NovyHotel Falubaz Zielona Góra jeszcze po dziewiątym wyścigu prowadził z ebut.pl Stalą Gorzów 28:26, tylko po to, aby ostatecznie przegrać Derby Ziemi Lubuskiej 41:49.
Świetnie w pierwszej fazie spotkania prezentował się Piotr Pawlicki, który był niepokonany po swoich trzech pierwszych startach. Później jednak minął linię mety odpowiednio na trzeciej oraz czwartej pozycji i zapisał obok swojego nazwiska 10 "oczek". Mimo wszystko i tak był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu.
- Mając tak dobrych zawodników w 13. i 15. biegu nie można popełniać błędów z ustawieniami, a ja się tego dopuściłem i było to widać. Zabrakło prędkości. Myślałem, że ten tor zaczął się troszeczkę zmieniać i to nie była właściwa analiza. Przyjechała dzisiaj drużyna z Gorzowa, która ma świetnych żużlowców i była lepsza - przyznał w pomeczowej mix zonie na antenie Canal+ Sport 29-latek.
ZOBACZ WIDEO: Duże problemy Wiktora Przyjemskiego. Nie był pewny, czy da radę jechać na motocyklu
- Popełniłem ten sam błąd, co w Lesznie. Najważniejsze, że mam tego świadomość. Uważałem, że to będzie działać i po raz kolejny się na tym przejechałem. Staram się podchodzić do tych meczów ze spokojną głową. Sądzę, że to zaczyna wychodzić, ale pewność siebie jeszcze nie jest na takim poziomie, na jakim powinna być - zdradził Pawlicki.
Sporo kontrowersji wywołała sytuacja z pierwszego podejścia do 13. gonitwy. W niej były stały uczestnik Speedway Grand Prix wywrócił się na pierwszym łuku. Na dojeździe lekko zderzył się z Martinem Vaculikiem, a potem trafił na tylną część motocykla Rasmusa Jensena i zanotował upadek.
Sędzia kilkukrotnie obejrzał powtórki telewizyjne i ostatecznie zażądał ponowne podejście do wyścigu w pełnym, czteroosobowym składzie. - Po prostu wchodząc w wiraż, troszeczkę zderzyliśmy się z Martinem, a później zostałem podcięty. Sytuacja torowa - wyjaśnił Piotr Pawlicki.
Czytaj także:
- Żużel. Kolejny pokaz mocy mistrza z Lublina. Włókniarz bezradny u siebie
- Fatalny wypadek zawodnika polskiego klubu! Został przewieziony do szpitala