Marek Holecek i Radoslav Groh z bazy pod szczytem wyruszyli 20 maja. Właściwy atak rozpoczął się 22 maja. Trzy dni później (25 maja) Czesi poinformowali, że udało im się wspiąć nową drogą na Baruntse.
Himalaiści byli jednak zmuszeni do biwaku na prawie 7000 m.n.pm.. Wszystko przez fatalne warunki atmosferyczne, które nie uległy dotąd poprawie. W czwartek Holecek nadał niezbyt optymistyczną wiadomość.
"Sytuacja bez zmian, nadal jesteśmy uwięzieni na 7000 m i nie możemy się ruszyć. Ciągle pada śnieg, wieje, jest bardzo słaba widoczność. Czekamy na cud, który miejmy nadzieję nadejdzie w sobotę" - czytamy na profilu Marka Holecka.
Wiadomości nie napawają optymizmem. Według raportu uzupełnionego na Facebooku czeskiego himalaisty, do poprawy pogody może dojść już w sobotę. Na ten moment widoczność jest zerowa.
"Warunki pogodowe w rejonie są bardzo złe. Codziennie spada ok 20-30 cm śniegu, widoczność jest zerowa, nawet w bazie. Nikt nie jest w stanie tutaj dotrzeć lub się stąd wydostać" - napisano.
"Wszyscy czekamy na poprawę pogody, która według prognoz ma nastąpić w sobotę" - dodano.
Zobacz też:
Tragiczne informacje z Mount Everest. Wspinacz zginął podczas wyprawy
Koronawirus w Himalajach. Radykalny krok Chin ws. wejścia na Mount Everest
ZOBACZ WIDEO: Aleksander Matusiński o Justynie Święty-Ersetic: Podpowiadano mi, że są większe talenty niż ona