ESAKE: Kolejna porażka Panathinaikosu

Łukasz Żaguń

18. kolejka greckiej ekstraklasy obfitowała w wiele emocji. Najciekawiej było tym razem w Atenach, gdzie w derbach stolicy Grecji lepsi od mistrzów kraju okazali się gracze Maroussi. W hicie kolejki natomiast, w meczu rozegranym pomiędzy Panioniosem a ARIS’em górą była ekipa przyjezdnych. Prawdziwe show zafundował swoim kibicom Billy Keys, który rzucił dla swojej AEL Larissy 42 punkty stając się tym samym głównym autorem zwycięstwa nad AEK Ateny.


Panathinaikos Ateny - Maroussi Ateny

Panathinaikos w ostanim czasie przeżywa wyraźny kryzys. Dwie kolejki temu uległ bowiem w wyjazdowym meczu ekipie ARIS’u Saloniki. Kilka dni temu nie sprostał również w euroligowym meczu drużynie ze Sieny. Tym razem z kolei w derbach Aten lepsza od mistrzów Grecji okazała się ekipa Maroussi. Od samego początku spotkanie nie układało się po myśli gospodarzy. Ekipa gości nie odpuszczała żadnej akcji i konsekwentnie punktowała przeciwnika. Klasą dla samego siebie był wówczas Kostas Haralambidis (15 pkt, 4as). Grek wymuszał sporo fauli na graczach Panathinaikosu a także świetnie punktował zza linii 6,25 m. Jednak gospodarze mogli tego dnia liczyć na duet Sarunas Jasikevicius (10 pkt) - Vassilis Spanoulis (19 pkt, 5 as). Szczególnie akcje tego drugiego przynosiły sporo punktów ekipie mistrza Grecji. Oprócz tego Grek również znakomicie rozdzielał piłki do swoich partnerów. Litwin z kolei ze zmiennym szczęściem próbował swoich sił na obwodzie. Zupełnie nieudany mecz w ekipie gospodarzy zaliczył Winston Kennedy. Amerykanin nie potrafił przebić się przez szczelną obronę gości. W dalszej fazie meczu prawdziwe show rozpoczął grecki center ekipy Maroussi Dimitris Mavroidis (20 pkt), który był nie do zatrzymania dla przeciwnika w polu 3 sekund. To właśnie głównie na nim opierała się gra gości. W trzeciej odsłonie wydawało się, że mistrzowie Grecji poczuli wiatr w żagle i powrócą do wyśmienitej gry, którą wcześniej prezentowali. Nic jednak bardziej złudnego, gdyż w kolejnej kwarcie gospodarze zaczęli popełniać kolejne błędy. Straty przeciwnika znakomicie wykorzystała ekipa Maroussi. Po raz kolejny dał o sobie znać Mavroidis. Sama końcówka spotkania była jednak zacięta i bardzo nerwowa. Presję lepiej wytrzymali goście i to właśnie oni mogli cieszyć się z 8 zwycięstwa w tym sezonie. Ostatecznie na tablicy świetlnej widniał rezultat 89:93. Niewątpliwie wygrana ekipy Maroussi nad Panathinaikosem stanowi ogromną niespodziankę. Należy podkreślić, iż drużyna mistrza Grecji niemalże nie przegrywa na własnym terenie. Porażka może nie jest sama w sobie tragedią, ale niewątpliwie sygnalizuje, że podopiecznym Zeljko Obradovica będzie niezwykle trudno w bieżącym sezonie powtórzyć sukces sprzed roku, szczególnie w rozgrywkach euroligowych.

Olympiakos Pireus - Olympia Larissa

Mecz rozpoczął się niezwykle udanie dla ekipy gospodarzy. Olympiakos szybko zyskał sobie sporą przewagę i wydawało się, że będzie kontrolował wynik. W pierwszej kwarcie bowiem gracze z Pireusu prowadzili już nawet 19:8. Wynik próbował jeszcze ratować Fanis Koubouras (16 pkt, 4 as), ale był on osamotniony w swoich poczynaniach. W efekcie gospodarze schodzili z parkietu po pierwszych 10 minutach prowadząc 20:11. Druga odsłona meczu to jednak popis obu ekip w ataku. W drużynie gości przebudził się wreszcie Giorgos Tsiaras (20 pkt), który trafiał niemalże wszystkie piłki z każdej strefy boiska. Jego indywidualne popisy siały spustoszenie w szeregach gospodarzy. Pod koniec kwarty Olympiakos zacieśnił jednak obronę i poprawił również grę w ataku. Znakomicie grał wówczas Marc Jackson (14 pkt). Amerykański środkowy ekipy z Pireusu po słabszym początku spotkanie w końcu znalazł receptę na niezłą obronę gości. Trzecia kwarta to jednak popis fatalnej gry gospodarzy w ataku. Tę strzelecką niemoc drużyny wicemistrza Grecji znakomicie wykorzystała ekipa przyjezdnych. Za sprawą świetnie dysponowanego tego dnia Tsiarasa goście zdobyli 7 punktów z rzędu niwelując straty do zaledwie 3 "oczek". Fatalną grę gospodarzy przerwał dopiero Giorgos Printezis (7 pkt, 5 zb). Co ciekawe drużyna z Pireusu swoje pierwsze punkty w tej kwarcie zdobyła po upływie niemalże 5 minut gry. Jednak od tego czasu wicemistrzowie Grecji przełamali się i znacznie ograniczyli poczynania przeciwników. Najpierw skuteczną akcją 2+1 popisał się Grek Panagotis Vasilopoulos (7 pkt), potem kolejne punkty rzucił Jackson i gospodarze w rezultacie schodzili po 3 odsłonie z przewagą 8 "oczek". Czwartą kwartę lepiej rozpoczeła ekipa przyjezdnych, która doprowadziła nawet do remisu i w pewnym momencie zapachniało sensacją. Jednak wtedy sprawy w swoje ręce wziął Kostas Vasiliadis (10 pkt, 5 zb), który raz po raz punktował przeciwnika. W końcówce losy spotkania próbował jeszcze odwrócić Koubouras, ale jego akcje w zdecydowanej większości nie przynosiły zamierzonego efektu. Wynik meczu ustalił rzutem za 3 punkty Mirza Kurtovic (9 pkt). Ostatecznie Olympiakos pokonał Olympię Larissę 65:61. Zwycięstwo może cieszyć, ale na pewno nie styl w jakim zostało odniesione. Gospodarze w drugiej połowie spotkania rzucili zaledwie 24 punkty. W ekipie przyjezdnych z powodu kontuzji cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział jeszcze świeży nabytek Larissy Mike King. Olympiakos traci już tylko 1 punkt w tabeli greckiej ekstraklasy do Panathinaikosu Ateny.

AEL Larissa - AEK Ateny

Drużyna AEL Larissa przystępowała do meczu z AEK Ateny pod wodzą nowego szkoleniowca Giorgosa Kalafatakisa. Chociaż faworytem spotkania wydawała się mimo wszystko ekipa przyjezdnych, to gospodarze ani na moment nie mieli zamiaru odpuścić tego meczu. Twarda walka i mało błędów własnych zaowocowały. AEL odniósł ważne zwycięstwo i nadal ma realne szanse na awans do fazy play-off. W spotkaniu prawdziwe show zafundował swoim kibicom Billy Keys. Amerykański rzucający ekipy z Larissy zanotował na swoim koncie aż 42 punkty, w tym 9 razy trafił zza linii 6,25 m. Jego wyczyny były wręcz niewiarygodne. Co ciekawe Amerykanin rzucił niemalże połowę punktów całej drużyny. W ekipie przyjezdnych próbował walczyć Alexis Kiritsis, ale nie miał on najmniejszych szans w pojedynku z Keysem.

Panionios Ateny - ARIS Saloniki

Kolejne zwycięstwo zanotowała na swoim koncie drużyna ARIS’u Saloniki . Po wygranej w poprzedniej kolejce z Panathinaikosem gracze z Salonik poszli za ciosem i tym razem ograli kolejnego groźnego rywala jakim niewątpliwie jest ekipa Panioniosu. W drużynie gospodarzy najlepiej zaprezentował się Brad Newley, który jednak nie uchronił swojego teamu od porażki. Gości natomiast do zwycięstwa poprowadził Jeremiah Massey. Amerykański skrzydłowy, który najlepiej czuje się w walce pod koszem, znakomicie radził sobie właśnie w polu 3 sekund. Na wyróżnienie zasługuje również rzucający ekipy przyjezdnych Bracey Wright. Gospodarze przegrali spotkanie, gdyż całkowicie nie funkcjonował obwód. Panionios trafił zaledwie 2 trójki w całym meczu.

Wyniki 18. kolejki ESAKE:

Olympiakos Pireus - Olympia Larissa 65:61

AGOR Almeco - Egaleo 73:69

Panathinaikos Ateny - Maroussi Ateny 89:93

AEL Larissa - AEK Ateny 86:78

Panellinios Ateny - AEP Olympiada Patron 101:75

PAOK Saloniki - Kolossos Rodos 90:79

Panionios Ateny - ARIS Saloniki 61:73

< Przejdź na wp.pl