Ross Brawn, dawniej świetny inżynier, a później szef techniczny mistrzowskiego zespołu Ferrari z Michaelem Schumacherem w składzie, pracuje obecnie dla Liberty Media w funkcji dyrektora. Brytyjczyk odpowiada za stronę sportową i finansową cyklu Grand Prix.
Nowi właściciele F1 pragną, by znający doskonale realia sportu Brawn znalazł bardziej sprawiedliwie rozwiązanie podziału pieniędzy oraz postarał się o zmiany w regulaminie silnikowym z korzyścią dla zespołów i fanów. Wstępne propozycje zdecydowanie odrzuciło Ferrari, które zagroziło, że może nie podpisać nowego kontraktu z F1 wygasającego w 2020 roku i opuścić sport.
- Pracowałem dla nich przez dziesięć lat, dlatego wciąż noszę w sercu ten zespół - powiedział Brawn. - Ferrari jest ikoną w tym sporcie i mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie, które będzie służyć wszystkim. Formuła 1 to wspaniały sport i nie chcemy, by zabrakło w nim Ferrari.
Liberty zamierza jednak uporczywie dążyć do wyrównania wypłat dla uczestników mistrzostw świata. Dzisiejszy regulamin faworyzuje bowiem zespoły z bogatą historią w F1. - Sport powinien być sprawiedliwy dla wszystkich uczestników, w tym dla Ferrari - oznajmił Brawn. - Owszem włosi posiadają prawo weta ws. zmian w F1, ale według mojej wiedzy nigdy z niego nie skorzystali, rzucając tylko groźby.
Jeśli chodzi o stronę sportową Brawn upiera się, że dążenie do podniesienia prędkości w F1 wcale nie musiy być głównym warunkiem poprawy całego widowiska i czymś co przyciągnie fanów. Za idealny przykład Brytyjczyk podaje serię MotoGP.
- Motocykl MotoGP jest wolniejszy o 30 sekund, ale nadal wydaje się szybki - zauważył Brawn. - Według mnie istotniejsze jest, aby samochody wyglądały niesamowicie i mogły ze sobą rywalizować. Czy ktoś narzeka na emocje w F1, gdy pada deszcz, a czasy okrążeń są 15 sekund gorsze? - stwierdził Brawn.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"