East News / ADAM JANKOWSKI/REPORTER / Na zdjęciu: Mamed Chalidow

ACB 54: Mamed Chalidow wrócił w wielkim stylu

Grzegorz Wojnarowski

Mamed Chalidow powrócił! Reprezentant Polski w walce wieczoru gali ACB 54 w Manchesterze potrzebował zaledwie 21 sekund, by pokonać Anglika Luke'a Barnatta. Potężny sierpowy zawodnika Arrachionu Olsztyn zakończył pojedynek błyskawicznie.

Barnatt (12-3) szedł do klatki z rozpostartą na plecach flagą Wielkiej Brytanii, jednak publiczność w Manchester Arena nie wykazywała wtedy przesadnego entuzjazmu. Owacje były o wiele większe, kiedy w oktagonie pojawił się Chalidow(33-4-2). 

Zanim publiczność całkowicie ucichła, było już po walce. Po kilkunastu "rozpoznawczych" sekundach Chalidow huknął potwornym sierpem, który zbił Anglika z nóg. "Bigslow" nie był w stanie się bronić, osunął się na ziemię po klatce, a sędzia ringowy widząc jego stan podjął absolutnie słuszną decyzję i zakończył walkę.

Czarodziej MMA pokazał styl, za który pokochali go polscy kibice. Tak jak w magiczny sposób wygrywał z Jamesem Irvinem, Mattem Lindlandem, Jessem Taylorem, Rodneyem Wallacem, Melvinem Manhoefem czy Michałem Materlą, tak rozprawił się też z Barnattem.

Przed majowym starciem z Borysem Mańkowskim na Stadionie Narodowym w Warszawie Chalidow pokazał swojemu kolejnemu przeciwnikowi, że ten musi mieć się na baczności. A kibicom - że jest na co czekać.

< Przejdź na wp.pl