Getty Images / Michael Reaves

Rodzinny dramat koszykarza NBA. Przez 27 lat nie wiedział, co się stało z jego matką

Robert Czykiel

Randy Foye wychował się bez ojca i matki. Śmierć taty nie zaprzątała mu głowy, bo była efektem tragicznego wypadku. Spokoju nie dawał mu los mamy, która nagle zaginęła, gdy miał 6 lat. Wstrząsającą prawdę poznał dopiero po latach.

Randy Foye od 2006 roku występuje w NBA. To dla wielu spełnienie najskrytszych marzeń. 33-letni Amerykanin z pozoru miał wszystko, aby być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Mimo to od dziecka czuł wielką pustkę. W 1989 roku zaginęła jego matka. Przepadła nagle, nie zostawiając po sobie żadnego śladu.

Dlaczego Regina Diane Foye porzuciła sześcioletniego chłopca? Co musiało ją popchnąć do takiego czynu? A może stało jej się coś poważnego? Może ktoś jej zrobił krzywdę, a może po prostu miała dość nędznego życia, które do tej pory wiodła? Takie, a z pewnością także dziesiątki innych pytań Randy zadawał sobie przez całe dzieciństwo, okres dojrzewania, a następnie dorosłość.

Można tylko się domyślać, co działo się w głowie zawodnika Brooklyn Nets przez te wszystkie lata. Strata rodzica jest bolesna dla każdego dziecka, ale dodatkowy ból zadaje, gdy nie wiadomo, dlaczego do niej doszło. Wszystko wyjaśniło się dopiero niedawno, gdy Randy powoli godził się z myślą, że do końca swoich dni będzie szukał odpowiedzi na te wszystkie pytania.

"Mama wyjechała na wakacje"

Dzieciństwo koszykarza NBA było dość brutalne. Miał jedynie dwa latka, gdy w wypadku motocyklowym zginął jego ojciec. To był pierwszy cios. Kolejny miał miejsce we wspomnianym 1989 roku, gdy matka Randy'ego zaginęła. Ciężar wychowania chłopca spadł na babcię, która jednak musiała zmierzyć się z trudnymi pytaniami.

ZOBACZ WIDEO: Thanasis Antetokounmpo rządzi w ACB! Zobacz jak Grek fruwa nad obręczami! 

- Często pytałem, gdzie jest mama. Nikt nie potrafił mi odpowiedzieć. Mówili tylko, że wyjechała na wakacje. Zawsze jednak mnie zastanawiało, dlaczego pojechała na urlop i nie zabrała dzieci - wspomina Foye.

Randy nie miał zbyt wiele wspomnień związanych z matką. Miał nawet problem, aby sobie ją wyobrazić. Wmawiał sobie, że to nawet lepiej, że stracił ją w dzieciństwie, bo bardziej przeżyłby jej odejście, gdyby był nastolatkiem. Udawał twardziela, unikał rozmów na temat mamy, ale w środku wszystko w nim buzowało. Chciał wiedzieć, czy ona żyje, ale z drugiej strony obawiał się, że porzuciła go i założyła sobie nową rodzinę.

- Pytałem siebie, co bym zrobił, gdybym ją odnalazł i miałaby inną rodzinę. Pewnie bym jej wybaczył odejście i popełniony błąd, ale nie potrafiłbym zaakceptować, że nie odgrywała roli matki w moim życiu - mówi.

NA NASTĘPNEJ STRONIE PRZECZYTASZ, CO STAŁO SIĘ Z MATKĄ FOYE'A I JAKĄ WSTRZĄSAJĄCĄ PRAWDĘ POZNAŁ NA JEJ TEMAT

[nextpage]

Z czasem zaczął węszyć, a poznane fakty nie były zbyt przyjemne. Okazało się, że Regina była dilerką narkotyków i miała problem z uzależnieniem. On sam wychowywał się w jednej z najgorszych dzielnic Newark, gdzie ludzie żyją z handlu "drugami". Miał mnóstwo okazji, aby posmakować zakazanego świata, ale zawsze słyszał wewnętrzny głos, który odwodził go od głupich pomysłów. Być może to właśnie mama nad nim czuwała, aby nie poszedł w jej ślady.

Dzięki temu zaszedł na tyle daleko, że stał się cenionym zawodnikiem NBA. Kiedy zarabiał już godne pieniądze, rozważał wynajęcie prywatnego detektywa. To dawało szansę na rozwikłanie zagadki, ale Foye porzucił ten pomysł, bo bał się, że może dowiedzieć się czegoś, co zrani go jeszcze bardziej. Widocznie powoli godził się z myślą, że już nigdy nie pozna prawdy.

Telefon, który zmienił jego życie

Wszystko zmieniło się we wrześniu ubiegłego roku. To wtedy otrzymał pierwszy telefon od doktora Jasona Grahama z Głównego Departamentu Medycznego w Nowym Jorku. Foye został poproszony o opowiedzenie o swojej matce. Następnie padło pytanie, czy podda się testom DNA. Zgodził się i w jego głowie pojawiła się myśl, że być może odnaleziono kobietę, na którą czekał od tylu lat. Łudził się nawet, że być może ona żyje.

- To ona Randy... To ona! - usłyszał w słuchawce kilkanaście dni później.

Okazało się, że na Brooklynie jest pochowana kobieta, która jest jego matką. Regina Diane Foye zmarła w styczniu 1990 roku, a więc niedługo po zaginięciu. Jej ciało znaleziono w opuszczonym budynku, w którym sprzedawano narkotyki. Zmarła z przedawkowania.

W tej historii jest jeden zbieg okoliczności, który daje do myślenia. Ciało matki Randy'ego odnaleziono na Brooklynie, a w tym czasie on był zawodnikiem zespołu Brooklyn Nets. Koszykarz nie zdawał sobie sprawy, że kilka kilometrów od hali, w której gra, leży kobieta, której szukał niemal całe życie.

- To przeznaczenie. Nigdy nie potrafiłem się z tym pogodzić. To tak, jakby wielką ranę zaklejać plastrem, ale ona nigdy się nie goiła. Teraz w końcu rozpocząłem proces leczenia. Teraz już wiem, że nie odeszła od nas. Była przy nas cały czas, ale popełniła mały błąd, który kosztował ją życia - mówi.

14 maja w Stanach Zjednoczonych obchodzono Dzień Matki. Randy Foye po raz pierwszy od 1989 roku spędził go ze świadomością, jaki los spotkał jego mamę. Z rodziną odwiedził grób i w końcu potrafił odpowiedzieć sobie na wszystkie pytania.

< Przejdź na wp.pl