Saso Filipovski: Nie możemy pozwolić na kontratak

Ewelina Bielawska

Z wygranej swojej drużyny w pierwszym meczu fazy play-off cieszył się bardzo trener Saso Filipovski. - Najbardziej z całego spotkania podobało mi się zwycięstwo - żartował po zakończonym pojedynku.

Ekipa Stelmetu Zielona Góra wygrała piątkowy mecz przeciwko drużynie Asseco Gdynia. Po zakończonym spotkaniu trener Saso Filipovski opowiedział o grze swojej ekipy.  - Najbardziej podobało mi się to, że wygraliśmy ten mecz - zażartował na wstępie. - Mieliśmy osiemnaście asyst, czyli graliśmy dobrze. W czwartej kwarcie pozwoliliśmy sobie niestety na straty. To co wpada w oczy podczas przeglądania statystyk to fakt, że było dziesięć naszych wolnych rzutów, a z drugiej strony dwadzieścia osiem w Gdyni. To prawie trzy razy więcej niż u nas. Myślę, że mamy dobry procent za trzy, w pierwszej połowie z kolei dobrze rzucaliśmy też za dwa. Asseco pod koszem dało 34 punkty, a to było konsekwencją kontrataków w ostatniej kwarcie - skomentował.

W ostatniej kwarcie, w wyniku pięciu fauli, z boiska zszedł Adam Hrycaniuk. W efekcie Filipovski wpuścił na parkiet Troutmana, nie zaś Jure Lalica. - Chevon nie grał zbyt dużo w tym spotkaniu, więc chciałem dać mu szansę. Mieliśmy w tym momencie przewagę siedemnastu punktów. Zrobił parę strat, w tym był niesportowy, niepotrzebny faul. Trzymałem trochę energii dla innych, dlatego Chevona dałem na "piątkę" - wyjaśnił trener.

Drugi mecz fazy play-off przeciwko ekipie Asseco Gdynia już w najbliższą niedzielę. Czy zielonogórzanie zamierzają coś zmienić w tym czasie w taktyce? -  Moim zdaniem pod kątem taktycznym nie było niespodzianek w tym spotkaniu. Najważniejsza jest teraz koncentracja i regeneracja. Nie możemy też pozwolić przeciwnikowi na kontratak - zakończył szkoleniowiec.

< Przejdź na wp.pl