Newspix / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Michael Schumacher

Trzy lata od wypadku Michaela Schumachera. Więcej pytań niż odpowiedzi

Łukasz Kuczera

Właśnie mijają trzy lata od tragicznego wypadku Michaela Schumachera na nartach w Alpach. O aktualnym stanie zdrowia Niemca nadal nie wiadomo zbyt wiele. W tle tego dramatu rozwija się za to kariera jego syna - Micka.

29 grudnia 2013 roku, zjeżdżając ze stoku we francuskich Alpach, Michael Schumacher przewrócił się i uderzył głową o głaz. Niemiec od razu trafił do szpitala w Grenoble, gdzie przeszedł trwającą kilka godzin operację. Już wtedy jego stan oceniano jako krytyczny.

Od tego momentu zaczęto spekulować na temat okoliczności wypadku. Legenda Formuły 1 miała opuścić trasę i jeździć na nartach poza wyznaczonym miejscem, do pogłębienia urazu głowy miała doprowadzić zamontowana na kasku kamera. Oficjalnie lekarze potwierdzili tylko tyle, że gdyby nie kask, to Schumacher zmarłby w drodze do szpitala. Proces wybudzania Niemca ze śpiączki rozpoczął się 30 stycznia 2014 roku. Niemal pół roku po wypadku poinformowano, że zakończył się on sukcesem i "Schumi" wybudził się ze śpiączki.

Wielu kibiców F1 przyjęło tę wiadomość z entuzjazmem. Nie oznaczała ona jednak, że Schumacher powrócił do normalnego funkcjonowania. Pierwsze tygodnie po wybudzeniu ze śpiączki spędził w specjalnej klinice rehabilitacyjnej. Do domu trafił dopiero na początku września 2014 roku. Jedno z pomieszczeń poddano modyfikacjom, aby dostosować je do potrzeb Niemca. Przy byłym zawodniku Benettona, Ferrari i Mercedesa czuwa kilka pielęgniarek, fizjoterapeutów i lekarzy. Jego rehabilitacja dziennie pochłania nawet milion euro.

Rodzina Schumachera mocno strzeże prywatności. Dzięki pracy menedżerki Sabiny Kehm do mediów nie dostają się przecieki na temat aktualnego stanu zdrowia. Jeśli tylko ktoś z padoku Formuły 1 zdradzi jakieś rewelacje dotyczące niemieckiego kierowcy, to są szybko dementowane. - Michael wciąż jest słaby, ale walczy. Plotki, że zaczął chodzić nie są prawdziwe - mówiła pod koniec 2015 roku, gdy media podały informację o przełomie w leczeniu Schumachera.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82 
Gdy we wrześniu tego roku tabloid "Bunte" podał podobną informację, to sprawa trafiła do sądu. Okazało się, że niemieccy dziennikarze zmyślili informację, że Schumacher jest w stanie zrobić kilka kroków przy pomocy fizjoterapeutów. - On nie może chodzić. Michael jest sparaliżowany i nie potrafi chodzić nawet z pomocą terapeutów - stwierdził wtedy jeden z prawników Schumachera.

Wysokie koszty rehabilitacji sprawiają, że co jakiś czas żona Schumachera decyduje się na sprzedaż majątku. W ostatnich miesiącach zlicytowano m. in. bolid Benettona, w którym Niemiec zdobył pierwszy w karierze tytuł mistrza świata F1. Pod młotek trafiły też m. in. odrzutowiec "Schumiego" oraz samochody z jego prywatnej kolekcji. Pomimo problemów ze zdrowiem, magazyn "Forbes" majątek legendy F1 wycenia na 1 mld euro.

Intensywnie rozwija się kariera syna Michaela Schumachera - Micka. O tym przeczytasz na kolejnej stronie.

[nextpage]

Jako ostatni na temat zdrowia Schumachera wypowiedział się Ross Brawn. Brytyjczyk był szefem Ferrari, gdy niemiecki kierowca święcił największe triumfy. - Są zachęcające sygnały i wszyscy modlimy się codziennie. Ciężko mi powiedzieć coś więcej, bo chcę uszanować prywatność rodziny. Wiele się spekuluje na temat jego zdrowia. Większość doniesień medialnych jest błędna. My modlimy się codziennie o postępy i o to, że pewnego dnia zobaczymy Michaela w dobrej kondycji poza domem - powiedział w listopadzie w wywiadzie udzielonym "BBC Sport".

Nie należy się spodziewać, aby w najbliższym czasie otoczenie Schumachera zmieniło podejście w kwestii informowania mediów na temat stanu zdrowia Niemca. - Zdrowie Michaela nie jest sprawą publiczną i nie będziemy publikować oświadczeń w tej sprawie. Będziemy chronić jego prawo do prywatności. Michael zawsze o to dbał, nawet w momencie, gdy odnosił największe sukcesy w karierze. Zawsze twierdził, że należy wyznaczyć zdecydowaną granicę pomiędzy jego życiem prywatnym a jego obowiązkami i prawami jako osoby publicznej - powiedziała menedżerka niemieckiego kierowcy w grudniu na łamach "The Telegraph".

Równocześnie rozwija się kariera syna Schumachera - Micka. W tym roku 17-latek został wicemistrzem niemieckiej i włoskiej Formuły 4. Schumacher junior robi wszystko, by pójść w ślady ojca i w tym tygodniu podpisał kontrakt na starty w Formule 3. - Sezon 2017 z pewnością będzie dużym wyzwaniem. Już testy pokazały, że Formuła 3 to również świetna zabawa. Nie mogę się tego doczekać - stwierdził.

Uraz Michaela sprawił, że syn nie może liczyć na wsparcie ojca. Na tegorocznych wyścigach F4 pojawiała się za to Corinna Schumacher. Rozwojowi talentu 17-latka przygląda się już kierownictwo Mercedesa, w którym "Schumi" startował w sezonach 2010-2012. - Mick jest wspaniałym chłopcem i świetnym kierowcą. Jego rodzina jest bliska naszemu sercu. Wybrał słusznie przechodząc do Formuły 3. Jeśli poradzi sobie dobrze w tej serii, to zwróci uwagę wielu zespołów. Mercedes będzie wśród nich - powiedział na łamach "La Gazetta dello Sport" Toto Wolff, szef niemieckiej ekipy.

Jeśli talent Micka Schumachera nadal będzie rozwijać się w tak ekspresowym tempie, to kwestią czasu jest jego debiut w królowej sportów motorowych. Oby Niemiec mógł wtedy liczyć na wsparcie ojca, któremu uda się powrócić do zdrowia. Bo już teraz, ze względu na noszone nazwisko, 17-latek ma na swoich barkach ogromną presję.

Łukasz Kuczera

< Przejdź na wp.pl