Newspix / Radosław Jóźwiak

Przemysław Waściński: Pomyślałem sobie: "Nie ma mowy, by mnie wyprzedził"

Tomasz Skrzypczyński

21-letni Przemysław Waściński okazał się bardzo silnym punktem sztafety 4x400 metrów, która zdobyła złoty medal Halowych Mistrzostw Europy. Sprinter z Rawicza nie dał się na swojej zmianie wyprzedzić multimedaliście tej imprezy, Kevinowi Borlee.

Przed Halowymi Mistrzostwami Europy większe szanse na zajęcie miejsca na podium dawano naszej sztafecie kobiet. Polki biły zimą rekordy życiowe na dystansie 400 metrów i nie zawiodły kibiców, zdobywając w Belgradzie złoty medal. Gorsi nie chcieli być panowie i także wywalczyli medal z najcenniejszego kruszcu.

Po raz kolejny swój trenerski kunszt pokazał trener naszej kadry 400-metrowców, Józef Lisowski. Wybitny szkoleniowiec doskonale ocenił formę swoich zawodników, a przede wszystkim Przemysława Waścińskiego, nowego człowieka w ekipie Lisowczyków.

Szerzej nieznany dotąd 21-latek, dla którego był to debiut w imprezie tej rangi, spisał się fantastycznie. Waściński otrzymał pałeczkę na pierwszym miejscu i przez dwa okrążenia wspaniale odpierał ataki reprezentanta Belgii, Kevina Borlee, prawdziwej gwiazdy dystansu 400 metrów. Nasz sprinter doskonale poradził sobie z presją i nie dał się wyprzedzić lekkoatlecie, który ma w swoim dorobku wiele medali Mistrzostw Europy czy Mistrzostw świata, także na otwartym stadionie.

 - Nie czuję się bohaterem - przyznał Waściński w rozmowie z WP Sportowe Fakty po powrocie do kraju. - Ciągle słyszę gratulację za swoją postawę i jest mi z tego powodu niezmiernie miło. Cieszę się, że dodałem coś od siebie drużynie, która zasłużyła na wielkie brawa.

Zobacz wideo: Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy 

Nasz zawodnik wyznał, że najwięcej energii dał mu... Łukasz Krawczuk, który na drugiej zmianie nie dał się wyprzedzić rywalom i przekazał mu pałeczkę na pierwszym miejscu. - Czułem oczywiście pewną odpowiedzialność, ale wiedziałem, że dam radę. Właśnie obraz Łukasza, biegnącego świetnie po łuku mnie uskrzydlił. W końcówce powiedziałem sobie w duchu, że nie ma mowy żeby mnie ktoś wyprzedził. I tak się stało - wspominał swój bieg reprezentant Polski.

Pochwał pod adresem młodego sprintera nie ukrywał komentujący ten bieg dla Telewizji Polskiej Przemysław Babiarz, który pytał na antenie: "Gdzie ten chłopak nauczył się tak biegać?!". - Nie wiem co mam na to odpowiedzieć... - powiedział nam wyraźnie speszony.

 - Gdzie się nauczyłem biegać? Doświadczenia z hali mam bardzo małe, ponieważ była to pierwsza w mojej karierze impreza tej rangi pod dachem. Tutaj trzeba dawać z siebie nie 100, ale 200 procent, ponieważ nikt nie odpuszcza. Cieszę się, że sobie poradziłem i nie zawiodłem starszych kolegów - ocenił.

Waściński jest zawodnikiem klubu MUKS Kadet Rawicz. Trenuje więc w mieście, w którym urodził się wieloletni lider polskiej sztafety 4x400 metrów, Robert Maćkowiak. 21-latek nie ukrywa, że dla niego Maćkowiak jest wzorem do naśladowania. - Jestem jego fanem i czuję dumę, gdy ktoś zestawia z nim moją osobę. Jego rekord życiowy poniżej 45 sekund (44,84 - przyp. red) do teraz robi duże wrażenie. Daleko mi jeszcze do takiego biegania, ale z roku na rok poprawiam się i na pewno jest dla mnie wzorem - wyznał.

W sezonie letnim celem głównym dla naszego rozmówcy będą Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Bydgoszczy. - To mój priorytet. Będę chciał uzyskać minimum kwalifikacyjne do startu indywidualnego, a także znaleźć się w sztafecie. Forma jest wysoka już teraz, jest to więc dobry prognostyk przed latem. Mistrzostwa świata w Londynie? Zobaczymy jaką uda się zbudować formę, czy wystarczająco wysoką, aby znaleźć się w kadrze na tę imprezę - zakończył.

< Przejdź na wp.pl