Dlaczego Marcin Kosiński nie gra?

Bartłomiej Berbeć

Przeglądając arkusz statystyczny wczorajszej "świętej wojny" pomiędzy Śląskiem Wrocław a Anwilem Włocławek kibice mogli zadać sobie pytanie dlaczego ani minuty nie zagrał Marcin Kosiński.

Podopieczni Milivoje Lazicia wypadli na tle Anwilu Włocławek blado, więc tak naprawdę każde wsparcie jest im w tej chwili bardzo przydatne, zwłaszcza ze strony zawodnika polskiego. Marcin Kosiński nie zagrał jednak ani minuty, pomimo że występował w sparingach. Co więcej, nie znalazł się nawet w protokole meczowym. Dlaczego?

Otóż jak się okazało, Rosa Radom, ostatni klub Kosińskiego wysłał jego list czystości...na dzień, przed meczem. Wynikało to z niejasności na linii zawodnik-klub. Śląsk Wrocław próbował jeszcze zgłosić swojego gracza w trybie pilnym, jednak Wydział Rozgrywek odmówił wydania licencji okresowej.

Co to oznacza i kiedy można spodziewać się debiutu Kosińskiego w barwach "Wojskowych"? - Do tej sprawy powrócimy od poniedziałku. Najwyraźniej jest jakiś problem na linii Marcin Kosiński-Rosa Radom, który pozostaje w dalszym ciągu nierozwiązany - mówi manager klubu, Maciej Szlachtowicz.

Jakiego typu mogą to być problemy? Otóż jak przewiduje paragraf 30 Regulaminu Współzawodnictwa Sportowego PZKosz na sezon 2013/14, podstawą pozbawienia lub odmowy przyznania licencji okresowej może być m.in. umowa z innym klubem wciąż posiadająca moc prawną, nieuzasadnione zerwanie kontraktu ze strony zawodnika, pozbawienie zawodnika licencji zawodnika oraz szereg innych, bardziej skomplikowanych przesłanek. Trudno w tej chwili dywagować, jaka jest realna sytuacja.

Na temat nieobecności polskiego strzelca wypowiedział się również trener Lazić. - Marcin jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem i jego obecność z pewnością jest odczuwalna. Jako drużyna musimy jednak pokazać dumę i radzić sobie bez niego, chociaż z nadzieją czekamy na rozwiązanie tego technicznego problemu jak najszybciej.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl