18 maja przyniósł smutne wieści. W wieku 38 zmarł Kacper Tekieli. Wiadomo, że słynny alpinista zginął podczas pobytu w szwajcarskich Alpach. Przebywał tam z żoną Justyną Kowalczyk i synkiem Hugo. Dla legendarnej biegaczki narciarskiej to niewyobrażalna tragedia.
Odszedł wyjątkowy człowiek, który w górach zakochał się bez opamiętania. Co najbardziej zaskakujące, to fakt, że Tekieli pochodził z Gdańska. Skąd u człowieka znad morza miłość do gór? Jak sam często opowiadał, ta pasja dojrzewała w nim bardzo długo. Zaczęło się od pierwszych podróży na narty z rodzicami w dzieciństwie, ale pasja na poważnie narodziła się podczas studiów.
- Nie do końca zdawałem sobie sprawy, jak ważne są dla mnie góry. W pewnym momencie pojawiła się we mnie nostalgia, pewnie jeszcze w liceum. Zacząłem tam jeździć, natomiast na dobre wszystko rozkręciło się na studiach. Byłem na filozofii i wziąłem urlop dziekański - stwierdziłem, że przez rok chcę pomieszkać w górach. Pojechałem w Bieszczady, co uświadomiło mi, że to otoczenie jest dla mnie. Tam podjąłem kluczowe decyzje na temat tego, że chciałbym się później wspinać po górach drogami wspinaczkowymi. To wszystko rozegrało się w mojej głowie, nikt nie zabrał mnie na żaden szczyt - opowiadał w rozmowie z portalem noweidzieodmorza.com.
Tekieli ostatecznie ukończył studia. Zdobył tytuł magistra z filozofii, a w międzyczasie zrobił wiele kursów wspinaczkowych. Po zakończeniu edukacji związał się na dobre z górami. Na początek wyjechał na kilka miesięcy na Alaskę, a po powrocie do kraju dostał pracę w górskim schronisku na Murowańcu. Dzięki temu w każdej wolnej chwili mógł się wspinać w Tatrach i czerpał z tego pełnymi garściami. Z czasem jednak zapragnął zdobywać wyższe i bardziej wymagające góry.
Blaski i cienie górskich przygód
Przeglądając listę górskich sukcesów Kacpra Tekielego, można odnieść wrażenie, że ona się nie kończy. Pokonał bardzo wymagające i niebezpieczne trasy w Alpach, Kolorado, Newadzie i Alasce. Wiele lat temu wbiegł w niecałe pięć godzin na wierzchołek Elbrusu, a trzy lata temu zdobył 14 szczytów Wielkiej Korony Tatr w czasie 37,5 godziny.
Można odnieść wrażenie, że gdańszczaninowi było ciągle mało. Rok później on, Maciej Ciesielski oraz Piotr Sułowski jako pierwsi przeszli zimą Expandera (bardzo trudna trasa łańcuchowa w Tatrach). Nie zawsze jednak wszystko mu się udawało i tak było m.in. w Himalajach.
- Rzeczywiście, byłem w Himalajach kilkukrotnie i praktycznie za każdym razem coś skutecznie stawało na przeszkodzie w osiągnięciu celu. Nie wchodząc w szczegóły, wydarzyło się kilka bardzo przykrych historii... Mimo to tych gór absolutnie nie skreśliłem. Nie mam jednak zamiaru jeździć na wyprawy na 8000 m n.p.m. drogami normalnymi. Interesuje mnie tylko wspinanie w ścianie, a czy to będą Alpy, Patagonia czy Himalaje nie ma dla mnie właściwie większego znaczenia. Liczą się trudności, rzeźba i rodzaj wspinaczki - mówił w portalu magazynnaszczycie.pl.
Niepowodzeniem zakończyło się także inne wyzwanie. W 2018 roku z grupą innych alpinistów próbował wytyczyć nową drogę na Broad Peak. Nic z tego nie wyszło, bo w trakcie wyprawy dwóch jego kolegów doznało bardzo poważnych wypadków.
Takie jednak są góry i ludzie z nimi związani doskonale wiedzą, że porażki są wpisane w ich pasję. Niestety, to także ciągłe ryzykowanie zdrowiem i życiem, o czym Kacper Tekieli przekonał się na własnej skórze.
Miłość zrodziła się z przypadku
Słynny polski wspinacz od kilku lat swoją pasję dzielił z żoną, dla której całkowicie stracił głowę. Kacper Tekieli stał się nagle sławny, gdy wyszło na jaw, że spotyka się z Justyną Kowalczyk. W tym związku to ona była większą gwiazdą, co nie dziwi, bo przecież mowa o dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej.
Ich miłość zaczęła się od kompletnego przypadku. Kowalczyk miała nawiązać współpracę z Polskim Związkiem Alpinizmu i wcześniej postanowiła podszkolić się pod okiem eksperta. Tak trafiła na mężczyznę, który potem został jej mężem.
- Polski Związek Alpinizmu miał szeroko zakrojone plany wobec mnie, a ja nie miałam żadnych podstaw ku temu, żeby iść w wysokie góry, prócz niezłej psychy i dobrej wydolności. Chciałam nauczyć się wszystkiego od podstaw, związek zaproponował Kacpra i przyjechałam do niego w podkrakowskie Skałki po naukę wertykalnego świata. Kurs był bardzo profesjonalny. A po kursie zauważyliśmy, że się bardzo polubiliśmy - mówiła biegaczka narciarska w "Newsweeku".
Przez pewien czas Kowalczyk i Tekieli ukrywali swój związek. Po raz pierwszy publicznie pokazali się razem na gali z okazji 100-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Błyskawicznie trafili do portali plotkarskich, ale też mogli już bez skrępowania dzielić się ze światem swoim szczęściem.
W końcu przyszedł czas na ślub, a w 2021 roku nastąpiła kolejna rewolucja w ich życiu. Alpinista i biegaczka narciarska doczekali się pierwszego dziecka. Syn otrzymał imię Hugo i stał się ich oczkiem w głowie.
- Jestem szczęśliwa, że zaczęłam nowy etap właśnie teraz, mając 38 lat, a nie 25. Wydaje mi się, że wtedy nie byłam gotowa. Dziś mogę sobie pozwolić, by spędzać z synem 24 godziny na dobę. Jestem też bardziej cierpliwa. Macierzyństwo naprawdę przyszło w idealnym momencie. W czasie kariery nie miałam takich zapędów, z mężem też spotkaliśmy się dość późno - opowiadała Kowalczyk w WP SportoweFakty.
Kowalczyk i Tekieliego połączyła miłość do gór, którą potem wspólnie pielęgnowali. Razem przemierzali górskie szlaki, razem wspinali się na szczyty, razem wdrapywali się na skalne ściany i razem biegali na nartach. Razem też pojechali do Szwajcarii, gdzie doszło do tragedii. Wcześniej Justyna relacjonowała wyprawę w portalach społecznościowych i kolejny raz biło od niej wielkie szczęście, gdy z dumą publikowała poczynania ukochanego. Kacper był jej największą miłością w życiu i to było widać na każdym kroku.