Sancho Lyttle: Życie toczy się dalej

Adam Popek

W niedzielny wieczór Hiszpanki dzięki pokonaniu Francji zostały mistrzyniami Europy, co bez wątpienia jest ogromnym sukcesem całego tamtejszego środowiska żeńskiej koszykówki.

Podopieczne Lucasa Mondelo były wymieniane wśród faworytek do bitwy o złoto jeszcze długo przed nastaniem ostatecznej fazy turnieju. Skład jaki posiadały oraz doświadczenie sprawiały bowiem, iż przynajmniej teoretycznym potencjałem górowały nad rywalkami.

Przebieg turnieju potwierdził owe przypuszczenia. Drużyna pewnie zmierzała w kierunku upragnionego finału, gdzie na drodze stanęły "Trójkolorowe". Te ostatnie, biorąc pod uwagę fakt, iż pełniły rolę gospodarza miały za sobą ogromne wsparcie publiczności, ale też bezpośrednio odczuwały presję związaną z oczekiwaniami. Jak się okazało, o zwycięstwie, wagą którego był złoty medal przesądziły detale, a chwile radości przeżywały zawodniczki z półwyspu Iberyjskiego, w tym pochodząca ze Stanów Zjednoczonych Sancho Lyttle. - Mamy za sobą fantastyczne wydarzenia. Wszystkie ciężko pracowałyśmy, by zostać czempionem Starego Kontynentu i można powiedzieć, że poświęcenie się opłaciło. Ja co prawda później stawiłam się na zgrupowaniu i nie przebywałam z koleżankami przez cały okres szykowania formy, niemniej w trakcie meczów próbowałam pomagać ile tylko mogłam - mówi 30-letnia podkoszowa.

Jej obecność bez wątpienia wpłynęła na postawę teamu. Właściwie za każdym razem odgrywała czołową rolę, notując średnie statystyki oscylujące wokół blisko 19 pkt i 11 zbiórek. Sztab szkoleniowy zaś, wiedząc o fantastycznych umiejętnościach swojej koszykarki przygotował sporo zagrywek właśnie pod nią, dając zarazem mnóstwo swobody. - Posiadając takie partnerki znacznie łatwiej pokonać przeciwnika, ponieważ doskonale potrafią one uzyskać nad nim przewagę. Dzięki temu cały kolektyw czuje się pewniej - komplementuje koleżankę rozgrywająca, Laia Palau, której podania wielokrotnie otwierały innym drogę do kosza.

- Nie zdobywałabym tylu "oczek" bez wsparcia reszty. Każda z dziewczyn dołożyła własną, tak samo wartą cegiełkę - zachowuje skromność Lyttle.

Jak będzie wyglądać przyszłość najbardziej wartościowego gracza mistrzostw? - Wracam do Stanów, gdzie czeka liga WNBA. Nic specjalnego (śmiech). Nie traktuję triumfu jako coś, co odmieniłoby moje życie, otaczający świat czy podejście. Walczę o kolejne sukcesy. Życie toczy się dalej i za rogiem czeka następne wyzwanie - kończy.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl