Stokowiec bierze porażkę na siebie
Polonia Warszawa po dobrym meczu uległa na własnym obiekcie Lechowi Poznań, a winę za porażkę wziął na swoje barki trener Piotr Stokowiec.
Czarne Koszule w rywalizacji z Kolejorzem pokazały się z dobrej strony, drużyna walczyła, miała swoje szanse i - zdaniem wielu obserwatorów - była od rywala zespołem lepszym, szczęście było jednak przy drużynie Mariusza Rumaka, a wynik meczu fantastycznym strzałem z blisko trzydziestu metrów ustalił Aleksandar Tonev. Poloniści obie bramki stracili po stałych fragmentach gry, za co w trakcie pomeczowej konferencji obwiniał się szkoleniowiec stołecznej ekipy.
- W szatni powiedziałem chłopakom, że oni ten mecz wygrali, a ja go przegrałem - nie krył podczas rozmowy z dziennikarzami rozczarowany Stokowiec. - Jestem na siebie zły, bo wiedzieliśmy jak gra Lech, obserwowaliśmy, go a mimo to straciliśmy gole po stałych fragmentach gry. Jest to kamyczek do mojego ogródka i nie boję się odpowiedzialności. Dostaliśmy nauczkę.
W słowach Stokowca wiele było kurtuazji, bo zespół przygotowany przez niego do sezonu w spartańskich warunkach na starcie rozgrywek prezentuje się naprawdę dobrze i wszystko wskazuje na to, że Polonia będzie walczyła o znacznie wyższe cele, aniżeli utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mecz z Lechem pokazał zarówno potencjał, jaki drzemie w ekipie z Konwiktorskiej, jak i to, że Polonia jesienią będzie ekipą prezentującą piłkę ofensywną i atrakcyjną.