminka z Grodu Kopernika. Trzeba jasno stwierdzić, że angaż Brytyjczyka przez torunian był strzałem w dziesiątkę. Spełnił on oczekiwania, a kto wie, czy nawet ich nie przebił. Sezon zakończył w TOP10 ligi pod względem średniej biegowej.

Tylko w trzech meczach zdobył mniej niż 7 punktów, a znacznie częściej jeździł na zadowalającym poziomie. Zresztą w połowie spotkań był najlepiej punktującym zawodnikiem Apatora, co już mówi wiele. 23-latek rozwija swoją karierę i choć w cyklu Grand Prix na pewno liczył na więcej, postawą w PGE Ekstralidze pokazał, że przed nimi wielka przyszłość.

CZYTAJ WIĘCEJ: Typer WP SportoweFakty. Jarosław Galewski zwycięzcą

Jakub Miśkowiak (Eltrox Włókniarz Częstochowa) - 8 razy w siódemce

Ma szansę zdobyć w piątek tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów, w czym dorównałby swojemu wujkowi, Robertowi. Byłoby to wyśmienite ukoronowanie sezonu, w którym zgarnął już złote krążki w MIMP, DMPJ, DMEJ i wygrał Srebrny Kask. Zabrakło sukcesu w PGE Ekstralidze, choć sam stanął na wysokości zadania, bo w końcu był w niej najlepszym młodzieżowcem.

W pierwszej fazie sezonu miały miejsce trzy mecze, z czego dwa wyjazdowe, w których był liderem Włókniarza, przyćmiewając nawet Leona Madsena. Bił życiowe rekordy, ocierał się o komplety, a przecież mowa o zawodniku wciąż będącym u progu kariery. Wykorzystywał atut bardzo dobrych startów oraz sprzęt, bo też motocykle miał piekielnie szybkie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ranking juniorów PGE Ekstraligi. Eltrox Włókniarz Częstochowa zwycięzcą

Wiktor Lampart (Motor Lublin) - 9 razy w siódemce

Rozczarowaniem kończył się dla niego sezon 2020, w którym spisywał się niezadowalająco zarówno dla niego samego, jak i całego środowiska lubelskiego, które przecież zapewniło mu świetne warunki do rozwoju. W tym roku zaliczył już jednak wyraźną poprawę wyników i wydatnie pomógł drużynie Koziołków w odniesieniu sukcesu, jakim jest wicemistrzostwo kraju.

Lampart bardzo dobrze prezentował się w biegach młodzieżowych (śr. bieg. 2,611), ale nierzadko potrafił też zaskakiwać o wiele bardziej doświadczonych rywali. Był bohaterem przede wszystkim wyjazdowego meczu w Toruniu, gdzie zaliczył swój najlepszy ligowy występ w karierze. Na pewno nieco więcej można było oczekiwać od niego w rundzie play-off.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zdobył wicemistrzostwo i opuszcza klub. "Czas na nowe wyzwania"