"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Jeśli ktoś oglądał finał PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą Wrocław a Motorem Lublin, to przez 3/4 spotkania przeżywał zaskoczenie. Myślę, że szczególnie mocne było ono wśród zawodników, działaczy i kibiców z Dolnego Śląska. Mogli oni w pewnym momencie drżeć o wynik meczu i to, czy uda się wywalczyć upragnione złoto.
Gościom z Lublina trzeba za to przyznać, że pokazali występem we Wrocławiu, że nieprzypadkowo znaleźli się w finale PGE Ekstraligi. Owszem, można gdybać, co byłoby w przypadku występu Grigorija Łaguty. Jednak Rosjanin w tym roku miewał problemy z formą, nie zawsze zdobywał dwucyfrówki, a jednak "Koziołki" trochę punktów ugrały na zastępstwie zawodnika.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Łaguta, Leśniak i Łopaciński gośćmi Musiała
Niedzielny finał oznacza definitywny koniec pewnej ery w polskim żużlu, bo po czterech dobiegło końca panowanie Fogo Unii Leszno. Czy Betard Sparta Wrocław może stać się takim nowym hegemonem PGE Ekstraligi? Z pozycji kibica fajnie byłoby, gdyby takiego potentata jednak nie było.
Inna kwestia, że mając świadomość tego, co wydarzy się na rynku transferowym, jakich wzmocnień dokona chociażby eWinner Apator Toruń, to nie będzie wrocławianom łatwo, by w roku 2022 utrzymać się na szczycie. Wydaje mi się zatem, że nie powinno być powtórki z panowania leszczyńskich "Byków".
Sukces wrocławskiej drużyny cieszy mnie o tyle, że pokazuje, iż można robić żużel w dużych ośrodkach. Wszystko zależy od tego, jak to robimy. Betard Sparta jest przykładem na to, że jeśli robi się coś dobrze, przynosi to efekty. Mam tu na myśli niemal wszystko - od organizacji spotkań, po budowanie zespołu i relacji na linii klub-kibice.
Muszę nawet przyznać, że kibicowałam Sparcie przed tym finałem, bo mam w pamięci rok 2016, gdy jeździli na wygnaniu w Poznaniu, bo nie mieli swojego stadionu. Wielu w takiej sytuacji rzuciłoby tym wszystkim, a oni przetrwali i zdobyli upragnione złoto po tylu latach starań, a przecież w tym okresie cały czas byli w czołówce PGE Ekstraligi.
Ten tytuł to też spóźniony, ale piękny prezent na 70. urodziny Andrzeja Ruski. Wiem, że we Wrocławiu martwią się, że nie widać następcy prezesa Betard Sparty. Myślę jednak, że Andrzej Rusko pokazuje ostatnimi czasy, że nieważne ile się ma lat, ważne na ile się czuje. Ma bowiem tyle energii i zapału do żużla, że mógłby mu tego pozazdrościć niejeden 18-latek.
Czytaj także:
Będą nowe zasady kontraktowania zawodników?
Wznowiono proces Szombierskiego. Mamy komentarz ojca poszkodowanej