WP SportoweFakty / Wojciech Pacewicz / Na zdjęciu: Aleksandr Łukaszenka

Białoruś. Łukaszenka nie lubi przegrywać. Kowalczyk wspomina, jak załatwił zwycięstwo synowi

Łukasz Witczyk

Białorusini protestują po tym, jak Łukaszenka ogłosił, że wygrał wybory. Justyna Kowalczyk, która w przeszłości trenowała na Białorusi, mówi, że dla zwycięstwa zrobi on wszystko i przypomina, jak załatwił triumf synowi w zawodach biathlonowych.

Protesty na Białorusi trwają już od miesiąca. W sierpniu Alaksandr Łukaszenka ogłosił, że wygrał wybory prezydenckie z ogromną przewagą. Obywatele Białorusi mają dość jego rządów. Zarówno oni, jak i organizacje międzynarodowe są przekonani, że wybory prezydenckie były sfałszowane. 

Sytuację na Białorusi dobrze zna Justyna Kowalczyk. Przez wiele sezonów to właśnie w tym kraju miała zaplanowany najtrudniejszy i najbardziej wymagający okres przygotowawczy. Sama mówiła, że po takich treningach, jakie ona przechodziła na Białorusi albo zdobywa się mistrzostwa, albo kończy z kontuzją. Dla Kowalczyk była to droga do sukcesów.

Nasza najlepsza biegaczka wspiera Białorusinów. Wie jednak, że droga do zmian w tym kraju jest daleka. Wszystko przez Łukaszenkę, który nie lubi przegrywać. Sam prezydent uwielbia sport, zwłaszcza hokej i biathlon. To właśnie w tej drugiej dyscyplinie startował jego syn Kola. Dla niego Łukaszenka zrobi wszystko, nawet załatwi zwycięstwo w zawodach sportowych"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera 

"Słyszałam z pierwszej ręki opowieść o zawodach biathlonowych, w których wystartował jego syn Kola. Nie szło chłopakowi najlepiej, więc pomocnicy taty bardzo sugestywnie (na trasie!!!) dawali lepszym zawodnikom do zrozumienia, że powinni zwolnić. Kola wygrał. Fair play według Łukaszenki" - napisała Kowalczyk w felietonie dla "Gazety Wyborczej".

Kowalczyk ma na Białorusi wielu znajomych. Jedna z jej koleżanek - Ania - przed wyborami prezydenckimi zaczęła działać w opozycji. "Każdego dnia kilka razy sprawdzałam jej konto na Instagramie. Każdy post był ulgą. Wciąż była na wolności. Gdy w dzień wyborów prezydenckich nic się nie pojawiło, wiedziałam, ze jest w kłopotach. Nie odpisywała. Okazało się, że wieczorem wylądowała w więzieniu. Na szczęście wypuszczono ją po kilkunastu godzinach" - dodała Kowalczyk.

Czytaj także:
Skoki. Stefan Kraft: Robert Lewandowski powinien zostać piłkarzem roku!
Skoki. "Gdzieś w Polsce". Tajemnicze zdjęcie Macieja Kota

< Przejdź na wp.pl