Echa meczu Lechia Gdańsk - Zagłębie Lubin: 45 minut do Europy

Michał Gałęzewski

Aby Lechia Gdańsk mogła awansować do Ligi Europejskiej, biało-zieloni potrzebowali nie tylko zwycięstwa z Zagłębiem, ale również musieli liczyć na korzystne wyniki z innych stadionów. Po 45 minutach znajdowali się w niebie, wszystko zmieniła druga połowa.

Gdy spiker ogłaszał na stadionie przy ulicy Traugutta, że po pierwszej połowie Jagiellonia Białystok przegrywa z Ruchem Chorzów, a Górnik Zabrze prowadzi z Widzewem Łódź, to w Gdańsku-Wrzeszczu zapanowała euforia. Wszyscy liczyli na to, że uda się Lechii utrzymać wynik z pierwszej połowy, a na innych stadionach zmiany będą najwyżej kosmetyczne. Jak to jednak w życiu bywa, rzeczywistość okazała się brutalna

Początek spotkania był dla gdańszczan taki, jaki tylko mogli sobie wymarzyć. Grali kombinacyjną piłkę, a co najważniejsze udało im się strzelić bramkę. Świetna gra biało-zielonych zaskoczyła też ekipę gości. - Po pierwszych 20 minutach miałem wrażenie, że przyszło nam zmierzyć się z Barceloną. Lechia absolutnie nas zdominowała, będąc zespołem zdecydowanie lepszym - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej Jan Urban. Po przerwie sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni. Bramkę szybko zdobyli goście, a piękny strzał Łukasza Hanzela dobił gdańszczan. Na pożegnanie stadionu przegrali 1:2.

Mogło się wydawać, że gdańszczanie w drugiej połowie myślami byli w okolicach podium ekstraklasy, jednak jak się okazuje, nie wiedzieli oni tak naprawdę, że są blisko awansu do Ligi Europejskiej. - Nie wiedzieliśmy tego, gdyż nie chcieliśmy patrzeć na wyniki z innych stadionów. Najważniejszy był dla nas nasz mecz - mówił po spotkaniu Abdou Razack Traore, jeden z najlepszych zawodników sezonu nie tylko w Lechii, ale również w całej ekstraklasie.

Porażka i spadek na ósme miejsce oznacza również, że biało-zieloni nie dostaną premii obiecanych za miejsca 4-6, które były zamrożone do ostatniej kolejki. Warto podkreślić, że przez praktycznie cały sezon ekipa z Gdańska znajdowała się właśnie w oczekiwanym przez zarząd miejscu. - Mieliśmy szansę, ale się nie udało. Po prostu nie wiem co powiedzieć. Straciliśmy wszystko - kontynuował rozżalony Traore. - Tym jednym nieudanym występem zaprzepaściliśmy dorobek uzyskany we wcześniejszych 29 spotkaniach. Znajdowaliśmy się tak blisko zrealizowania marzeń, jakimi była gra w Lidze Europejskiej - dodał Tomasz Kafarski.

W przyszłym sezonie Lechia będzie występowała na stadionie PGE Arena Gdańsk, więc mecz z KGHM Zagłębiem był ostatnim spotkaniem przy Traugutta. To kolejny czynnik, z którym nie mogli się pogodzić piłkarze Lechii. - Będę miał z tego stadionu same dobre wspomnienia, czego natomiast nie mogę powiedzieć o meczu pożegnalnym - stwierdził Ivans Lukjanovs.

Lechia Gdańsk to zespół, który procentowo zdecydowanie najwięcej bramek z ligi zdobywał w ostatnim kwadransie gry. Dzięki temu wygrał między innymi mecze z Lechem Poznań u siebie i w Kielcach z Koroną, a także zremisował spotkanie derbowe z Arką. Okazało się jednak, że tym razem piłkarze znad morza nie potrafili zagrać do końca i przegrali dwa ostatnie mecze sezonu - z Widzewem w Łodzi i z Zagłębiem u siebie. Złe wrażenie z tych dwóch kolejek będzie się więc ciągnąć za gdańską ekipą aż do pierwszego wygranego meczu na PGE Arenie Gdańsk.

< Przejdź na wp.pl