[tag=40775]
Denis Urubko[/tag] jest trzecim himalaistą, który opuścił narodową wyprawę na K2 przed oficjalnym jej zakończeniem. Wcześniej do Polski wrócili Jarosław Botor i Rafał Fronia. Obaj w przeciwieństwie do Rosjanina nie musieli jednak pokonywać długiej drogi do Askole.
- W ich przypadku sytuacja wyglądała inaczej niż u Denisa. Jarosław Botor po akcji ratunkowej na Nanga Parbat podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy już ze Skardu, więc od razu mógł być transportowany dalej. Z kolei Rafał Fronia ze względów medycznych (złamana ręka - przyp. red) został zabrany od razu helikopterem z bazy. Natomiast Denis Urubko samodzielnie podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy. Tym samym nie było powodów medycznych i ratowniczych, więc nie mógł po niego przylecieć helikopter i tą drogę musi pokonać pieszo - wytłumaczył Michał Leksiński, rzecznik prasowy narodowej wyprawy na K2.
Trasa, którą obecnie zmierza Urubko, nie jest łatwa. Między innymi prowadzi przez lodowiec. - Musi pokonać około 100 kilometrów do miejscowości Askole, która daje już możliwość transportu drogowego do Skardu. To jest ta sama droga, którą wcześniej wszyscy uczestnicy pokonywali gdy rozpoczęli wyprawę - podkreślił rozmówca WP SportoweFakty.
Rosjanin z polskim paszportem bazę opuścił w środę. Ile zatem potrzebuje czasu, by dojść do Askole? - Myślę, że tydzień to będzie maksimum. Z tego co pamiętam, w pierwszą stronę grupa wchodziła około 7-10 dni, a schodzi się szybciej. Nie idzie się na wysokość, tylko tą wysokość się wytraca - zwrócił uwagę Michał Leksiński.
Na razie w mediach nie pojawia się zbyt wiele informacji jak na drodze powrotnej radzi sobie Denis Urubko. Czy w bazie Krzysztof Wielicki i pozostali uczestnicy wyprawy mają jeszcze z nim kontakt?
- Nie wiem na pewno, ale myślę, że baza ma kontakt z Denisem. Agencja, która obsługuje całą karawanę tragarzy, pomogła zorganizować drogę powrotną Denisa, więc oni zapewne są w kontakcie z nim, z bazą i otrzymają informację, że dotarł do Skardu - zakończył rzecznik prasowy wyprawy.
Denis Urubko zdecydował się opuścić bazę, ponieważ on sam i pozostali uczestnicy wyprawy nie widzieli szans na dalszą współpracę po tym jak doświadczony himalaista zdecydował się sam, bez porozumienia z grupą, rozpocząć atak szczytowy.
ZOBACZ WIDEO Elisabeth Revol: Mam w sobie dużo gniewu. Mogliśmy uratować Tomka
Czuję smrodek...
jak tu w Polsce ludzie umierają w kolejce do lekarza!!!!!!!!!!!!!!