Jarosław Wierczuk: wracamy do początku sezonu (felieton)

W swoim domowym wyścigu Lewis Hamilton ani przez chwilę nie był zagrożony. Dzięki wygranej w Grand Prix Wielkiej Brytanii zbliżył się na cztery punkty do Nico Rosberga. W zasadzie walka o mistrzostwo zaczęła się od nowa

 Redakcja
Redakcja
PAP/EPA / VALDRIN XHEMAJ

Tydzień pomiędzy wyścigiem w Austrii, a Wielkiej Brytanii to trudny okres dla kierowców Mercedesa. 3 kolizje w trakcie 5-ciu wyścigów to nie jest dobry bilans. Według szefa teamu Toto Wolffa limit tego typu sytuacji został wyczerpany. Brano pod uwagę wiele opcji, włącznie z wprowadzeniem team orders, karami finansowymi, czy zawieszeniem kierowcy. Na team orders na szczęście się nie zdecydowano. Ich wprowadzenie byłoby dużą szkodą dla walorów sportowych. Wolff zdaje sobie z tego sprawę podkreślając, iż wieloletnia już rywalizacja pomiędzy Lewisem Hamiltonem, a Nico Rosbergiem powoli nabiera klasycznego charakteru podobnie jak słynne pojedynki pomiędzy Senną, a Prostem w Mclarenie. Tam również nie brakowało kontrowersji. Jednak powtarzające się incydenty to dla Mercedesa bardzo pesymistyczny scenariusz. Zbyt dużą przewagą technologiczną dysponuje zespół, aby w tak łatwy sposób ją marnować. Dlatego zdecydowano się na ogłoszenie braku tolerancji dla ewentualnych następnych kolizji. Kierowcy powinni to bez problemu zaakceptować. Walczą przecież najczęściej jedynie między sobą.

W sobotę na Silverstone Circuit mieliśmy kolejny pokaz kwalifikacyjnej szybkości bolidów Mercedesa. Co prawda trudno było mówić o realnej rywalizacji o pole position chociażby Sebastiana Vettela z Ferrari ze względu na kolejną karę przesunięcia na starcie spowodowaną wymianą skrzyni biegów, ale i tak tempo samochodów z Maranello było jakby z innej ligi w stosunku do Mercedesa. Podobnie rzecz się miała z Red Bullem. Max Verstappen, choć pojechał rewelacyjnie we wszystkich odsłonach kwalifikacji w Q3 tracił do najszybszego Hamiltona ponad sekundę. Chociaż akurat Q3 zaczęło się dla Lewisa dość dramatycznie. W Silverstone bardzo ostro ocenia się przekraczanie obrębu toru. Szczególnie newralgiczny jest pod tym względem zakręt Stowe, a w kwalifikacjach nawet małe odstępstwo od tej reguły może mieć wymierny wpływ na wynik. I właśnie z tego powodu pierwsze okrążenie Hamiltona w Q3 – potencjalne pole position zostało skasowane. Jak wiadomo czas w decydującej części kwalifikacji jest mocno ograniczony co oznaczało, że Lewis miał zaledwie jedną szansę na optymalny przejazd. Tą szansę wykorzystał bardzo skutecznie. Zarówno czas anulowany jak i ostateczny wynik był o około 0,3 sekundy lepszy od Rosberga. Poprzez kolejne sobotnie treningi ta różnica utrzymywała się na podobnym poziomie, a więc Hamilton był po prostu szybszy.

W Silverstone zakomunikowano również dość ważną wiadomość kadrową. Kimi Raikkonen zostaje z Ferrari na kolejny sezon. Jest to spora niespodzianka. Wiele osób liczyło na inną decyzję biorąc pod uwagę niezbyt optymistyczne wyniki Fina w stosunku do Vettela. Jednak wiedząc o nacisku jaki Ferrari kładzie na doświadczenie zatrudnianych kierowców nie jest to szokująca decyzja.

Niedziela powitała zawodników i kibiców typowo brytyjską pogodą. 20 minut przed startem zaczęło mocno padać. Bernie Ecclestone żartował, że deszcz pojawił się zbyt wcześnie. Powinien, jego zdaniem zacząć się 10 minut później, aby powiększyć przedstartowy chaos. W każdym razie warunki były mocno nieprzewidywalne. Kilka minut przed startem przestało padać, ale ze względu na wyjątkowo dużą ilość wody na torze podjęto decyzję o starcie za samochodem bezpieczeństwa. Moim zdaniem to decyzja dyskusyjna. Warunki nie były tak fatalne, aby od startu konieczna była neutralizacja. Mówimy przecież o najlepszych kierowcach na świecie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Sędziowie pomagali gospodarzom? Ekspert grzmi. "Przyłóżcie lód do głowy"

Stratedzy mieli w tych warunkach wyjątkowo trudne zadanie. Szanse na deszcz w przeciągu kolejnej godziny oceniano bowiem na ponad 60%. Na 3-cim okrążeniu Hamilton informuje, że tor szybko podsycha i najwyższy czas przerwać neutralizację. Samochód bezpieczeństwa zjechał na 5-tym okrążeniu. To wyjątkowo późno. Wiele osób krytykowało bezpośrednio po wyścigu decyzję Charliego Whitinga o starcie za samochodem bezpieczeństwa. Z założenia taki scenariusz powinien mieć miejsce jedynie przy wyjątkowo trudnych warunkach. Tymczasem po 5-ciu okrążeniach wody na torze było tak mało, że wiele zespołów planowało przejście na opony typu intermediates. Zgodnie z regulaminem pit stop możliwy jest dopiero po zakończeniu neutralizacji. Spora część kierowców zdecydowała się zatem na 6-tym okrążeniu na wizytę w boksach. Czołówka jednak jechała dalej. Strategia w takich warunkach to w dużej mierze loteria tym bardziej, że nie była to jedyna neutralizacja. Zaledwie po 2 okrążeniach mieliśmy fazę tzw. wirtualnego samochodu bezpieczeństwa. Tym razem czołówka zgodnie zdecydowała się na opony intermediates.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×