PAP / Piotr Polak

Możliwy nawet miesiąc przerwy Damiana Jeszkego

Piotr Dobrowolski

Dwa tygodnie temu Damian Jeszke doznał kontuzji. Od tamtego czasu nie pojawił się na parkiecie. Okazuje się, że przerwa młodego skrzydłowego może potrwać nawet miesiąc.

Dwa tygodnie temu, w pierwszoligowym meczu rezerw Rosy z AZS-em AGH Kraków (78:72), w jednej z podkoszowych akcji Damian Jeszke doznał kontuzji lewej nogi. Od razu musiał opuścić parkiet i już się na nim nie pojawił. Błyskawicznie zajął się nim fizjoterapeuta ACK UTH Rosy oraz Marcin Babut, obecny na tym spotkaniu w roli widza trener odnowy biologicznej wicemistrzów Polski.

Początkowo wydawało się, że skrzydłowy skręcił staw skokowy. - Mam zerwane więzadło i torebkę stawową - informuje zawodnik. Obecnie ćwiczy tylko na siłowni dwa razy dziennie z Arturem Packiem, trenerem przygotowania motorycznego w Rosie.

Ostatnie spotkania Basketball Champions League, z Muratbey Usak Sportif i EWE Baskets Oldenburg, 21-latek oglądał jedynie z trybun. Podobnie będzie w sobotni wieczór, w starciu Polskiej Ligi Koszykówki z King Szczecin.

W nadchodzącym tygodniu Jeszke będzie wiedział coś więcej na temat swojego stanu zdrowia. - 16 listopada mam kolejne badania - mówi. Nie potrafi jednak dokładnie określić, kiedy wróci na parkiet. Okazuje się, że przerwa może potrwać jeszcze nawet miesiąc. - W środę wszystko się okaże. Zależy, jak więzadło będzie się zrastać - kończy utalentowany koszykarz.

ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Nic się nie zepsuło 

< Przejdź na wp.pl