Tanio skóry nie sprzedali - relacja z meczu Comarch Cracovia - Nesta Karawela Toruń

Przemysław Urbański

W tym sezonie poprzednie wizyty w Krakowie zespołu Nesty kończyły się dwucyfrowymi przegranymi. Nic więc dziwnego, że dla zawodników z Torunia priorytetem była uważna gra w defensywie. Dzięki temu Pasy długo nie mogły znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza gości. Tym samym sprawdziły się słowa Rudolfa Rohačka, że do końca rundy nie będzie już łatwych meczów.

Pierwsze groźne uderzenie na bramkę gości oddał Sebastian Witowski, krążek minął nieznacznie bramkę Michała Plaskiewicza. W odpowiedzi, czujność Ondřeja Raszki sprawdził Arkadiusz Marmurowicz. Od początku oglądaliśmy więc na lodowisku w Krakowie dobre, szybkie spotkanie a goście wcale nie zamierzali się tylko bronić. W 13 minucie Cracovia grała w podwójnej przewadze przez blisko minutę i 20 sekund, jednak zawodnicy Pasów nie byli w stanie skutecznie zagrozić bramce gości. W połowie tercji gospodarze ponownie nie potrafili wykorzystać gry w przewadze, a najlepszą sytuacje zmarnował Damian Słaboń uderzając w poprzeczkę. Do końca tercji nieskuteczni gospodarze próbowali znaleźć sposób na szczęśliwie broniących się gości z Torunia.

Na początku drugiej tercji w najlepsze trwała niemoc strzelecka Comarch Cracovii. Krążek mijał raz z lewej, raz z prawej bramkę Plaskiewicza, aż wreszcie zamek gospodarzy skutecznie wykończył Michał Piotrowski. Kto spodziewał się, że kolejne trafienia gospodarzy są tylko kwestią czasu był w dużym błędzie. Niespełna 90 sekund później krążek w tercji obrony Pasów wywalczył Milan Baranyk i pokonał Raszkę. Zawodnicy mistrza Polski rzucili się do odrabiania strat, a sprawę ułatwiła im kolejna kara dla zawodnika gości. W 25 minucie prawą strona urwał się Leszek Laszkiewicz i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Do końca tej części meczu Pasy atakowały, ale zmienić wyniku nie zdołały.

Trzecia tercja rozpoczęła się doskonale dla gospodarzy. Grając 4 na 4 zaatakowali z prawej strony i w chwili gdy ukarany zawodnik z Torunia wracał na lód silnym strzałem popisał się Nicolas Besch. Torunianie, którzy nie mięli już nic do stracenia odważniej zaatakowali jednak nawet grając w przewadze nie umieli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Raszkę. Cracovia wreszcie zaczęła grać tak, jak oczekiwał tego Rudolf Rohaček: Twardo, agresywnie na bandach, oddając sporo strzałów z dystansu. Do końca spotkania obraz gry nie uległ zmianie i ambitni torunianie nie byli w stanie zmienić losów tego pojedynku. Cracovia szans na podwyższenie miała co niemiara, ale między słupkami wyśmienicie spisywał się Michał Plaskiewicz. Skapitulował po raz czwarty dopiero po strzale Pawła Kosidły z bliskiej odległości.

Pasy zwyciężyły zgodnie z planem, ale nie było to łatwe spotkanie. Torunianie pokazali, że zmiana trenera powoli przynosi efekty. Jedno jest pewne. Nesta w rundzie zasadniczej napędzi sporo strachu jeszcze niejednemu zespołowi.

Comarch Cracovia - Nesta Karawela Toruń 4:1 (0:0, 2:1, 2:0)

1:0 - Michał Piotrowski (Sebasian Biela) '22
1:1 - Milan Baranyk '24
2:1 - Leszek Laszkiewicz '25 5/4
3:1 - Nicolas Besch (Damian Słaboń, Leszek Laszkiewicz) '41 4/5
4:1 - Paweł Kosidło (Petr Dvořak) '57 5/4


Składy:

Cracovia: Raszka (Radziszewski) - Wajda, Besch, Laszkiewicz, Słaboń, Sarnik - Prokop, Immonen (2), Kosidło, Dvořak (4), Lenius - Kowalówka, Dulęba, Piotrowski (2), Biela, Witowski – Kulik (2), Sznotala, Horowski, Rutkowski, Cieślicki.

Toruń: Plaskiewicz (Witkowski) - Bluks, Gaisins (2), Bomastek (4+10) Kuchnicki (2), Marmurowicz (2) - Koseda, Smeja (4), Wróbel (4), Kalinowski, Baranyk - Lidtke (2), Porębski, Jankowski, Dzięgiel, Minge - Maj, Ziółkowski, Gościmiński, Chrzanowski, Winarski.


Kary: Cracovia - 8, Toruń - 30.

Sędzia: Paweł Breske.

Widzów: ok 700.

< Przejdź na wp.pl