Turów wygrał ze Stelmetem i zasiadł na tronie!

Patryk Kurkowski

Kapitalne widowisko w Zielonej Górze! PGE Turów po emocjonującym i wyrównanym boju zdobył twierdzę! Od roku Stelmet był u siebie niepokonany, ale teraz musiał uznać wyższość ekipy ze Zgorzelca.

Nieznacznie lepsi w pierwszej połowie meczu byli zielonogórzanie. Co prawda zawodnicy Miodraga Rajkovicia walczyli jak równy z równym i w żadnym wypadku nie odstawali, ale to mistrzowie Polski właściwie cały czas utrzymywali się na prowadzeniu. W drugiej kwarcie Stelmet miał fragment naprawdę świetnej gry w ofensywie, co miało przełożenie na wynik. Podopieczni Mihaila Uvalina prowadzili nawet sześcioma punktami. To niby niewiele, ale w tej rywalizacji był to już pewien komfort.

Co wyróżniało obrońców tytułu, to fakt, iż każdy istotny zawodnik tego zespołu stanowił zagrożenie. To zresztą było dobitnie widać we wspomnianej drugiej odsłonie, która była jednak zmienna. PGE Turów potrafił bowiem odpowiedzieć zielonogórzanom i to naprawdę solidnie, bo zdołał wyjść na skromne prowadzenie. To w sporej mierze zasługa J.P. Prince'a, który w ostatnim czasie znajduje się w naprawdę wysokiej dyspozycji. Tyle że radość gości z prowadzenia trwała krótko, bo na przerwę w lepszym położeniu schodzili gracze Stelmetu.

Najlepsze - zgodnie z przewidywaniami - działo się w drugiej części spotkania. Przede wszystkim odwróciły się role i tym razem to już definitywnie przyjezdni nadawali ton rywalizacji. Trzeba przyznać wprost, iż przygraniczna drużyna spisywała się rewelacyjnie w ofensywie, co napędzał kapitalny Prince. Ale nie tylko on miał wpływ na to, że momentami przewaga wicemistrzów kraju sięgała prawie 10 punktów. Zgorzelczanom udało się wbić w strefę podkoszową, gdzie aktywnych było kilku zawodników, ale wyróżniał się jeszcze Mike Taylor.

Mogło się wydawać, że sytuacja jest pod kontrolą graczy Rajkovicia, ale to było tylko złudzenie. Wszakże Stelmet na własnym parkiecie, gdzie był niepokonany od roku, nie zamierzał odpuszczać. Gospodarzom nie zabrakło determinacji, a to przełożyło się na nerwową końcówkę. Nerwową, bo zielonogórzanie byli tylko o krok od dopadnięcia Turowa.

Niespełna minutę przed końcem po dwóch celnych rzutach osobistych Vladimira Dragicevicia mieli tylko trzy punkty straty. W tej sytuacji wiele scenariuszy jeszcze było możliwych, ale goście zachowali zimną krew, wytrzymali napór mistrza i przypieczętowali wielkie zwycięstwo. Zgorzelczanie wygrali "grę o tron" i sezon zasadniczy zakończyli na pierwszym miejscu.

Stelmet Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 84:90 (21:19, 18:16, 22:34, 23:21)

Stelmet: Cel 17, Dragicević 14, Koszarek 10, Stoglin 10, Chanas 8, Eyenga 8, Hrycaniuk 6, Zamojski 6, Brackins 5.

PGE Turów: Prince 21, Kulig 20, M. Taylor 17, T. Taylor 8, Dylewicz 7, Jaramaz 6, Zigeranović 6, Karolak 5, Chyliński 0, Stelmach 0.

< Przejdź na wp.pl