Wojciech Kamiński: Gratulacje należą się tylko drużynie gości

Piotr Dobrowolski

Trener Rosy nie krył rozczarowania postawą swoich podopiecznych po zakończeniu spotkania ostatniej kolejki rundy zasadniczej. Choć radomianie wygrali, do ich gry można było mieć wiele zastrzeżeń.

W meczu ostatniej kolejki rundy zasadniczej Tauron Basket Ligi Rosa mocno męczyła się z Jeziorem, rozstrzygając losy spotkania dopiero w ostatniej kwarcie. Wcześniej wynik albo oscylował wokół remisu, albo kilkoma punktami prowadzili przyjezdni. Taki przebieg zawodów mógł być mocno zaskakujący, zważywszy na fakt, iż do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zawitała najsłabsza drużyna sezonu 2014/2015.

Nic zatem dziwnego, że po ostatniej syrenie Wojciech Kamiński był mocno rozczarowany postawą podopiecznych. - Gratulacje należą się tylko drużynie gości. Przez trzydzieści parę minut robili, co chcieli. Słabo weszliśmy w mecz, ciężko nam się grało, na pewno było to najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu w Radomiu w tym sezonie - przyznał szkoleniowiec, nie starając się w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać zawodników.

Nie dość, że niedzielne starcie stało na kiepskim poziomie, to gospodarze nie popisali się również w statystykach. Pudłowali nawet z otwartych pozycji pod koszem, więc nie może zaskakiwać bardzo niska skuteczność (zaledwie 34 procent) w rzutach "za dwa". Co ciekawe, lepsi w tym elemencie byli... goście (40,5 procenta). Można więc powiedzieć, że jedynie dłuższa ławka rezerwowych oraz większe doświadczenie dało miejscowym triumf, pozwalając uniknąć blamażu.

- Pragnę przeprosić państwa oraz kibiców - zwrócił się "Kamyk" do dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej. - Może to i dobrze, bo w końcówce coś się działo. Ostatnio słyszałem, że tak nudnego meczu jak z Wilkami dawno nie było, więc dla odmiany tym razem było trochę ciekawiej - zakończył z uśmiechem.


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl