Piotr Madejski: Pokazujemy charakter i ambicję, tak będzie do końca

Szymon Mierzyński

Gdyby nie Piotr Madejski, Miedź z pewnością wyjechałaby z Poznania na tarczy. Doświadczony pomocnik strzelił bramkę kontaktową, a także wywalczył rzut karny, po którym padło wyrównanie.

Jeszcze w 80. minucie podopieczni Bogusława Baniaka przegrywali z Wartą 0:2, ale potrafili odwrócić losy rywalizacji. - Początek nie ułożył się po naszej myśli. Zamiast zdobywać bramki zaczęliśmy je tracić. Pokazaliśmy jednak charakter i ambicję, stąd remis. Nie zmienia to faktu, że nasza sytuacja była niekorzystna, bo długo nie potrafiliśmy wykorzystywać dogodnych okazji - powiedział Piotr Madejski.

Miedź nie ma już wielkich celów, mimo to zawodnicy z Legnicy chcą punktować do końca rozgrywek. - Po tym co wydarzyło się w Poznaniu czujemy niedosyt. Mamy jeszcze jedno spotkanie z Cracovią i na pewno będziemy chcieli je wygrać. Takie założenie powinno przyświecać w każdej kolejce - dodał.

Czy Warta zaskoczyła legniczan? Sugeruje to przebieg rywalizacji. Poznaniacy prowadzili już 2:0, a w pierwszej połowie byli lepsi, mimo że w przekroju całej rundy prezentują się mizernie. - Pamiętajmy, że mecz meczowi nierówny. Gospodarze udowodnili, że wcale nie są tacy słabi. Mają swój cel i życzę im, żeby go zrealizowali - oznajmił Madejski.

Bogusław Baniak dwukrotnie odchodził z Drogi Dębińskiej mimo dobrze wykonanej pracy. Czy przed powrotem do "ogródka" dodatkowo mobilizował swoich podopiecznych? - Nie. Zresztą ja też nie podchodzę inaczej do spotkań przeciwko byłym klubom. Myślę, że trener nie chciał nikomu nic udowadniać. Takie jest po prostu piłkarskie życie. Raz pracujesz tu, raz gdzie indziej - zakończył 30-letni pomocnik.


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl