W tym artykule dowiesz się o:
Wielcy zawodnicy bez tytułu
W całej historii żużla mieliśmy wielu wspaniałych zawodników. Wielu z nich nie doświadczyło nawet podium. Część z nich pomimo pozycji medalowych, nigdy nie sięgnęła szczytu. Wybraliśmy kilku zawodników, którzy wyróżniali się w swojej epoce i pomimo swoich możliwości, żaden z nich nie został najlepszym żużlowcem świata.
To najsłynniejszy żużlowiec pochodzący z Poole. Brian Crutcher od początku swojej przygody z żużlem wykazywał duży talent do tego sportu. Dość szybko rzucił szkołę i stał się lokalną gwiazdą. O jego angaż zaczynały się upominać największe w latach 50-tych kluby w Wielkiej Brytanii. Jak sam przyznawał, kwoty które wówczas otrzymywał pozwoliły mu się rozwinąć nie tylko w żużlu, ale w biznesie, który otwierał.
W późniejszych latach stał się specjalistą od jazdy na torze Wembley. W 1954 roku został wicemistrzem świata, choć jak sam twierdził, do niego powinien był należeć finał 1955. W owych zawodach nie znalazł się nawet na podium, a w jednym z biegów został kontrowersyjnie wykluczony, przez co stracił ważne punkty. Pokonał jednak po znakomitym boju Petera Cravena, który został wówczas mistrzem świata.
Crutcher pomimo wielkiego talentu do tego sportu, wiele lat liderowania klubom z Poole, Wembley i Southampton nigdy nie został mistrzem.
- Naprawdę wiele potrafił, choć na innych torach szło mu różnie. Finał był na Wembley, a on ten tor miał opanowany znakomicie, co czyniło go faworytem do zdobycia złota - mówił o Crutcherze, Ove Fundin, pięciokrotny IMŚ.
ZOBACZ WIDEO Baron o meczu ze Stalą: Sędziował człowiek, który mógł popełnić błędy
Był jednym z najlepszych zawodników lat 60-tych i 70-tych. Zdobywał medale w Mistrzostwach Świata Par oraz Drużynowych Mistrzostwach Świata. Wydawało się, że jest naturalnym następcą Ove Fundina, który przejmie po nim schedę.
W opinii kolegów z toru, stylowy, zawodnik, któremu brakowało większego zdecydowania i większego uporu w dążeniu do celu. Jeździł też zbyt dżentelmeńsko w stykowych sytuacjach.
W finale IMŚ debiutował w 1965. Rok później miał szansę zostać drugim mistrzem świata ze Szwecji. Jego dobry występ na Wembley sprawił, że stanął do barażu z wspomnianym Fundinem. Jansson przegrał, a tytuł nigdy nie był jego.
- Wiem, że mogłem to zrobić, ale to się nigdy nie stało. Wielokrotnie o tym myślałem, co poszło nie tak. Gdyby nie ten pierwszy bieg? Wystarczył jeden błąd - tak komentował swój największy sukces Bengt Jansson, w wywiadzie z WP SportoweFakty.
Wychowanek gorzowskiej Stali od początku robił furorę na polskich torach. W 1972 roku został Indywidualnym Mistrzem Polski, będąc jeszcze juniorem. Rok później zadebiutował w finale IMŚ, na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Był jedną z sensacji tej imprezy, gdzie przypadła mu ostatecznie trzecia lokata. Po tym sukcesie wszyscy wróżyli mu wielką przyszłość.
Jeździł w lidze angielskiej, gdzie rozprawiał się z gwiazdami światowego żużla. W swojej karierze był też medalistą MŚP.
Najbliżej tytułu był w 1979, kiedy to zajął drugie miejsce. Zabrakło mu punktu do biegu dodatkowego z Ivanem Maugerem. W drugiej serii startów Plech stracił ważny punkt, gdzie nie dał rady minąć Kelly'ego Morana i gonić Nowozelandczyka.
W finałach światowych startował ośmiokrotnie, dwukrotnie będąc medalistą IMŚ, lecz nigdy złotym.
To jedyny zawodnik z tego zestawienia, który nie zdobył jakiegokolwiek medalu IMŚ. On, podobnie jak Kelly Moran, to zawodnicy, którzy kończyli zmagania o tytuł trzykrotnie na miejscu w czołówce, ale poza pudłem. Kenny Carter zaczynał karierę w drugiej połowie lat 70-tych w Halifax Dukes i wyróżniał się na tle angielskich żużlowców.
Chciał zostać mistrzem, dlatego też zaangażował do swojego teamu 6-krotnego IMŚ, Ivana Maugera. Carter trzykrotnie kwalifikował się do finału. I za każdym razem kończył go na piątej pozycji. Do historii przejdzie finał z Los Angeles z 1982, gdzie w pewnym momencie był liderem zawodów. Jednak jego wykluczenie spowodowało, że nie znalazł się nawet na podium. Rok później, w niemieckim Norden nie był w stanie powtórzyć już tak dobrej formy.
Losy Cartera potoczyły się tragicznie, bowiem zamiast mistrzem, odszedł z tego świata bardzo młodo, mając raptem 25 lat. W 1986 zabił swoją żonę, a następnie sam popełnił samobójstwo.
Zdjęcie: Good Morning Britain/YouTube
Trudno nie wyobrazić sobie tego zestawienia bez Australijczyka. Barry Briggs, który pomagał Adamsowi w trakcie jego kariery stwierdził, że trójka żużlowców zasługiwała na to, by być mistrzami. Wskazał Crutchera, Plecha oraz Adamsa.
Kariera Adamsa nabrała rozpędu i wraz z otwarciem ligi na obcokrajowców stał się wschodzącą australijską gwiazdą. Spory wpływ na niego wywarł Hans Nielsen, z którym ścigali się razem w Anglii. W 1992 sięgnął po tytuł IMŚJ w niemieckim Pffafenhoffen. Wydawało się, że to początek wielkich sukcesów, a jednak nie było tak dobrze.
Adams, którego omijały przez lata kontuzje, był zdecydowanym liderem swoich klubów w Anglii, Szwecji czy Polsce, ale nie potrafił tego przełożyć tego na cykl Grand Prix. Dwukrotnie zdobywał medale. Ten pierwszy w 2005, z najmniej cennego kruszcu. Najbliżej sukcesu był w 2007 i gdyby nie genialny sezon Nickiego Pedersena, można by przypuszczać, że Australijczyk cieszyłby się z oczekiwanego tytułu.