Wylądował na deskach, ale zdołał obronić pas. Kolejna wojna dla Lebiediewa!
Denis Lebiediew i Youri Kalenga stworzyli w Moskwie elektryzujące widowisko. Obaj leżeli na deskach, ale pas mistrza świata WBA zachował Rosjanin, który wypunktował niezwykle twardego Francuza.
Kalenga nastawił się na potężne bomby, ale na początku nie był w stanie dosięgnąć czujnego w obronie Lebiediewa. Rosjanin próbował skrupulatnie realizować swój plan taktyczny i wykorzystując szybkość unikał spięć w półdystansie z czarnoskórym osiłkiem. Pogromca Mateusza Masternaka w pierwszej fazie walki sprawiał wrażenie zbyt jednowymiarowego, opierając swój boks wyłącznie na sile fizycznej.
W trzeciej rundzie coraz wyraźniej nakreślała się przewaga Lebiediewa, który oszukiwał biernego Kalengę i z łatwością łapał go mocnymi ciosami. Sensacją zapachniało w czwartej odsłonie, gdy Francuz w bliskim kontakcie złapał mistrza lewym sierpowym, a ten padł na deski. Mańkut z Czechowa szybko się pozbierał i przekonywał sędziego, że nokdaun wynikał ze złego ustawienia nóg. Urodzony w Kinszasie pięściarz uwierzył w swoje możliwości, poczuł się zdecydowanie pewniej między linami i odrabiał straty.
Dramaturgia pojedynku z każdą minutą wzrastała, a zenitu sięgnęła w siódmej odsłonie - Lebiediew krótkim ciosem ustrzelił szczękę Kalengi i twardziel pochodzący z Afryki zapoznał się z deskami moskiewskiego ringu. Twardziel błyskawicznie wstał i bitwa trwała dalej. Oglądaliśmy ponowną dominację wściekle atakującego Lebiediewa.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.