Podróż Wilków z prostej zrobiła się skomplikowana
Aby zaoszczędzić czas, beniaminek ze Szczecina wybrał inny niż autokar środek transportu do Radomia na mecz z Rosą. O ile podróż samolotem była sprawna, o tyle przebycie odcinka z Warszawy już nie.
King Wilki Morskie Szczecin nie wyruszyły do Radomia, jak to zwykle na poziomie ekstraklasy bywa, w przeddzień meczu, ale w piątek rano. Drużyna beniaminka miała do pokonania kilkaset kilometrów, więc zdecydowała się na podróż samolotem do Warszawy, a stamtąd wynajętym busem prosto do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Zawodnicy i sztab szkoleniowy zakładali zapewne, iż wszystko przebiegnie sprawnie i przyjemnie. Ze stolicy do Radomia nie jest daleko - dokładnie 100 kilometrów. W piątkowe popołudnie bardzo dużo ludzi pracujących i studiujących w Warszawie wraca jednak do domów. Gdy dodamy do tego fakt, że panuje okres poprzedzający święta Wielkiej Nocy, korki na trasie są jeszcze dłuższe niż zazwyczaj.
Jakież musiało być więc zdziwienie podopiecznych Mihailo Uvalina, gdy droga przebyta z lotniska Okęcie do Radomia przedłużyła się do... kilku godzin! - Trochę się "zakorkowaliśmy" - przyznał pół żartem, pół serio po zakończeniu spotkania Paweł Kikowski, najlepszy strzelec zespołu w piątkowym starciu. Choć zdobył 27 punktów, jemu i kolegom wcale nie było do śmiechu.
- Nawet gdybyśmy weszli na halę prosto z podróży, to jesteśmy profesjonalistami i powinno wymagać się od nas czegoś więcej, niż tak słabej gry - dodał Kikowski. Po 26 rozegranych spotkaniach beniaminek zajmuje trzynaste miejsce w tabeli z dorobkiem 33 punktów.