Raków Częstochowa wyszedł na Widzew bez Polaka w składzie. Zapytaliśmy dlaczego

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Dawid Szwarga
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Dawid Szwarga

- Zyskaliśmy dwa punkty do Pogoni i trzy do Śląska, ale nie będzie to mieć żadnej wartości, jeśli sami nie będziemy punktować - powiedział Dawid Szwarga, trener Rakowa Częstochowa po pokonaniu w Łodzi Widzewa 1:0 w 30. kolejce PKO Ekstraklasy.

Bramkę na wagę wygranej aktualnych mistrzów kraju zdobył w 81. minucie Władysław Koczerhin. Jednak Medaliki długo męczyły się z Widzewem, choć ten od 15. minuty grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Marka Hanouska. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.

- To nie było takie spotkanie, jak zakładały obie strony, bo czerwona kartka zmieniła nasz plan. Przebywaliśmy bardzo dużo w ataku pozycyjnym na połowie przeciwnika, a przygotowując się do tego meczu zakładaliśmy więcej gry w piłkę ze strony Widzewa, bo ta drużyna ma określony styl, który widać w każdym spotkaniu - przyznał na konferencji prasowej trener częstochowian Dawid Szwarga.

Szkoleniowiec miał jednak świadomość, że postawa jego drużyny była daleka od oczekiwanej. Zwrócił jednak uwagę na to, że nie zawsze gra w przewadze jest łatwiejsza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyjątkowa impreza u Beckhamów. Wideo trafiło do sieci

- Duży wysiłek zespół włożył w to, żeby zdobyć trzy punkty. Czy było idealnie? Nie. Czy dobrze? Też nie. Ale było "poprawnie". Niedawno graliśmy z Górnikiem i mieli o jednego piłkarza więcej na boisku, jednak przez 35 minut rywal nie kreował sytuacji. Trudno się gra, gdy rywal broni bardzo nisko. Trzeba być cierpliwym, wykorzystywać sytuacje - tak jak zrobił to Koczi. Inna sprawa, że 7-8 sytuacji wykreowaliśmy - zaznaczył.

Szwarga przyznał, że w ostatnim czasie jego drużyna w związku z ciągłymi stratami punktów, grała pod presją i w nerwach. Tym razem jednak tę odpowiedzialność dźwignęła.

- Aby grać w ataku pozycyjnym, trzeba być pewnym siebie. Im dalej w mecz, tym bardziej łapaliśmy tę pewność siebie. Chciałbym zadedykować zwycięstwo kibicom Rakowa. To nasza pierwsza wygrana w Łodzi (ligowa, bo w tym sezonie w Fortuna Pucharze Polski częstochowianie wygrali po dogrywce z ŁKS-em - przyp. red.). Ostatnimi tygodniami dostarczaliśmy naszym sympatykom przykrości, a tym razem sprawiliśmy trochę radości - ocenił trener Rakowa Częstochowa.

W wyjściowej jedenastce czerwono-niebieskich na mecz z Widzewem Łódź nie znalazł się ani jeden Polak. Zapytaliśmy o powody takiej decyzji.

- Zdrowotne? Nie. To, jak wygląda kadra Rakowa, to nie jest wyłącznie moja odpowiedzialność. Korzystam z piłkarzy, których mam dostępnych. Faktycznie liczba Polaków jest mała. Czy za mała? To trzeba odpowiedzieć sobie na koniec sezonu. Dla mnie najważniejsze są umiejętności piłkarskie, a nie narodowość - odpowiedział.

Biorąc pod uwagę fakt, że zespoły z czołówki tabeli regularnie tracą punkty, Raków wciąż liczy się w walce przynajmniej o prawo gry w europejskich pucharach. Podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Szwarga został zapytany o to, jak się na taką walkę zapatruje.

- Cały ten sezon jest dość specyficzny i w rundzie rewanżowej faworyci nie punktują regularnie. Najlepiej robi to w tej chwili Górnik Zabrze. To dla nas dobra informacja. Zwycięstwem w Łodzi zyskaliśmy dwa punkty do Pogoni Szczecin czy trzy do Śląska Wrocław. Ale nie będzie to mieć żadnej wartości, jeśli nie będziemy regularnie punktowali. Dopiero będziemy zadowoleni, jeśli skończymy ten sezon "w Europie" - zakończył szkoleniowiec.

Do wicelidera, Górnika Zabrze, Raków aktualnie traci zaledwie dwa punkty, choć w tej kolejce przegonić mogą go jeszcze Lech Poznań i Legia Warszawa, które swoje mecze rozegrają w niedzielę.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj również: Ruch Chorzów czekał na to 2596 dni

Źródło artykułu: WP SportoweFakty