Wszystko wskazuje na to, że w Red Bull Racing nie dojdzie do żadnej roszady. Dziennikarze "F1 Insider", którzy zwykle mają dobre informacje bezpośrednio od Helmuta Marko, ustalili, że zespół z Milton Keynes porzucił pomysł zakontraktowania Carlosa Sainza. "Drzwi dla Hiszpana w Red Bullu są zamknięte" - napisał niemiecki serwis.
Świetny początek sezonu w wykonaniu 29-latka z Madrytu sprawił, że był on jednym z kandydatów do jazdy w Red Bullu. Na jego transfer miał naciskać przede wszystkim Christian Horner. Hiszpan byłby też zabezpieczeniem na wypadek odejścia Maxa Verstappena, ale Holender ma spędzić kolejny sezon w obecnym otoczeniu.
Decyzja Red Bulla oznacza, że w zespole na kolejny sezon pozostanie Sergio Perez. Meksykanin rozpoczynał kampanię ze świadomością, iż jego przygoda z "czerwonymi bykami" może dobiec końca. Po nieudanym 2023 roku notowania 34-latka nie były wysokie, ale Perez swoją postawą na torze zapracował na nowy kontrakt. Obecnie meksykański kierowca jest wiceliderem klasyfikacji generalnej Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Lebiediew sprzedał restaurację. Zdradził powody
Nie bez znaczenia jest też fakt, że inni kierowcy ze stajni Red Bulla nie dali pretekstu, aby zespół rozważał ich w kontekście sezonu 2025. Niemal przez całą zimę Daniel Ricciardo był wymieniany jako główny kandydat do zastąpienia Sergio Pereza, ale Australijczyk nie imponuje formą. W ubiegły weekend zdobył dopiero pierwsze punkty w tej kampanii i na razie musi się martwić, czy w ogóle pozostanie w F1 na kolejny rok.
Nie najgorzej w Visa Cash App RB spisuje się Yuki Tsunoda, ale w Red Bullu mimo wszystko panuje przekonanie, że Japończyk nie należy wciąż do grona czołowych kierowców F1.
Jeśli informacje "F1 Insider" na temat przyszłości Pereza potwierdzą się, to Sainz stanie się najważniejszym graczem na rynku transferowym. Hiszpan ma do wyboru przenieść się do Mercedesa, ale tylko na rok, albo wybrać ofertę z Audi. Tyle że starty w drugim z zespołów będą dla niego oznaczać brak szans na zwycięstwa w najbliższej perspektywie.
Czytaj także:
- Szef Mercedesa odbija piłeczkę. Walka o Verstappena trwa w najlepsze
- Sekretny test Ferrari. Włosi nagną przepisy F1?