Tomasz Służałek: Głównym celem pokazanie się w I lidze

Patryk Neumann

Po tym, jak miasto nie dało niezbędnych funduszów wycofała się też część sponsorów. Jak [tag=43370]Zagłębie Sosnowiec[/tag] radzi sobie w [tag=493]I lidze[/tag]?

- Mieliśmy dylemat, czy wystartować, czy zrezygnować. Przeważyło to żebyśmy zagrali i pokazali się - nie ukrywa trener Tomasz Służałek. Jego drużynie zabrakło 450 tysięcy, aby skorzystać z zaproszenia do Tauron Basket Ligi.

Początek sezonu w I lidze nie był łatwy dla koszykarskiego Zagłębia Sosnowiec. Trzy zwycięstwa w dziesięciu meczach usytuowały beniaminka na 12. pozycji. - Głównym naszym celem jest pokazanie się w I lidze. Nie zakładamy awansu, bo nie mamy na to środków. Chcielibyśmy grać w ósemce. To jest taki mój cel, jako trenera. Zawodnikom nie daję tego celu. Chcemy wygrywać - wyjaśnia. - Zaczęliśmy od zera i próbujemy dopiero stworzyć zespół. Oprócz kilku rutyniarzy mamy młodych chłopców, którzy uczą się grać w koszykówkę. Dlatego też nie mamy zbyt dużej rotacji. Dysponujemy chyba najskromniejszym budżetem w I lidze - dodaje.

W tej sytuacji cennym rezultatem jest sobotnie zwycięstwo nad Spójnią Stargard Szczeciński 60:58. Rywale mimo dwóch porażek z rzędu utrzymali czwartą pozycję w tabeli. - Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo Spójnia jest uznanym i dobrze grającym zespołem. Wcześniej to pokazała. Myślę, że Spójnia będzie jednym z kandydatów do czołowych miejsc. Mecz był dla mnie bardzo ciekawy i warto było na niego przyjść - przekonuje Tomasz Służałek, który cieszy się z dobrej defensywy, jaką pokazał jego zespół.

Zagłębie rozegrało też już kilka spotkań przed własną publicznością. Jakim zainteresowaniem cieszy się koszykówka, która na szczeblu centralnym po długiej nieobecności powraca do Sosnowca? - Po dziesięciu latach koszykówka wróciła do Sosnowca i zaczynamy od zera. Na mecze przychodzi po 300-400 osób. Kiedyś przychodziła pełna hala - tłumaczy trener i pomysłodawca reaktywacji Zagłębia Sosnowiec.

Jest jeszcze jeden istotny czynnik wpływający na frekwencję w hali przy ulicy Żeromskiego. W najbliższym czasie ten kłopot zniknie, gdyż dwie zagłębiowskie drużyny będą rozgrywać mecze u siebie w różnych terminach. - Mamy pecha, że zawsze gramy z Dąbrową Górniczą w tym samym czasie, więc większość wybiera ekstraklasę. Musimy krok po kroku pracować, żeby przyciągnąć kibiców, których przychodzi coraz więcej - komentuje Tomasz Służałek.

< Przejdź na wp.pl