LeBron James: Zabrakło nam talentu

Patryk Pankowiak

Cleveland Cavaliers przegrali z Golden State Warriors 2-4 w finale NBA, a nagroda MVP trafiła nie do LeBrona Jamesa, a Andre Iguodali. Czego zabrakło winno-złotym? - Talentu - mówi ich lider.

LeBron James w meczach przeciwko Golden State Warriors notował średnio 35,8 punktu, 13,3 zbiórki oraz 8,8 asysty. Został pierwszym zawodnikiem w historii finałów NBA, który przewodził swojej drużynie we wszystkich trzech kluczowych statystykach. Głośno zrobiło się wokół teorii, iż liga miałaby zrobić wyjątek i podobnie, jak w 1969 roku Jerry'ego Westa, wyróżnić gracza drużyny przegranej.

Nic z tego. Pomimo dużego zaangażowania 30-letniego skrzydłowego, nagroda MVP trafiła w ręce reprezentanta klubu z Kalifornii. Andre Iguodala ograniczał poczynania LBJ'a na tyle, ile było to tylko możliwe. - LeBron nie posiada żadnych rażących słabości, więc musisz wybrać i skupić się na najdrobniejszych rzeczach, żeby utrudnić mu życie. Minęło 11 lat, odkąd pojawiłem się w lidze. Po prostu zbieram te wszystkie informacje. Jestem ćpunem koszykówki - przyznał szczęśliwy MVP, Andre Iguodala.

Kawalerzyści w finale prowadzili już 2-1, ale przegrali trzy następne spotkania i po raz drugi w historii musieli uznać wyższość oponentów na tym szczeblu rozgrywek. James w sześciu meczach spędził na parkiecie łącznie aż 275 minut i co gorsza, nie mógł liczyć na pomoc kontuzjowanych: Kevina Love'a, Kyrie'go Irvinga i Andersona Varejao. - Kiedy przegrywasz w finale, wszyscy są rozczarowani. Niezależnie od tego czy grasz w Cleveland, Miami czy na Marsie - przyznał LeBron, który ma na swoim koncie już dwa mistrzowskie pierścienie wywalczone w barwach Heat, ale spełnieniem jego najskrytszych marzeń byłoby podniesienie pucharu Larry'ego O'Briena w winno-złotym trykocie.

Po tym, jak drużyna z Florydy w ubiegłym sezonie uległa San Antonio Spurs, James latem przeniósł się do Ohio, by odkupić swoje winy. Poprowadził Kawalerzystów do fazy play-off i wielkiego finału. Tam przeszkodą nie do przejścia okazali się jednak doskonali zbilansowani Golden State Warriors. - Chłopaki grali tak twardo, jak tylko mogli i tak długo, jak tylko się dało - chwalił rywali skrzydłowy. - Zabrakło nam talentu - wyjaśnił James.

- Moja rodzina jest szczęśliwa, a to sprawia, że wykonywana przeze mnie praca jest o wiele łatwiejsza. Dla fanów staram się wyjść na parkiet i zostawić wszystko, co mam. Mam nadzieję, że to wystarczy - skomentował powrót do rodzimego Ohio LeBron James. - Myślę, że miał jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze i cieszę się, że byłem jednym z tych, którzy mogli pomóc mu to osiągnąć - dodał trener zwycięzców Konferencji Wschodniej, David Blatt.

Być może LeBron udowodnił, że jest jednym z najbardziej dominujących koszykarzy w historii tego sportu, ale jego przeciwnicy zyskali kolejny argument. Bilans skrzydłowego w finałach NBA wynosi 2-4. Nikt nie będzie pamiętał, w jakich okolicznościach prowadzeni przez niego Cavaliers nie dotrzymali kroku Golden State Warriors. Chociaż starał się, jak mógł, poniósł bolesną klęskę.

< Przejdź na wp.pl