Trener Spójni zaskakuje: SKK faworytem

Patryk Neumann

Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński najlepiej jak mogli rozpoczęli kolejny sezon na pierwszoligowych parkietach. Mimo trzech zwycięstw szkoleniowiec stargardzkiej ekipy, Tadeusz Aleksandrowicz, nie uważa swojej drużyny za faworyta w kolejnym spotkaniu. Już w środę stargardzianie podejmą SKK Siedlce, które również jeszcze nie przegrało.

- Zmontowali bardzo silny zespół. Są faworytem tego spotkania. Myślę, że będzie bardzo ciężko, ale liczymy na publiczność i na własny parkiet - ocenia zapytany o środowego rywala.

Pierwszoligowe rozgrywki nabierają tempa. Spójnia, podobnie, jak i inne ekipy nie miała zbyt wiele czasu na regenerację. W sobotę zespół z Pomorza Zachodniego pokonał na wyjeździe Sudety Jelenia Góra 71:54. Można, więc powiedzieć, że podopieczni Tadeusza Aleksandrowicza zrealizowali swój plan. - Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz. Naszym planem jest wygrywanie na wyjazdach z zespołami, które będą się trochę mniej liczyły. Mimo wszystko wydaje mi się, że Sudety będą walczyć raczej w dolnej połówce. Dlatego takie mecze, jak w Krośnie, czy Jeleniej Górze, trzeba wygrywać - wyjaśnia doświadczony szkoleniowiec.

Trzeci pojedynek w tym sezonie z udziałem Spójni nie rozpoczął się jednak po myśli przyjezdnych. To Sudety narzuciły swój styl i stargardzianie po raz pierwszy przez blisko dwadzieścia minut musieli gonić rywala. W dwóch wcześniejszych meczach sytuacja była zgoła odmienna. - Największa różnica to siedem punktów, więc nie jakaś wielka gonitwa - uśmiecha się Aleksandrowicz. - Wiedzieliśmy, że będą szukali szansy w agresywnej grze w obronie. Chodziło o to, żeby od początku zagrać z głową. Mówiliśmy, że nie możemy klepać piłki, a musimy się nią dzielić. Niestety na początku zupełnie tego nie realizowaliśmy. Po paru sekundach próbowaliśmy indywidualnych akcji i to przynosiło łatwe straty - przyznaje analizując dokładniej postawę swojej drużyny.

W drugiej połowie sytuacja wróciła już jednak do normy i faworyt tego starcia przejął inicjatywę, której już nie stracił. - Wzmocniliśmy defensywę. Graliśmy spokojniej w ataku i bardziej zespołowo. To dość szybko przyniosło dziesięć punktów przewagi i do końca mogliśmy kontrolować mecz - relacjonuje Aleksandrowicz. Co zatem usłyszeli jego Koszykarze? Czy odprawa w szatni była nerwowa? - Ostra rozmowa jest wtedy, kiedy ktoś się nie stara. Jeżeli zawodnicy się starają, a zapominają o realizacji założeń trzeba udzielić im wskazówek, a nie krzyczeć - kończy.

< Przejdź na wp.pl