Getty Images / Tony Marshall / Jakub Krzewina kończy sztafetę 4x400 metrów w Birmingham. Polacy zgarnęli wtedy złoty medal

Lekkoatletyczne ME Berlin 2018. Polscy rekordziści świata mają problem

Tomasz Skrzypczyński

Chociaż w tym roku pobili rekord świata, na mistrzostwach Europy nie będą faworytami. Ba, jeśli polskiej sztafecie 4x400 metrów mężczyzn uda się zdobyć medal, będzie to dużym sukcesem.

W marcu pobili rekord świata i sprawili, że rozpisywali się o nich nie tylko polscy dziennikarze. Pięć miesięcy po złotym medalu na Halowych Mistrzostwach Świata w Birmingham sztafeta 4x400 metrów mężczyzn ma jednak duże problemy i walka o medal na mistrzostwach Europy w Berlinie będzie niezwykle trudnym zadaniem.

Po wielkim wyczynie w Birmingham, jednym z najczęściej zadawanych pytań polskim 400-metrowcom było to, o rekord Polski na otwartym stadionie, któremu w tym roku stuknęły 20. urodziny. W 1998 roku na Igrzyskach Dobrej Woli w Uniondale Piotr Rysiukiewicz, Tomasz Czubak, Piotr Haczek i Robert Maćkowiak przebiegi 1600 metrów w rewelacyjnym czasie 2:58:00, który jest piątym najlepszym wynikiem na świecie w historii tej konkurencji.

Kilka miesięcy temu nasi sprinterzy dawali do zrozumienia, że są w stanie pobić ten wynik. Nie do końca lubiący porównywania do Lisowczyków, czyli drużyny trenera Józefa Lisowskiego sprzed lat, chcieli pisać własną historię, najlepiej podczas mistrzostw Europy w Berlinie. Sytuacja się jednak skomplikowała.

Dla naszych sprinterów ostatnie miesiące to przede wszystkim walka z czasem. Rafał Omelko i Łukasz Krawczuk stracili część przygotowań przez kontuzje i musieli gonić, żeby zbudować formę na ME. Czy się udało? Żaden z nich nie zszedł w tym sezonie poniżej 46 sekund (dopiero w półfinale ME zrobił to Krawczuk, 45,78 s - przyp. red). Podobnie jak obecni w Berlinie Dariusz Kowaluk i Mateusz Rzeźniczak.

To nie udało się także Jakubowi Krzewinie, największemu bohaterowi z Birmingham. To jego fantastyczny finisz dał nam zwycięstwo nad Amerykanami i halowy rekord świata. W Berlinie w ogóle go nie zobaczymy - Polak przegrał walkę z kontuzją. Jaką? Zapalenie kaletki maziowej w ścięgnie Achillesa lewej nogi. - Musiałem odpuścić - mówił po ogłoszeniu decyzji.

Dodawał jednak, że i bez niego sztafeta sobie poradzi. Czy jednak aby na pewno? Na wiele poprzednich imprez zespół trenera Lisowskiego jechał z 5-6 czasem, by potem stawać na podium. Problem w tym, że w tym sezonie poziom 400 metrów w Europie jest bardzo wysoki.

Dowód? W najwyższej formie w tym sezonie spośród naszych sprinterów na tym dystansie jest Karol Zalewski, który pobił rekord życiowy wynikiem 45,11 s. Na europejskich listach jest to 15. wynik, a przed nim znajduje się wielu naszych najgroźniejszych rywali.

Wydaje się, że faworytami do złota są Belgowie, z trzema braćmi Borlee, którzy w komplecie wygrali swoje biegi eliminacyjne w Berlinie. Ponadto mają u siebie Jonathana Sacoora, tegorocznego mistrza świata U-20. Do tego rewelacyjnie w tym sezonie biegają Hiszpanie - dwóch z nich uzyskało w tym roku wyniki znacznie poniżej 45 sekund - Bruno Hortelano i Oscar Husillos (44,69 i 44,73).

Są jeszcze Lucas Busa (45,25) i Samuel Garcia (45,48). Czterech zawodników, czterech biegających poniżej 45,50. O takim komforcie Józef Lisowski może tylko pomarzyć. Nie możemy też skreślać Brytyjczyków, z najszybszym w tym roku na tym dystansie Matthew Hudson-Smithem (44,63).

Łącznie, jeśli zliczyć najlepsze czasy czterech czołowych 400-metrowców, Polacy zajmują piąte miejsce (3:03,34). Oprócz Belgów, Hiszpanów i Brytyjczyków wyprzedzają nas jeszcze Włosi.

 - Papier pokazuje jedno, a bieg co innego. W sztafecie jesteśmy silniejsi. To nasza siła. Mam nadzieję, że zaskoczymy kibiców - mówił przed wylotem do Berlina Krawczuk.

Tak w sumie było od zawsze. Gdy w 1998 roku Biało-Czerwoni biegli 2:58,00, poniżej 45:00 indywidualnie nie biegał nikt. Udało im się uzyskać jednak jeden z najlepszych czasów w historii światowej lekkoatletyki. Ich nigdy nie można skreślać.

Eliminacje sztafety mężczyzn 4x400 metrów rozpoczną się w piątek o godz. 13:05.

ZOBACZ WIDEO Niesamowita historia Bukowieckiego. "Byłem przekonany, że w tym finale nie wystąpię" 

< Przejdź na wp.pl