"Wiedział, że to nieuchronne się zbliża". Poruszające wspomnienie Polaka, który zginął na Nanga Parbat

Zdjęcie okładkowe artykułu: Facebook / oficjalny profil / Paweł Kopeć
Facebook / oficjalny profil / Paweł Kopeć
zdjęcie autora artykułu

Na początku tego tygodnia z Pakistanu dotarły do nas tragiczne wieści. Podczas zejścia ze szczytu Nanga Parbat zginął Paweł Kopeć. - Tam jest zbyt dużo czynników - mówi Agnieszka Szrek-Burczyk w rozmowie z portalem echodnia.eu.

W tym artykule dowiesz się o:

Paweł Kopeć w niedzielę (2 lipca) zdobył ośmiotysięcznik Nanga Prabat wraz z Piotrem Krzyżowskim oraz Waldemarem Kowalewskim. Był to dla niego niestety ostatni wyczyn w życiu, ponieważ dzień później zmarł w swoim obozie.

Wciąż nie jest wiadomo, co było przyczyną śmierci alpinisty. "Podczas zejścia, powyżej 7300 (lokalizacja obozu 4), pojawiły się jednak problemy. Zmęczenie i odwodnienie mocno osłabiły Pawła Kopcia" - czytaliśmy na portalu wspinanie.pl (więcej przeczytasz TUTAJ).

Agnieszka Szrek-Burczyk w rozmowie z portalem echodnia.eu wspomniała o swoim koledze pochodzącym z Kielc. Członkini Speleoklubu Świętokrzyskiego, do którego należał również właśnie Paweł Kopeć wypowiedziała się na temat feralnej wyprawy.

- Czy himalaista mógł zdawać sobie sprawę z tego, że to już koniec, że umiera? - zapytał dziennikarz serwisu. - Nigdy nie byłam aż tak wysoko w górach, a nasz umysł tam zupełnie inaczej pracuje. Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ale myślę, że Paweł wiedział, że to nieuchronne się zbliża - odpowiedziała.

- Przy tak ekstremalnym wycieńczeniu organizmu, ze świadomością, że to nie są góry typu Tatry i że nie przyleci jakikolwiek helikopter, służby ratownicze. (...) Oczywiście nie zakładamy idąc w góry, że zdarzy się to najgorsze, czy w ogóle wydarzy się coś złego. Niemniej jednak to zawsze jest z tyłu naszej głowy - dodała.

Agnieszka Szrek-Burczyk stwierdziła też, że Paweł Kopeć był doświadczonym w swoim fachu. Te słowa nie mogą dziwić, ponieważ kielczanin miał we wspinaczkowym CV m.in. zdobycie Manaslu (8163 m n.p.m).

- Na pewno na swoje możliwości był jak najlepiej przygotowany na tę wyprawę, ale tam jest zbyt dużo czynników. Nawet najmniejsze osłabienie, przeziębienie może położyć całkowicie wyprawę. Nawet zwykłe przeziębienie może doprowadzić do odmy płuc, które na takich wysokościach jest chorobą śmiertelną, jeżeli w porę nie zareagujemy - podsumowała.

Zobacz też: Kowalczyk pokazała wzruszające zdjęcie syna

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)