Garrett Stutz: Ważniejsza jest liga

Michał Fałkowski

Anwil Włocławek pokonał Energę Czarnych Słupsk 65:63 i tym samym zagra w Final Four Pucharu Polski. - Dla nas ważniejsza jest liga i gra w górnej szóstce - powiedział center Czarnych, Garrett Stutz.

Pomimo wielkiej przewagi pod koszem, przewagę na tablicy wyników koszykarze Energi Czarnych Słupsk mieli tylko do przerwy. Dzięki bardzo zespołowej grze (Roderick Trice i Marcin Dutkiewicz rzucili po sześć punktów, Garrett Stutz i Jordan Hulls po pięć) prowadzili w Hali Mistrzów po dwóch kwartach 35:27. Goście świetnie radzili sobie w defensywie, zmuszając zawodników Anwilu Włocławek do rzutów z nieprzygotowanych pozycji (9/29 gospodarzy z gry w pierwszej części), zaś w ataku cierpliwie szukali swoich najmocniejszych punktów.

- Byliśmy odpowiednio nastawieni do tego meczu. Spokojnie graliśmy w ataku i pchaliśmy piłkę pod kosz, gdzie mieliśmy przewagę. A jak robiło się tam za gęsto, to wówczas podawaliśmy ją na obwód i stamtąd też punktowaliśmy. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu naprawdę dobra. Szkoda, że później graliśmy słabo... - komentował Stutz.

Amerykański środkowy nie miał większych problemów pod koszem i wykorzystywał swoje centymetry. Po zmianie stron jednak tylko raz trafił do obręczy, a Energa Czarni zdecydowanie spuścili z tonu. Anwil tymczasem łatwo odrobił straty dzięki punktom Deividasa Dulkysa (osiem z pierwszych 12 drużyny po zmianie stron) i mecz zaczął się od nowa.

Garrett Stutz nie błyszczał w meczu z Anwilem w Hali Mistrzów

- Po przerwie zdecydowanie brakowało nam tego, co charakteryzowało naszą grę na początku. Najpierw fatalnie rozpoczęliśmy trzecią kwartę, a potem przespaliśmy kluczowy moment w czwartej kwarcie. Anwil tymczasem w stu procentach wykorzystał nasze słabsze chwile i zdobywał punkty. Oni naprawdę dobrze dostosowywali się do warunków w tym spotkaniu - tłumaczył amerykański center.

Pod koniec starcia słupszczanie prowadzili jeszcze 63:58, ale dzięki postawie Dulkysa, Seida Hajricia i Piotra Pamuły włocławianie najpierw doprowadzili do remisu, a następnie Pamuła wyprowadził Anwil na prowadzenie 65:63. Słupszczanie mieli jeszcze dwie szanse na przechylenie losów spotkania, ale zarówno Trice, jak i Michał Nowakowski pudłowali.

Anwil tym samym zagra w Final Four Intermarche Basket Cup we Wrocławiu, a Energa Czarni mają kilka dni przerwy przed pojedynkiem z PGE Turowem Zgorzelec.

- Zagraliśmy dwie różne połowy i niestety ponieśliśmy tego konsekwencje. Anwil lepiej dopasowywał się do naszej gry i wykorzystywał nasze błędy. Po meczu trener Urlep był na nas bardzo zły, zresztą sami byliśmy wściekli, ale z drugiej strony - liga jest dla nas ważniejsza. Najistotniejsze to zakwalifikować się do górnej szóstki. To tylko puchar, najważniejsze to dobrze zakończyć sezon zasadniczy - dodawał Stutz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

 

< Przejdź na wp.pl