4. kolejka Euroligi: Maccabi i Real lepsze w końcówkach

Michał Fałkowski

Sześć czwartkowych spotkań zakończyło 4. kolejkę Euroligi. Najciekawsze starcie obejrzeli kibice w Moskwie, gdzie miejscowe Khimki uległo w dramatycznych okolicznościach Maccabi Tel Awiw 76:78. Nieoczekiwany przebieg miał również spotkanie w Madrycie - "Królewski" Real pokonał Brose Baskets Bamberg różnicą tylko dwóch oczek. W pozostałych meczach planowali triumfowali faworyci.

Grupa A:

David Bluthenthal pudłował niemiłosiernie przez całe spotkanie przeciwko Khimki Moskwa. Na dziewięć rzutów trafił tylko raz, a tymczasem gospodarze rozegrali fantastyczną trzecią kwartę i dzięki temu prowadzili przed ostatnią odsłoną 58:56. I choć wydawało się, że utrzymają nieznaczną przewagę do końca, wszak jeszcze na minutę przed końcem wygrywali 74:72, najpierw z dystansu przymierzył Jeremy Pargo, a akcję na wagę zwycięstwa wykonał wspomniany Bluthenthal. Było sześć sekund do końca, gdy Pargo spudłował spod kosza przy stanie 76:75 dla Khimki, lecz piłkę w ataku zebrał Doron Perkins i podał na obwód do niepilnowanego Izraelczyka, a ten oddał celny rzut, choć wcześniej seriami nie trafiał do kosza. - To zwycięstwo to nie przypadek, ale efekt ciężkiej pracy i wiary we własne umiejętności. Oczywiście nie ustrzegliśmy się kilku wpadek, ale generalnie zagraliśmy dobrze zarówno w ataku, jak i obronie - powiedział David Blatt, trener Maccabi. W jego zespole najskuteczniejszymi strzelcami byli Chuck Eidson i Sofoklis Schortsanitis (obaj po 16 oczek). Dla gospodarzy 15 punktów zdobył Kresimir Loncar.

Khimki Moskwa - Maccabi Tel Awiw 76:78 (10:19, 21:23, 27:14, 18:22)
(Loncar 15 (1x3), Monya 11 (3x3), Lopez 11 (3x3), Eze 10, Fridzon 10 (1x3) – Eidson 16 (2x3), Schortsanitis 16, Pnini 11 (2x3))


1. Maccabi Tel Awiw 7 3 1 309:294 +15
2. Żalgiris Kowno 7 3 1 309:304 +5
3. Caja Laboral Baskonia 6 2 2 324:307 +17
4. Khimki Moskwa 6 2 2 290:286 +4
5. Partizan Belgrad 6 2 2 257:270 -13
6. Asseco Prokom Gdynia 4 0 4 279:305 -26

Grupa B:

Predrag Suput dwoma celnymi rzutami wolnymi na 2,5 sekundy przed końcem czwartej kwarty zapewnił Brose Baskets Bamberg kolejną szansę. Dzięki tym punktom niemiecki zespół doprowadził bowiem do dogrywki w starciu z wielkim Realem Madryt. Dodatkowe pięć minut okazało się być jednak popisem D’Ora Fischera. Amerykanin najpierw wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 81:77, a gdy goście ponownie doprowadzili do remisu za sprawą Briana Robertsa (21 oczek w całym spotkaniu), wykonał akcję meczu, dobijając niecelny rzut Sergio Llulla w ostatniej sekundzie dogrywki. - Dzisiejszy pojedynek tylko potwierdza jak wyrównana jest w tym roku Euroliga. Tutaj każdy może wygrać z każdym dlatego zwycięstwo takie jak te cieszy nas podwójnie. Ogółem zagraliśmy przeciętnie, można powiedzieć, że słabo, ale cieszę się z dwóch punktów. Nadal walczymy o pierwsze miejsce w grupie - wyznał na konferencji prasowej trener Realu, Ettore Messina.

Real Madryt - Brose Baskets Bamberg 83:81 OT (14:20, 23:16, 18:18, 18:19, 10:8)
(Reyes 18, Llull 12 (1x3), Fischer 10 - Roberts 21 (3x3), Hines 17, Suput 14 (2x3))


1. Olympiacos Pireus 7 3 1 322:283 +39
2. Real Madryt 7 3 1 291:275 +16
3. Brose Baskets Bamberg 6 2 2 298:296 +2
4. Unicaja Malaga 6 2 2 310:317 -7
5. Lottomatica Rzym 6 2 2 286:298 -12
6. Spirou Charleroi 4 0 4 275:313 -38

Grupa C:

Regal FC Barcelona - Lietuvos Rytas Wilno 69:55 (10:11, 24:14, 17:12, 18:18)
(Mickeal 16 (2x3), Perović 12, Morris 10 (2x3) - Bjelica 13, El-Amin 10, Milosević 10, Valanciunas 10)

- To dla nas wyjątkowe spotkanie, moi koszykarze wykonali kawał dobrej roboty. Na początku sezonu dostaliśmy łomot od Montepaschi, potem od Barcelony, ale dzisiejsze zwycięstwo nadal pozwala nam marzyć o fazie TOP 16. Cieszy mnie zwłaszcza postawa moich graczy z drugiej połowy - nie mógł nachwalić się swojego zespołu trener Cholet Basket, Erman Kunter. Jego podopieczni pokonali bowiem Cibonę Zagrzeb na wyjeździe, pewnie prowadząc od pierwszej do ostatniej akcji, a najskuteczniejszym graczem meczu został Antywane Robinson, autor 20 oczek. Niewiele gorszy był as gospodarzy, Leon Radosević, który rzucił 19 punktów i miał 10 zbiórek. - Cholet zasłużyło na tą wygraną. Mieli pomysł na naszą ofensywą i każdorazowo znajdywali odpowiedź w sytuacji, gdy próbowaliśmy zmniejszać straty. Mimo czterech porażek nie zamierzamy się poddawać. Będziemy walczyć dalej - stwierdził trener Cibony, Zdravko Radulović.

Cibona Zagrzeb - Cholet Basket 71:84 (20:27, 20:19, 18:17, 13:21)
(Radosević 19, Bogdanović 15 (1x3), Stipcević 12 (2x3), Zubcić 11 (1x3) - Robinson 20 (1x3), Mejia 17 (3x3), Avdalović 15 (2x3), Vebobe 12)


1. Fenerbahce Ulker Stambuł 8 4 0 309:266 +43
2. Montepaschi Siena 7 3 1 303:257 +46
3. Regal FC Barcelona 7 3 1 294:267 +27
4. Cholet Basket 6 2 2 278:300 -22
5. Lietuvos Rytas Wilno 4 0 4 268:307 -39
6. Cibona Zagrzeb 4 0 4 262:317 -55

Grupa D:

Power Electronics Walencja - Armani Jeans Mediolan 69:80 (14:23, 14:21, 15:22, 26:14)
(Martinez 15 (3x3), Pietrus 12, Richardson 12 (2x3), de Colo 10 - Maciulis 26 (2x3), Petravicius 18, Hawkins 17 (1x3))

O ile jeszcze w pierwszej kwarcie goście ze Stambułu nawiązywali walkę z gospodarzami, ekipą Panathinaikosu Ateny, w drugich dziesięciu minutach na parkiecie istnieli tylko miejscowi. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Mike Batiste (ogółem 17 oczek), który mógł ponadto liczyć na swoich partnerów z zespołu - 12 punktów dorzucił Stratos Perperoglou, 11 punktów i sześć asyst miał Nick Calathes i Panathinaikos prowadził do przerwy 41:29, a po trzech kwartach już 61:40. Ostatecznie skończyło się na dwudziestotrzypunktowej wygranej. - Koncentracja moich koszykarzy była dzisiaj godna podziwu. Nawet na moment nie przestali grać na sto procent swoich możliwości i w każdej kolejnej akcji starali się podwyższyć prowadzenie, dlatego jestem bardzo zadowolony z ich postawy i ze zwycięstwa - cieszył się Żeljko Obradović, trener Ateńczyków. - Zagraliśmy dobrze tylko w pierwszej kwarcie, a mecz wygrywa ten, kto zagra dobrze cztery - rzucił lakonicznie Velimir Perasović, opiekun Efesu Pilsen. Wśród jego zawodników najlepiej zaprezentował się Bostjan Nachbar, autor 13 oczek.

Panathinaikos Ateny - Efes Pilsen Stambuł 84:61 (15:12, 26:17, 20:11, 23:21)
(Batiste 17, Perperoglou 12 (2x3), Calathes 11 (1x3), Sato 11 - Nachbar 13, Wisniewski 12, Rakocević 11 (2x3), Arslan 10 (1x3), Gonlum 10)


1. Panathinaikos Ateny 7 3 1 314:262 +52
2. Union Olimpija Lublana 7 3 1 311:311 0
3. Armani Jeans Mediolan 6 2 2 314:300 +14
4. Efes Pilsen Stambuł 6 2 2 312:316 -4
5. Power Electronics Walencja 5 1 3 270:288 -18
6. CSKA Moskwa 5 1 3 255:299 -44


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl