patologia gdzie punkt to kasa. Na ryczałtowym kontrakcie mieliby z góry np 1,5 miliona i już. Gdyby zawodnik się nie starał o wynik bo i tak ma zagwarantowany kontrakt to jego slabe wyniki mogłyby zniechęcić inne kluby aby chcieć podpisać z nim wyższy kontrakt. Kontrakty powinny być takie jak w NBA czyli maksymalny dla pierwszoroczniaka (zawodnika 22 lata), maksymalny np za 2-3 letnią umowę i dla weterana (zawodnik po 40 roku życia). U nas debatuje się nad czymś co gdzie indziej sprawdzą się od lat. Ewentualny dodatek mógłby być za drużynowe zwyciestwo w biegu. To by zachęciło do druzynowej jazdy.

patologia gdzie punkt to kasa. Na ryczałtowym kontrakcie mieliby z góry np 1,5 miliona i już. Gdyby zawodnik się nie starał o wynik bo i tak ma zagwarantowany kontrakt to jego slabe wyniki mogłyby zniechęcić inne kluby aby chcieć podpisać z nim wyższy kontrakt. Kontrakty powinny być takie jak w NBA czyli maksymalny dla pierwszoroczniaka (zawodnika 22 lata), maksymalny np za 2-3 letnią umowę i dla weterana (zawodnik po 40 roku życia). U nas debatuje się nad czymś co gdzie indziej sprawdzą się od lat. Ewentualny dodatek mógłby być za drużynowe zwyciestwo w biegu. To by zachęciło do druzynowej jazdy.

Mówią, że w latach aktywności zawodowej zarabiają dużo pienìędzy - jednak do ZUS odprowadzają najmniej jak się da i na starość mają słabe emerytury.