Nerwy kluczem w serii mistrza z Legią?

Materiały prasowe / Rafał Remont / Gracze Kinga Szczecin
Materiały prasowe / Rafał Remont / Gracze Kinga Szczecin

- Nie trzymaliśmy dyscypliny mentalnej - powiedział o pierwszym meczu serii King Szczecin - Legia Warszawa trener Arkadiusz Miłoszewski. Jego zespół broni tytułu mistrza Polski.

Gdy tylko zakończyła się runda zasadnicza w Orlen Basket Lidze wiadomo było, że w tej parze będą grzmoty. Aktualny mistrz Polski kontra rozpędzona Legia Warszawa. Wszyscy zacierali ręce na rywalizację tych drużyn.

Pierwszy mecz? King Szczecin wygrał 85:80 odrabiając aż 14 punktów straty. Legia przegrała po raz pierwszy po serii siedmiu kolejnych zwycięstw - ostatni raz przegrała 9 marca z Treflem Sopot (70:85).

- Wiedzieliśmy, że Legia jest na fali - przyznał po spotkaniu trener szczecinian Arkadiusz Miłoszewski. Dodał, że rywale grają naprawdę fajną koszykówką i cieszą się nią.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To nie jest fake. Szalona parada bramkarza

I w szczecińskiej Netto Arenie podczas spotkania otwierającego ćwierćfinałową serię przez trzy kwarty nadal się nią bawiła. W decydujące części King pokazał jednak pazur, zagrał mocniej w defensywie i wybił rywala z rytmu. Przejął inicjatywę i zatrzymał ofensywę drużyny Marka Popiołka.

- Z jednej strony obawialiśmy tego meczu, a z drugiej wiedzieliśmy, co jest kluczem. Kluczem była obrona, a w pierwszej połowie jej nie było - wyjaśnił Miłoszewski. Legia przed przerwą zdobyła aż 54 oczka - w drugiej 26, z czego zaledwie 10 w czwartej kwarcie.

Co było problemem w pierwszej połowie? - Troszeczkę byliśmy za nerwowi. Nie trzymaliśmy dyscypliny mentalnej. My chcieliśmy szybko oddawać punkty, a Legia budowała swoją pewność siebie - rzucił trener broniącego tytułu Kinga.

Problem był również gdzie indziej. - Zajęliśmy się rozmową z sędziami i zawodnikami Legii. Najbardziej dotyczyło to Zaca Cuthbertsona. On daje dużo energii drużynie, ale jest bardzo energetycznym graczem. Ta nerwowość przerzuciła się na innych - zdradził Miłoszewski.

Na ten ostatni punkt zwrócił uwagę w szatni podczas przerwy. - Powiedziałem, żebyśmy przerzucili nerwowość na przeciwnika i wtedy będziemy kontrolować mecz. Myślę, że to się udało - zakończył.

Ważne w kontekście powrotu do gry i odniesienia wygranej byłą wiara. Nawet przez moment w obozie Kinga nie było zwątpienia w sukces. - Takiego zwątpienia nie miałem ja, ale i cała nasza ławka. To był mecz walki, mecz fazy play-off - zakończył Miłoszewski.

Ten zaznaczył jednocześnie, że wygrana na inaugurację tak naprawdę nic nie znaczy, bo to dopiero początek serii. Jej drugi mecz odbędzie się w sobotę 4 maja, początek o godz. 18:00. Gospodarzem ponownie będzie King. Rywalizacja w ćwierćfinałach toczy się do trzech zwycięstw.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Anwil zgarnia nagrody! Trener i zawodnicy wyróżnieni - Sanders MVP
Luka i Mavericks dokończyli dzieła! W innej rywalizacji będzie siódmy mecz

Źródło artykułu: WP SportoweFakty