Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Mercedes przyznał się do błędu. Znana przyczyna dyskwalifikacji Hamiltona

Katarzyna Łapczyńska

Lewis Hamilton dojechał do mety GP USA na drugim miejscu, po czym został zdyskwalifikowany ze względu na zbyt mocno zużytą podłogę w swoim bolidzie. Odpowiedzialność za ten błąd wziął na siebie Mercedes.

Weekend Formuły 1 w Austin był udany dla Lewisa Hamiltona - przynajmniej do pewnego momentu. W sobotnim sprincie 38-latek zameldował się na drugim miejscu, co było dowodem na lepsze tempo Mercedesa po zamontowaniu w modelu W14 nowej podłogi. W niedzielę siedmiokrotny mistrz świata znów był drugi, goniąc na ostatnich okrążeniach Maxa Verstappena.

Po kilku godzinach od zakończenia GP USA sędziowie poinformowali jednak o dyskwalifikacji Hamiltona. Powodem była zbyt mocno zużyta deska w jego samochodzie. Winę za ten błąd wziął na siebie Mercedes, który całe zamieszanie wytłumaczył rozegraniem ledwie jednej sesji treningowej przed rozpoczęciem poważnego ścigania na torze COTA.

- Wybór ustawień na weekend ze sprintem zawsze jest wyzwaniem, bo masz do dyspozycji tylko godzinny trening. Na wyboistym torze w Austin i przy nowym pakiecie części to wyzwanie jest jeszcze większe - powiedział Toto Wolff, cytowany przez racefans.net.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem" 

- Ostatecznie to wszystko nie ma znaczenia. Dokonaliśmy złych obliczeń, a inni rywale zrobili wszystko jak należy. W tej kwestii przepisy nie mają żadnego pola do interpretacji. Musimy więc zebrać się w całość, wyciągnąć wnioski i wrócić mocniejsi w kolejny weekend - dodał szef ekipy z Brackley.

Andrew Shovlin, który w Mercedesie odpowiada za współpracę z inżynierami, nie ukrywał "rozczarowania" w związku z dyskwalifikacją Hamiltona i utratą podium w GP USA. - Niestety, to jedna z pułapek formatu ze sprintem. Mamy godzinny trening, po którym obowiązują reguły parku zamkniętego i nic nie możemy zrobić z bolidem - przyznał dyrektor Mercedesa ds. inżynierii torowej.

- Wygląda to tak, że w treningu nie jeździliśmy z taką ilością paliwa. Do tego doszły wyboje na torze w Austin, które kierowcy musieli co chwilę pokonywać. To doprowadziło do większego niż zwykle zużycia deski. Mimo to, wyścig w Austin napawa optymizmem. Obaj nasi kierowcy pochwalili wprowadzone poprawki i odczuli ich skutki. To pozytywna wiadomość z punktu widzenia rozwoju bolidu na sezon 2024 - dodał Shovlin.

Czytaj także:
- Brad Pitt jako kierowca F1. Wszyscy pytają o ten film
- Pójdzie drogą Kubicy? Sztuka puka do bram F1

< Przejdź na wp.pl